Выбрать главу

Dom stał obok lasu. Myron poszedł wzdłuż granicy posiadłości, którą otaczał ładny płot ze sztachet, a między drzewami zwykła siatka druciana. Tańsza i nie tak elegancka, ale tutaj, w zaroślach i gałęziach, jakie to miało znaczenie?

Myron domyślał się, co zaraz znajdzie.

Ogrodzenie było podobne do tego, które przy jego domu rozgraniczało posiadłości Horowitzów i Seidenów. Wodząc dłonią po górnej krawędzi siatki, przedzierał się przez chaszcze. Erik szedł za nim. Myron miał na nogach sportowe buty Nike. Erik mokasyny z frędzlami, bez skarpetek.

Ręka Myrona opadła przy niskiej, rozrośniętej sośnie.

Trafiony – zatopiony, oto miejsce, którego szukał. W płocie była dziura. Oświetlił ją latarką. Sądząc po rdzy, słupek złamał się przed kilkoma laty. Myron przydusił nieco siatkę i przeszedł przez dziurę. Erik za nim.

Z łatwością znaleźli skrót. Miał nie więcej niż kilka metrów długości. Zapewne kiedyś ta ścieżka była dłuższa, ale przy tych cenach ziemi pozostawiano jedynie bardzo wąskie pasy zieleni. Jeśli ziemia nadawała się do czegoś, to ją wykorzystywano.

Myron i Erik znaleźli się na tyłach dwóch posiadłości przy innym zaułku.

– Myślisz, że Aimee poszła tędy?

Myron skinął głową.

– Tak.

– I co teraz?

– Dowiemy się, kto mieszka przy tej ulicy. Spróbujemy ustalić, czy jest jakoś powiązany z Aimee.

– Zadzwonię na policję – rzekł Erik.

– Możesz spróbować. Zajmą się tym albo nie. Jeśli mieszka tu jakiś jej znajomy, to może tylko poprzeć ich teorię o ucieczce z domu.

– Mimo to spróbuję.

Myron skinął głową. Na miejscu Erika też by to zrobił. Przeszli przez ogród i znaleźli się w zaułku. Myron przyglądał się domom, jakby mogły udzielić mu odpowiedzi.

– Myronie?

Spojrzał na Erika.

– Sądzę, że Aimee uciekła z domu – powiedział. – I myślę, że to moja wina.

Miał łzy na policzkach.

– Zmieniła się. Oboje to widzieliśmy, Claire i ja. Coś zaszło między nią a Randym. Naprawdę lubię tego chłopca. Pasował do niej. Próbowałem z nią o tym rozmawiać. Jednak nie chciała mi nic powiedzieć. Ja… to zabrzmi głupio. Pomyślałem, że może Randy wywierał na nią presję. No wiesz, chciał z nią iść do łóżka.

Myron skinął głową.

– W którym wieku ja żyję? Chodzili ze sobą od dwóch lat.

– Zatem nie sądzisz, żeby o to chodziło?

– Nie.

– No to o co?

– Nie wiem.

Zamilkł.

– Powiedziałeś, że to twoja wina.

Erik kiwnął głową.

– Kiedy wiozłem tutaj Aimee – ciągnął Myron – prosiła mnie, żebym nic nie mówił tobie i Claire. Powiedziała, że sprawy między wami źle się układają.

– Zacząłem ją szpiegować – wyjaśnił Erik.

Nie była to bezpośrednia odpowiedź na zadane pytanie, ale Myron cierpliwie czekał. Erik zbierał siły. Myron zamierzał dać mu na to czas.

– Jednak Aimee… ona jest nastolatką. Pamiętasz te lata? Młodzi umieją skrywać swoje sekrety. Zachowywała ostrożność. Chyba była w tym lepsza ode mnie. Nie chodzi o to, że jej nie ufałem. Jednak obowiązkiem rodzica jest pilnowanie dzieci. Nie zawsze się to udaje, ponieważ dzieciaki o tym wiedzą.

Stali w ciemności, patrząc na domy.

– Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że kiedy ty je obserwujesz, one też obserwują ciebie. Może podejrzewają, że coś jest nie tak, i chcą pomóc. I w końcu dzieci zaczynają śledzić rodziców.

– Aimee cię szpiegowała?

Skinął głową.

– Co odkryła, Erik?

– Odkryła, że mam romans.

Erik o mało nie zasłabł z ulgi, kiedy to powiedział. Myron przez moment miał kompletną pustkę w głowie. Potem pomyślał o Claire, o tym, jaka była w liceum, jak nerwowo skubała dolną wargę na lekcjach angielskiego prowadzonych przez pana Lampfa. Poczuł gniew.

– Czy Claire wie?

– Nie mam pojęcia. Jeśli tak, to nigdy nic nie mówiła.

– Ten romans. Czy to coś poważnego?

– Tak.

– W jaki sposób Aimee się dowiedziała?

– Nie wiem. Nawet nie mam pewności, że się dowiedziała.

– Aimee nigdy nic ci nie mówiła?

– Nie. Jednak… tak jak powiedziałem. Zmieniła się. Kiedy chciałem ją pocałować w policzek, odchylała głowę. Niemal odruchowo. Jakby się mnie brzydziła.

– To mogło być normalne zachowanie nastolatki.

Erik zwiesił głowę i potrząsnął nią.

– Zatem kiedy szpiegowałeś ją i próbowałeś sprawdzić jej pocztę elektroniczną, chciałeś nie tylko wiedzieć, co planuje…

– Chciałem także sprawdzić, czy ona wie.

Myron znów wrócił myślami do Claire, tym razem do jej twarzy na weselu, gdy rozpoczynała życie z tym facetem i uśmiechała się tak jak Esperanza w sobotę, nie mając żadnych wątpliwości co do Erika, chociaż Myron nigdy go nie lubił.

Jakby czytając w jego myślach, Erik rzekł:

– Nigdy nie byłeś żonaty, więc nie rozumiesz…

Myron miał ochotę rąbnąć go w nos.

– Skoro tak twierdzisz.

– To nie zdarza się nagle – dorzucił Erik.

– Uhm.

– Po prostu wszystko zaczyna się sypać. Wszystko. To może się zdarzyć każdemu. Starzejesz się. Zależy ci, ale w inny sposób. Myślisz o pracy, rodzinie, domu. O wszystkim, tylko nie o was dwojgu. A pewnego dnia budzisz się i chcesz, żeby tamto uczucie wróciło. Nie seks. Nie o to chodzi. Chcesz uczucia. I wiesz, że nigdy nie doczekasz się go od kobiety, którą kochasz.

– Erik?

– Co?

– Naprawdę nie chcę tego słuchać.

Erik pokiwał głową.

– Tylko tobie o tym powiedziałem.

– No cóż, chyba urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą.

– Ja tylko chciałem… no wiesz, chciałem…

Myron podniósł rękę.

– Sprawy między tobą a Claire to nie moja sprawa. Jestem tutaj, żeby znaleźć Aimee, a nie udzielać porad małżeńskich. Jednak pozwól, że coś ci wyjaśnię, ponieważ chcę, żebyś dokładnie znał moje stanowisko. Jeśli skrzywdzisz Claire, ja…

Zamilkł. Głupio się tak zapędzać.

– Co zrobisz?

– Nic.

Erik niemal się uśmiechnął.

– Wciąż jesteś jej rycerzem w lśniącej zbroi, co, Myron? Myron naprawdę miał teraz ochotę walnąć go w nos. Zamiast tego odwrócił się i spojrzał na żółty dom z dwoma samochodami stojącymi na podjeździe. I wtedy to dostrzegł.

Zastygł.

– O co chodzi? – zapytał Erik.

Pospiesznie odwrócił wzrok.

– Potrzebuję twojej pomocy.

Erik ożywił się.

– Powiedz tylko, co mam robić.

Myron poszedł z powrotem w kierunku ścieżki, przeklinając się w duchu. Strasznie zardzewiał. Nie powinien był niczego dać po sobie poznać. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował, to Erika zachowującego się jak słoń w składzie porcelany. Musiał załatwić to bez niego.

– Dobrze znasz się na komputerach?

Erik zmarszczył brwi.

– Tak sądzę.

– Chcę, żebyś poszperał w sieci. Musisz przepuścić przez wyszukiwarkę numery domów znajdujących się przy tej ulicy. Będzie nam potrzebny wykaz mieszkańców. Chcę, żebyś wrócił teraz do domu i zrobił to dla mnie.