Выбрать главу

– Dziękuję, panie doktorze – powiedziała Kate i spojrzała na rachunek. Dwa tysiące osiemset dolarów.

Niewygórowana cena za zdrowie Patricka. Wypełniła czek i podpisała się zamaszyście.

Wyszła do poczekalni i stała spokojnie patrząc, jak Patrick drepcze w jej stronę.

– Strasznie się czuję – wymamrotał ustami pełnymi opatrunków.

– I strasznie wyglądasz – rzuciła beztrosko. – Będziesz mógł spać przez całą drogę do domu.

– Słyszę każde twoje słowo – wymamrotał Patrick, na jego twarzy malowało się zdumienie. – Każde słowo. I wyraźnie cię widzę. Jesteś bardzo ładna, Kate, ale trochę za gruba w pasie.

Kate nie wiedziała śmiać się czy płakać, kiedy Patrick trącił ją żartobliwie w ramię.

– Gdybym chciała być złośliwa – odezwała się, próbując ukryć uśmiech – powiedziałabym, że wyglądasz teraz jak kupa nieszczęścia. Miarkuj się więc. – Wsunęła mu rękę pod ramię. Wydał jakiś odgłos. Śmieje się, pomyślała Kate. Naprawdę się śmieje. Wyszczerzyła się od ucha do ucha.

Patrick usnął, kiedy tylko samochód ruszył, i wciąż spał, gdy Kate skręciła na podjazd. Dom był oświetlony jak choinka. W mgnieniu oka wyskoczyła z samochodu widząc w drzwiach pulchną postać Delii. Śmiały się i płakały, obejmowały się i całowały, a potem zaczęły paplać jedna przez drugą. Patrick nadal pochrapywał w samochodzie, podczas gdy one spacerowały po ogrodzie.

– Delio, jesteś mi naprawdę potrzebna, możesz zostać? Zostaniesz?

– Oczywiście. Teraz mnie potrzebujesz. Przedtem to było co innego. Dziewczęta zostawiły taki bałagan, że sprzątanie zajęło mi kilka godzin. Tort zupełnie im się nie udał, wierzch zsunął się na stół. Nawet ptaki nie będą go chciały jeść. Upiekłam drugi. Ugotowałam zupę z kurczaka, i spaghetti, i budyń, i masę innych rzeczy. Wszystko czeka. Powiesiłam ubrania kapitana Starra. Twoje córki mają dobry gust, Kate. Betsy mnie uściskała. Powiedziała, że mnie kocha. Płakałyśmy i płakałyśmy. Wszystko będzie dobrze. Powiedziały mi, że kapitan Starr może mnie nie polubić, bo jestem Meksykanką. Co mogę na to poradzić?

– Chodzi nie tyle o to, że jesteś Meksykanką, ile o to, że nie jesteś Amerykanką. Wszystko załatwiłam. Z początku może zachowywać się trochę wyniośle, ale znam Patricka – pokocha cię tak, jak my cię kochamy. I przestań mówić o nim „kapitan Starr”. Tak między nami, powinnyśmy się do niego zwracać Harry. „Hej, ty” podoba mi się bardziej niż „Harry”.

Były na środku dziedzińca, pod jednym z licznych drzew, kiedy Della spytała:

– A co z Gusem?

– Rozmawiałam z nim dzisiaj – wyznała cicho Kate. – Myślałam, że serce mi pęknie. Powiedział mi, jak bardzo mnie kocha. Chciałam mu się zrewanżować, ale nie potrafiłam. Nie mam prawa mu tego mówić. Nie wiem, co z nami będzie. W drodze do miasta Patrick zwierzył mi się, że kiedy się pobieraliśmy, był bardziej zakochany w idei małżeństwa niż we mnie. Przyznał, że na ogół mnie lubił. Lubił mnie! Delio, jak mogłam się nie zorientować? Czy byłam aż tak głupia? Dałabym się za niego zabić, gdyby mnie o to poprosił. To, co uważałam za rzeczywistość, wyglądało zupełnie inaczej. Musiałam być największą idiotką na świecie. Kobieta powinna wiedzieć, że mąż jej nie kocha. Ale nie ja – tak pochłaniało mnie robienie kurczaczków i kaczuszek, kokardek i falbanek, że nigdy mi to nie przeszło przez myśl. Skąd mam wiedzieć, czy Gus naprawdę mnie kocha? Patrick też mi mówił, że mnie kocha.

Della, zawsze praktyczna, zaproponowała:

– Spytaj go, czy jest w tobie zakochany.

– Nie mogę tego zrobić – zająknęła się Kate.

– W takim razie ja go zapytam – oświadczyła Della.

„- Nie zrobisz tego. – Kate otoczyła staruszkę ramieniem. – Musimy zaprowadzić Patricka do domu i położyć do łóżka. Miał ciężki dzień.

– Widzę, Kate, że tobie też nie było lekko. No cóż, teraz masz mnie. Chciał się z tobą kochać?

– Delio! – krzyknęła Kate. – Wydaje mi się, że seks jest teraz ostatnią rzeczą, o której pomyślałby Patrick.

– Jest mężczyzną – zauważyła Della. – Co zrobisz, kiedy zacznie o tym myśleć?

– Nie chcę o tym rozmawiać, Delio.

– Wcześniej czy później będziesz musiała o tym pomyśleć. Kapitan Starr jest mężczyzną. Stan, w jakim jest teraz, minie.

– Wobec tego pomyślę o tym później. Z całą pewnością nie teraz – oświadczyła wyraźnie rozdrażniona.

Della wzruszyła ramionami.

– Życie nie jest łatwe – stwierdziła filozoficznie.

Serce podeszło Kate do gardła, kiedy wróciły na podjazd, do skąpanego w świetle czerwonego mercedesa. Patrick kulił się na przednim siedzeniu, obejmując się rękami za głowę. Wydawał odgłosy, przypominające te, jakie wydaje schwytane zwierzę.

– To przez światła. Wydaje mu się, że jest przesłuchiwany. Nie lubi ciemności. Widocznie przed wyjściem dziewczęta włączyły lampy – szepnęła Kate.

– Patricku, to ja, Kate – powiedziała łagodnie, zbliżając się do samochodu od strony drzwiczek dla kierowcy. – Pojechaliśmy dzisiaj do szpitala. W drodze do domu usnąłeś. Chcę, żebyś teraz wstał i wysiadł z samochodu. Nikt ci nie zrobi krzywdy. To dobre światło, rozprasza mrok. – Podbiegła do drzwiczek dla pasażerów i otworzyła je.

– Myślałem, że to zły sen – powiedział Patrick.

– Już wszystko dobrze – uspokajała go Kate. – Przyjechała Della, Patricku. Chcę, żebyś się z nią przywitał. Będzie nam pomagała. Zrobi ci zaraz okład na dziąsła. Chodź ze mną.

– Te lampy przedtem nie świeciły tak jasno, prawda?

– Świeciły tak samo, tylko teraz lepiej widzisz dzięki okularom. Delio, to mój mąż Patrick, znany również jako Harry.

– Bardzo mi miło pana poznać, kapitanie Starr. Przez całe lata słuchałam opowieści o panu od pana żony i córek. Wydaje mi się, jakbym pana znała.

Patrick zesztywniał. Kate ścisnęła go za ramię.

– Witaj, Delio – powiedział, niemal natychmiast się odprężając. Weszli do domu, Della z miejsca zaczęła się krzątać, by przygotować okłady z esencji na dziąsła Patricka.

Kiedy Patrick leżał już w łóżku z okładami na dziąsłach, Della stwierdziła:

– Przed tobą długa droga, Kate. Pytanie tylko, co się stanie, kiedy dotrzesz do końca?

– Jak powiedziała Scarlett, pomyślę o tym jutro – odparła Kate zmęczonym głosem. – Delio, będziesz spała ze mną w moim pokoju?

– Zostawiłam tam swoje rzeczy. Uważam, że powinnaś się położyć, wyglądasz na wyczerpaną.

– Delio, twoja obecność jest dla mnie kojąca. Wystarczy, że patrzę na ciebie, a od razu mi lżej. Jak zwykle nie potrafię wyrazić ci swojej wdzięczności.

– I jak zwykle niepotrzebne mi żadne podziękowania. Na pewno nie chcesz nic zjeść?

– Na pewno. Poza tym Patrick powiedział mi dzisiaj, że jestem za gruba. Sądzę, że mogłabym zrzucić kilka kilogramów.

Nazajutrz Kate zaczęła wprowadzać w życie nowy rozkład dnia Patricka. Aby wyglądać bardziej oficjalnie, Kate trzymała linijkę. Niezupełnie wiedziała, dlaczego, ale Patrick o nic nie pytał. Ubrany był w szarą bluzę Nike, tenisówki L.A. Gear i czapkę Metsów. W ustach wciąż trzymał okład z esencji. Na nosie miał przyciemnione okulary, aparat słuchowy nastawiony na pełny regulator. Spoglądał wyczekująco na Kate.

Kate machnęła linijką i odchrząknęła.

– Zjadłeś smaczne śniadanie – gorącą zupę mleczną, rozgniecione banany, budyń, napiłeś się soku. Teraz zrobimy… zrobimy kilka prostych ćwiczeń, bo nie poradziłabym sobie z trudniejszymi. Potem pójdziemy na spacer. Na długi spacer. Kiedy się zmęczymy, odpoczniemy, wrócimy do domu, zjemy lunch. Della ugotuje spaghetti, zupę i dużo miękkich potraw, trzeba ci też będzie zmienić okład. Zdrzemniesz się godzinkę, a potem zaczniemy od nowa. Jeśli zechcesz, pojedziemy do miasta, zorientujemy się, czy można cię zapisać na jakieś zajęcia sportowe. Wstąpimy do perfumerii i kupimy dla ciebie jakąś farbę do włosów. Potem napijemy się herbaty, zjemy jakieś słodkie wypieki Delii. Popływamy, pomoczymy się w jacuzzi, zadzwonię do masażysty, by codziennie robił ci masaż całego ciała. Może i mnie.