Выбрать главу

– Jak wąż?

– N-n-iee – rzekła z wahaniem. – To było większe i paskudniejsze. Coś w rodzaju prymitywnego człowieka, chociaż kształty miało niewyraźne. Jakaś taka szaroczarna masa, rozciągała się i kurczyła, pełznąc przed siebie.

Dolgowi przyszło do głowy porównanie.

– Jak Sigilion?

– Słyszałam o Sigilionie, człowieku-jaszczurze – powiedziała panienka z powagą. – Nie, to nie on. To było jakby bardziej niekonkretne. (Piękne słowo, z którego mała musiała być dumna).

Dolg zastanawiał się, a panienka z rodu elfów patrzyła na niego ufnie i z podziwem.

– Fivrelde, czy kiedyś później widziałaś jeszcze tego cienia?

Ożywiła się.

– Na początku widywałam to często, jak węszyło w lesie elfów, ale zawsze bałam się tak samo. Potem zniknęło. Nie widziałam go bardzo długo.

– Czy w jakiś sposób łączysz z nim ten nieprzyjemny nastrój, jaki zapanował wśród elfów? To, że tęsknicie, by wyruszyć do Gór Czarnych?

– Ja nie tęsknię do nich, Lanjelinie, o, nie, chcę zostać tutaj, gdzie ty jesteś. O innych też nie można powiedzieć, że tęsknią. Oni są jakby przez coś zmuszani, by chcieli tam pójść.

– Rozumiem. Bardzo mądrze to sformułowałaś, Fivrelde. Wiesz co, myślę, że oboje, ty i ja, powinniśmy odwiedzić mego przyjaciela Marca.

– O, o, och – szepnęła Fivrelde przejęta.

– Dolg, skąd wziąłeś tę śliczną panienkę? – rzekł Marco swoim najłagodniejszym głosem, kiedy zobaczył, kto siedzi na ramieniu przyjaciela.

Tym razem Dolgowi towarzyszył również Nero, pies i Fivrelde zostali przyjaciółmi od chwili, gdy tylko Dolg wyjaśnił Nerowi, że nie wolno witać się tak gwałtownie z tak małym stworzeniem. Marco i Nero byli przyjaciółmi od dawna, pies czuł się tu jak u siebie w domu, ułożył się więc na najlepszym dywanie, nie zwracając uwagi na to, o czym rozmawiają ludzie. Gdy Marco usłyszał, co Fivrelde miała do powiedzenia, natychmiast wezwał Rama, który znajdował się akurat w Sadze i dlatego dołączył do nich w ciągu niewielu minut.

– Bardzo interesujące – stwierdził Ram. – Czy wiesz, Marco, o co tu chodzi?

– Myślę, że wiem – odparł urodziwy książę. – Czy ty sam nie mówiłeś wczoraj, że w mieście nieprzystosowanych panuje dziwny niepokój?

– Owszem, zgadza się. Teraz jest już znacznie spokojniej, ponieważ przeprowadziliśmy oczyszczanie, mieliśmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Rozmawiałem jednak z kilkoma tamtejszymi mieszkańcami, twierdzą oni, iż niektórzy osadnicy chcą opuścić Królestwo. Jakby coś wzywało ich do Gór Czarnych. Obiecuje im się, że droga w góry jest bezpieczna.

– Zdaje mi się, że te same słowa słyszałem już wcześniej – rzekł Marco z ponurą miną. – Fivrelde, czy to nie w okolicy miasta nieprzystosowanych zniknęła twoja paskudna istota, kiedy opuściła wasz las? Musi się znajdować właśnie tam, bo tu do nas jeszcze nie dotarła.

– Ty z pewnością wiesz o tej istocie coś więcej, Marco – rzekł Dolg spokojnie.

Marco westchnął.

– To możliwe. Znacie wszyscy rzymską boginię Famę, prawda?

– Inaczej Pogłoska – rzekł Dolg. – Ale przecież Fama to alegoria. Wymyślona bogini. Stworzyli ją poeci, Wergiliusz i Owidiusz.

– Tylko że teraz prawdopodobnie chodzi nie o Famę Rzymian, lecz o Feme Greków. O istotę z ludowych wierzeń, czyli bardziej prawdziwą niż Fama. Sami wiecie, że znamy różne istoty pochodzące z ludowych wierzeń, i traktujemy je jak naprawdę istniejące.

– No, nieźle – rzekł Ram sucho.

– Fama wędruje po niebie i rozsiewa wokół siebie najrozmaitsze pogłoski. Feme jest bardziej ostrożna. Wciska się do ludzkich myśli. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy tutaj mieli do czynienia z Feme. Dziękuję ci, Fivrelde – rzekł Marco i pogładził delikatnie małą istotę po złocistych włosach. – Szczerze i serdecznie ci dziękujemy za okazaną czujność. Wiesz, kiedy owa zła istota zrobi co trzeba w mieście nieprzystosowanych, bez wątpienia przyjdzie tutaj do nas. Do stolicy i innych miast Królestwa Światłości.

– Nie odważyłabym się niczego powiedzieć, gdybym nie miała Lanjelina – szepnęła zawstydzona. – Właściwie w ogóle nie odważyłabym się zabrać głosu, ale my dwoje jesteśmy przyjaciółmi.

Ram uśmiechnął się, ale natychmiast spoważniał.

– Ta cała Feme jest prawdopodobnie wysłanniczką z Gór Czarnych, ma odmienić uczucia ludzi i innych istot. By ich przekonać, że mogą bezpiecznie przejść przez dolinę. Kiedy więc Gondagil oraz Niemcy mówią, że nie pamiętają, kiedy dowiedzieli się o przejściu – uważają, że musiało się to stać kiedyś w dzieciństwie – to mówią prawdę, a zarazem się mylą. Feme mogła do nich przyjść całkiem niedawno. A może kilka lat temu. Gondagil opowiadał przecież o wiedzy, którą, jak mu się zdawało, odziedziczył po swoim dziadku. Może dziadek słyszał o tym parę lat temu i przekazał pogłoski Gondagilowi, nie zdając sobie sprawy z tego, że sam dopiero co się o tym dowiedział. A może Gondagil słyszał wszystko sam. Sądzę, że Feme potrafi tak zamącić uczucia człowieka, że traci on poczucie czasu.

– Zapewne – rzekł Marco. – Czyżby to oznaczało, że Królestwo Światła jest cierniem w oku mieszkańców Gór Czarnych? Że chcą oni je zająć, a przynajmniej zniszczyć?

– To brzmi prawdopodobnie – odparł Ram. – W takim razie przekazuję wam trzem, znającym się na czarach, Marcowi, Dolgowi i Móriemu, prośbę, byście korzystając z pomocy Fivrelde spróbowali odnaleźć Feme i unieszkodliwić ją.

Wszyscy kiwali głowami. Chociaż wszyscy mieli różne zastrzeżenia. W jaki sposób można unieszkodliwić pogłoskę?

W drodze do domu Fivrelde była tak podniecona, że Dolg obawiał się, by nie dostała gorączki

– Och, i ja będę mogła być z wami – mówiła, jąkając się. – Będę uczestniczyć w wypełnianiu zadania. To będzie moje drugie wielkie zadanie, prawda, Lanjelin?

Dolg zapewniał ją, że tak właśnie jest i że bez niej by sobie nie poradzili.

Maleńka panienka była z dumy czerwona niczym różyczka.

– Tak, bo inne elfy o niczym nie wiedzą. One by ci nie pomogły, Lanjelinie, one o niczym nie wiedzą.

– No, no, nie trzeba być takim pewnym siebie – uśmiechnął się Dolg. – Jeszcze nie pojmaliśmy Feme. Ale wspaniale będzie współpracować z tobą, znowu zrobić coś pożytecznego, prawda?

Fivrelde też tak uważała. Zgadzała się ze wszystkim, co mówił Dolg.

Dotarli do jego domu, który był wyraźnie mniejszy niż dom Marca. Dolg zapewniał ją, że taki właśnie chce mieć, ponieważ nie jest księciem, a Marco przewyższa go pod różnymi względami.

Wzrok Fivrelde mówił, że nikt pod żadnym względem nie przewyższa Lanjelina.

Dolg miał tyle do zrobienia, że podziękował małej za towarzystwo i poprosił, by powróciła do niego niedługo. Zapewniał, że było mu bardzo miło gościć ją tutaj.

Elfy nie mają poczucia czasu, nie znają w ogóle takiego pojęcia. Nim minęła godzina, mała panienka wróciła do Dolga.

21

Jori i jego towarzysze, zostali przedstawieni dwóm odbywającym kwarantannę paniom. Obie przybyły dopiero co tutaj z Ziemi i Jori dopytywał się zaciekawiony, co tam słychać.

– Niedobrze – odparła bardzo kulturalna pani imieniem Oriana. – Nieprzerwanie podejmowane są rozpaczliwe próby naprawienia poprzednich błędów, ale to wciąż oznacza tę samą walkę z ludźmi żądnymi zysku. Pieniądze przeciwko środowisku. A wiadomo, kto zazwyczaj w tej konkurencji wygrywa. Ale niedługo będzie za późno, naprawdę niedługo!

Paula i Oriana dowiedziały się, że przebywają na kwarantannie w krainie znajdującej się poza możliwością pojmowania zwyczajnych ludzi. Kenta nie widziały ostatnio, domyślały się jednak, że wszczynał awantury i został odizolowany. Oriana miała wrażenie, że słyszała histeryczne wrzaski, docierające z jakiegoś odległego pokoju, i nie wątpiła, że tam właśnie znajdował się Kent. Zawsze, kiedy nie panował nad sytuacją, wściekał się na innych. Teraz obie kobiety mogły już zakończyć kwarantannę.