Выбрать главу

Wolał ubezpieczyć się przed ewentualnym kontratakiem zdesperowanych Syndyków.

— Ósmy i dziesiąty dywizjon pancerników pozostają w osłonie jednostek pomocniczych. Upewnijcie się, że nic do nich nie dotrze. — Nie wiedział, czy wszystkie pancerniki wykonają ten rozkaz w wirze walki, ale gdyby nawet tylko połowa z nich się do niego zastosowała, byłoby lepiej niż dobrze.

Jedenaście okrętów liniowych Sojuszu dokonało ciasnego zwrotu i właśnie przyspieszało, kierując się na dwa pozostałe krążowniki wroga. Za nimi ciągnęła chmara krążowników i lżejszych jednostek.

— Przyspieszenie 0.1 świetlnej — rozkazała kapitan Desjani. — Góra jeden pięć stopni, bakburta zero cztery stopni. Wszystkie baterie prowadzą ostrzał okrętu liniowego wroga. Przygotować widma do odpalenia.

W tym samym czasie jedenaście pancerników z drugiego, piątego i siódmego dywizjonu spadło od góry na dwa wielkie okręty wroga. Geary zauważył, że oba ocalałe, ale już wyremontowane pancerniki z czwartego dywizjonu także zawracają i ruszają do walki. Nie odwołał ich jednak. Zemsta i Rewanż powinny odpłacić Syndykom za zniszczenie Tryumfu na Vidhi i uszkodzenie w tej samej bitwie Wojownika.

Trzynaście pancerników Sojuszu przeciw dwóm syndyckim, dystans tak mały, że nie można wystrzelić widm. Zamiast nich wiele jednostek Sojuszu odpaliło kartacze, setki stalowych kul uderzało w tarcze ochronne i wyparowywało w jasnych rozbłyskach. A chwilę później wszyscy odpalili piekielne lance, z trzech stron posypał się deszcz głowic cząsteczkowych. Pola ochronne pancerników Syndykatu zalśniły i zniknęły sekundę później. Kolejne salwy lanc przebijały masywne kadłuby i eksplodowały głęboko w trzewiach syndyckich gigantów, wyrywając w ich kadłubach olbrzymie dziury, którymi z drżących od kolejnych ciosów okrętów uciekało zamarzające w próżni powietrze.

Zemsta i Rewanż przedarły się na najbliższy dystans i odpaliły wyrzutnie pola zerowego. Połyskujące kule dotarły do kadłubów wrogich jednostek i sunęły przez nie, doprowadzając do zerwania wszelkich wiązań atomowych na swojej drodze. Całe sekcje pancerników zniknęły w zetknięciu z tą bronią, pozostały po nich jedynie ogromne dziury ziejące w pancerzach.

Dwa pozostałe krążowniki Syndykatu mogły jeszcze uciec z pola walki, zanim ruszyła na nie lawina jednostek Sojuszu, ale ich dowódcy wahali się o jeden moment za długo. I to małe opóźnienie przesądziło o losie obu jednostek.

— Odpalić widma! — rozkazała Desjani.

Gdy z wyrzutni Nieulękłego sypały się rakiety, pozostałe krążowniki Sojuszu zaczęły stosować się do tego rozkazu. Wkrótce cała fala samosterujących pocisków przyspieszała, mknąc prosto na okręty wroga.

Syndycy odpowiedzieli ogniem, ocalałe ŁZ-ety, lekkie krążowniki i ciężki krążownik osłoniły własnymi kadłubami cięższe jednostki, wylatując prosto na rakiety. Dzięki wielkiej zwrotności, szybkości i niewykrywalności zdołały zestrzelić całkiem sporą liczbę głowic, zanim te dotarły do właściwych celów. Niestety, skupiając się na rakietach, Syndycy popełnili podstawowy błąd: pozwolili, by lekkie jednostki Sojuszu podeszły na odległość strzału.

Niszczyciele i lekkie krążowniki szybko rozprawiły się ze ŁZ-tami, podczas gdy trzy lekkie krążowniki Syndykatu zostały rozwalone salwami z ciężkich krążowników stanowiących eskortę okrętów liniowych.

Moment później liniowce dotarły na odległość strzału do największego okrętu wroga i odpaliły lance. Na tarczach Syndyka rozkwitły setki ognistych kwiatów, kiedy osłony absorbowały trafienie po trafieniu, co nie trwało zbyt długo. Piekielne lance zaczęły znikać w głębi kadłuba.

Geary wstrzymał oddech, by nie zauważyli, jak bardzo przeżywa moment, w którym Desjani poprowadziła Nieulękłego, Śmiałego i Zwycięskiego na zbliżenie z targanym eksplozjami liniowcem wroga, by zaraz odpalić pola zerowe i bezpiecznie odlecieć.

Niby martwię się o ocalenie każdego okrętu liniowego, a gdy przychodzi do starcia, wysyłam je w sam środek pola walki, na dodatek prowadząc atak jednostką, którą nie mogę za nic stracić. Jeśli wróg zniszczy Nieulękłego, klucz do hipernetu zniknie razem z nim. Muszę znaleźć jakieś rozwiązanie tego problemu.

Okręt flagowy Syndyków nie stanowił już zagrożenia. Pole zerowe trafiło go tuż przed tym, zanim dotarła kolejna fala piekielnych lanc, otwierając im drogę do wnętrza, tak że wkrótce z dumnego liniowca pozostał jedynie dymiący wrak, z którego raz po raz odpalano kapsuły ratunkowe niosące ocalenie nielicznym marynarzom.

Geary sprawdził, co dzieje się z drugim okrętem liniowym wroga. Zacisnął zęby, gdy zobaczył, że syndycki dowódca pomimo poważnych zniszczeń nie utracił kontroli, wydał rozkaz ciasnego skrętu i ruszył całą parą w stronę jednostek pomocniczych Sojuszu.

— Nie ma szans — oceniła jego zryw Desjani.

Liniowiec przedzierając się przez formacje floty, otrzymywał kolejne trafienia z wyrzutni myśliwców, lekkich krążowników, a w końcu i z cięższych jednostek lecących za nimi. Każde z nich wyrządzały raczej niewielkie szkody, ale było ich wiele, pomimo że wrogi okręt zwiększał cały czas prędkość, by zmylić systemy naprowadzania. Nie miał niestety czasu na rozwinięcie wystarczająco wielkiej prędkości, by uwolnić się od ognia zaporowego, i liczba trafień wciąż rosła. Prześliznął się pomiędzy Znamienitym i Niesamowitym, ale gdy je minął, obie jednostki rozpoczęły gęsty ostrzał jego części rufowej.

Syndycki liniowiec leciał dalej, jakby nie obchodziły go kolejne lawiny niszczycielskiego ognia, niemniej zniszczeń wciąż przybywało.

W chwili gdy dotarł w pobliże dziesiątego dywizjonu pancerników, był już tak mocno uszkodzony, że najprawdopodobniej leciał na ślepo, bez systemów obserwacyjnych i naprowadzających, jego wyrzutnie wciąż strzelały, ale nie odnotował ani jednego trafienia. Tylko prawy silnik wciąż jako tako działał, nadając syndyckiemu okrętowi coraz większą prędkość, która wkrótce przekroczyła 0.1 świetlnej. Amazonka i Strażnik — znajdujące się najbliżej pancerniki Sojuszu — wystrzeliły salwy kartaczy prosto na wektor kursu wrogiej jednostki. Setki metalowych kul uderzyły w poszarpany kadłub ze składową prędkością równą niemal 0.2 świetlnej.

Dziobowa część kadłuba Syndyka dosłownie wyparowała, a rufowa drżała nieustannie, nadziewając się na pozostałości zniszczonego kadłuba, aż wreszcie rozpadła się na chmurę lecących siłą bezwładu szczątków, które wyparowały ostatecznie w potężnych polach ochronnych Amazonki i Strażnika.

— Cała załoga tego liniowca musiała zginąć — westchnęła Desjani.

— Nikt nie mógł przeżyć takiego ostrzału — przyznał Geary.

— Szkoda… — Desjani spojrzała na komodora. — Po raz pierwszy w życiu naprawdę chciałam spotkać Syndyka. Oficera dowodzącego tym okrętem. Ten człowiek walczył jak lew. — Przeszła wielką metamorfozę, wprost nie poznawał kobiety, która była gotowa własnoręcznie zabić każdego napotkanego wroga. — Chociaż to dobrze, że on, czy też ona, już nie żyje — dodała chłodno Desjani. — Nie mogłabym pozwolić żyć komuś takiemu.