Выбрать главу

– Tak? – Przyjemnie było obserwować zakłopotanie malujące się na jego twarzy. Lecz nagle rozświetlił ją szeroki uśmiech, który z niewiadomych przyczyn wydał się Amandzie dziki i zmysłowy.

– Proszę nie zapomnieć o zapięciu pasów – rzucił Dan, zamykając drzwi.

– Słucham? Ach tak. Oczywiście.

Położyła obok siebie teczkę z dokumentami i laptop, potem zerknęła raz jeszcze na kierowcę. Jego błękitne oczy odbijały się w lusterku niczym dwa lśniące stawy. Poczuła się jakoś nieswojo…

– Dlaczego? – zapytała, kiedy ruszyli.

– Co dlaczego?

– Dlaczego miał pan dzisiaj tyle pracy? – Bardzo chciała nawiązać z nim rozmowę.

– Brakuje nam jednego kierowcy. Musiał pojechać niezwłocznie do szpitala.

– Wypadek?

– Nie, jego żona rodzi.

Dziecko! To słowo poruszyło w jej duszy bardzo czułą strunę. Nie tak dawno brat oznajmił jej, że jego dopiero co poślubiona żona spodziewa się dziecka. Matka oszalała wprost z radości na wieść, że zostanie babcią. Właściwie przestała już na to liczyć. Również Amanda bardzo się ucieszyła, lecz pamiętała dobrze, co poczuła w pierwszej chwili: lodowatą pustkę i… zazdrość. Kilka dni później wybrała się do sklepu z rzeczami dla dzieci, aby wybrać dla przyszłej bratanicy lub bratanka jakiś drobiazg, jakąś mięciutką zabaweczkę. Ale te wszystkie piękne rzeczy do pokoju dziecięcego, te prześliczne ubranka i maleńkie buciki sprawiły, że krążyła pomiędzy stoiskami niczym zaczarowana.

– Dziecko? – szepnęła. – Pierwsze?

– Czwarte!

Czwórka dzieci! Amanda natychmiast zobaczyła się wśród czwórki błękitnookich maluchów o promiennych uśmiechach, leżących w białych becikach z kokardami. Wystarczyło jedno magiczne słowo, by pobudzić jej wyobraźnię. Tak było już od tygodni.

– Przechodziła już przez to trzy razy i wciąż jeszcze potrzebuje męża, żeby trzymał ją za rękę? – wymamrotała, lecz natychmiast ugryzła się w język. Nieoczekiwanie dla siebie samej, usłyszała cichutki wewnętrzny głos: Boże, jakie to romantyczne.

Daniel dostrzegł w lusterku wstecznym, że jego pasażerka jest rozpromieniona. Ośmielony tym, wyznał szczerze:

– Chyba jest odwrotnie, to ona podtrzymuje go na duchu. – Jeszcze godzinę temu był wściekły, że poród zaczął się właśnie teraz, kiedy mieli tyle zleceń. Musiał odwołać wszystkie spotkania i usiąść za kółkiem. Jednak teraz zupełnie już o tym nie pamiętał. – My faceci bywamy strasznymi mięczakami.

– Wierzę panu na słowo – powiedziała, choć przyjęła tę wypowiedź z dużym sceptycyzmem. On miałby być mięczakiem? On! Gdyby zaczęła rodzić, byłby zapewne ostoją spokoju i siły. Gładziłby ją po głowie i razem z nią liczył odstępy między skurczami. Nie! Chwileczkę! Stop! Natychmiast przestań! – rozkazała swojej wybujałej wyobraźni. Stali teraz w olbrzymim korku, a ona próbowała się pozbierać i skoncentrować na bardziej aktualnych sprawach. – Ile czasu zabierze nam dojechanie do „The Beeches"? Będziemy na dziesiątą?

– Zrobię co się da, ale nie jestem cudotwórcą! Jęknęła tylko. Powinna była wyjść natychmiast, gdy tylko podjechała limuzyna, a nie wdawać się w dyskusję z Beth. Nie dość, że rozmowa zabrała jej kilkanaście cennych minut, to jeszcze wytrąciła ją z równowagi. Amanda przeczuwała, że teraz, w decydującej chwili, będzie potrzebowała kogoś, kto będzie trzymał ją za rękę i gładził po twarzy. A miała taki dobry plan!

– Proszę się odprężyć. Jeśli panna Garland będzie na panią wściekła za spóźnienie, to proszę, jej zaproponować, żeby sama przejechała rano przez Knightsbridge. – Po raz kolejny rozjaśnił ten ponury poranek swym zabójczym uśmiechem.

Panna Garland? Czyżby nie wiedział, kim jest jego pasażerka?

– Od kogo mam przekazać jej tę informację? – zapytała z kokieterią.

Dan spojrzał w lusterko. Jej usta były tak pociągające, że z trudem oderwał od nich wzrok.

– Daniel Redford. Do pani usług.

– Może być pan pewien, że jej to przekażę. A teraz, skoro jest pan do moich usług, proszę zrobić wszystko, co w pana mocy, żeby dowieźć mnie na czas.

– Postaram się – odpowiedział i mocniej przycisnął pedał gazu. – Słyszałem, że panna Garland jest wyjątkowo surowa i wymagająca?

– Czyżby? – spytała zdziwiona. – Skąd pan o tym wie?

– Jest z tego znana. Organizacja, wydajność i skuteczność! Pani jest nowa?

– Nie, nie. – Już chciała powiedzieć mu prawdę, ale powstrzymała się. Tak było zabawniej. – Pracuję w agencji od samego początku.

– Zatem wie pani o niej wszystko. Jaka ona jest?

– Myślałam, że to pan wszystko o niej wie? Wzruszył ramionami.

– Tylko plotki.

– A więc wieść niesie, że jest bezwzględna?

– I jak sądzę bardzo bogata, skoro zleca nam wożenie swoich pracownic.

Amanda z trudem stłumiła wybuch śmiechu.

– Rzeczywiście stawia poprzeczkę bardzo wysoko – dodała.

– Zapewne nie byłaby zadowolona, że jedna z jej dziewczyn rozmawia ze zwykłym szoferem?

– Tak długo, jak dobrze wykonują swoją pracę, nikt nie wtrąca się w ich życie prywatne. – Po chwili zapytała: – A pan… jest zwykłym szoferem? – W jej głosie brzmiało niedowierzanie.

Coś tu jest nie tak, pomyślała. Daniel zrobił na niej naprawdę dobre wrażenie, a to nie było wcale takie łatwe. Sposób, w jaki się do niej zwracał, w jaki otwierał drzwi samochodu… Wiedziała, że żaden z mężczyzn, których dotychczas poznała, nie mógł się z nim równać. A na dodatek był zabójczo przystojny i świetnie zbudowany. Te szerokie ramiona mogłyby udźwignąć wszystkie problemy tego świata. Mocno zarysowany podbródek nadawał jego twarzy specyficznego, intrygującego wręcz wyrazu. Naprawdę trudno byłoby mu coś zarzucić. Poza tym, miał w oczach coś niezwykłego. Gdyby Amanda szukała partnera, a nie potencjalnego dawcy spermy, nie mogłaby znaleźć bardziej odpowiedniego kandydata. Ta myśl wprawiła ją w świetny humor.

Czy był zwyczajnym kierowcą? Takiego pytania się nie spodziewał. Ale zasłużył sobie na nie. Niektóre jego uwagi chyba wydały się tej dziewczynie zbyt śmiałe. Miał nadzieję, że jej nie uraził. Od pierwszego wejrzenia uznał ją za pewną siebie, dojrzałą i atrakcyjną.

– Wychowałem się w dokach – zawiesił na chwilę głos – ale wtedy wszystko wyglądało tam zupełnie inaczej. – Uświadomił sobie nagle, że nie do końca odciął się od swoich korzeni.

– W czasach, kiedy te wszystkie magazyny nie zostały jeszcze zamienione na luksusowe apartamenty dla bogaczy? – Uśmiechnęła się. – To musiało być ciekawe, pełne łobuzerskich wybryków dzieciństwo!

Uderzyła w czuły punkt.

– Obecnie jestem przykładnym obywatelem – zapewnił ją,

– Aha.

Lekkie powątpiewanie w jej głosie spowodowało, że Daniel się roześmiał Flirtowanie jest jak jazda na rowerze: ta umiejętność pozostaje nam na całe życie.

– A pani? – zapytał.

Ładne zęby, pomyślała, patrząc na jego odbijający się w lusterku, szeroki uśmiech. Natychmiast zganiła się w duchu za tak wnikliwe studiowanie jego powierzchowności. Po chwili jednak skonstatowała: jakie usta! W żaden sposób nie mogła się opanować.

– Czy jestem przykładną obywatelką?

– To wiadomo. W końcu jest pani jedną z dziewcząt Garland! Świetnie wykształconą, piękną i godną zaufania.

Nie mogła zaprzeczyć, że słowa te sprawiły jej przyjemność. Wiedziała doskonale, jak ważny jest dobry wizerunek firmy, a szczególnie teraz, kiedy planowała rozszerzenie działalności.

– Już panu powiedziałam, że panna Garland wysoko stawia poprzeczkę.

– To jasne! Inaczej nie miałaby takiej renomy. – Ponownie utknęli w korku i znowu Daniel mógł obserwować swoją pasażerkę w lusterku. Skrzywiła usta, jakby w proteście, ale mógłby przysiąc, że tak naprawdę jest zadowolona. – Jak to się stało, że została pani jedną z dziewczyn Garland? – spytał nagle.