Formacja Sojuszu przemknęła przez bezładne skupisko okrętów Syndykatu. Kilka salw widm oderwało się od burt pancerników i pomknęło w kierunku wroga. Okręt liniowy namierzony przez Nieulękłego usiłował przedrzeć się przez formację Sojuszu, nadal przyspieszając, jego sternicy nie usiłowali nawet robić uników, czyniąc tym samym ze swojej jednostki idealną tarczę strzelecką dla kartaczy miotanych z wyrzutni Nieulękłego, Śmiałego i Zwycięskiego. Skomasowany ostrzał dziobowych ekranów liniowca pokrył całą jego powierzchnię tysiącami rozbłysków, w których stalowe kule zamieniały się w obłoczki pary. Tarcze nie mogły tego wytrzymać, a gdy padły, ostatnia salwa ze Zwycięskiego trafiła w niechroniony pancerz syndyckiej jednostki, zdobiąc ją jeszcze gęstszym wzorem rozbłysków, gdy roztopiony metal zamieniał się w gaz. Lecące za nimi salwy piekielnych lanc wystrzelonych przez wszystkie jednostki tego zespołu uderzeniowego dosłownie rozerwały na strzępy olbrzymi okręt, prując jego kadłub aż po rufę, niszcząc wiele systemów i zabijając niemal całą załogę.
Geary wypuścił z płuc powietrze, nawet nie wiedział, że wstrzymał oddech na tak długo, a potem zaklął pod nosem, gdy zorientował się, że zamiast obserwować wydarzenia na całym polu bitwy, skupił się na pojedynczym liniowcu.
Ale większa część okrętów wroga już została wyłączona z akcji. Trzy ocalałe z pogromu ŁZ-ety usiłowały przebić się przez szeregi Sojuszu, robiąc nieustannie skomplikowane manewry, aby uniknąć ostrzału niemal z każdej strony. Dwa pancerniki mijające centrum floty Sojuszu straciły wszystkie tarcze ochronne, a na ich zdewastowanych kadłubach raz po raz pojawiały się kolejne wybuchy trafień. W chwili gdy Geary spoglądał na te okręty, jeden z nich otrzymał podwójne trafienie widmami w rufę, które praktycznie biorąc, pozbawiły go resztek napędu.
Geary wiedział, że nie zdoła rozgromić reszty przeciwników, jeśli zachowa aktualny szyk floty. Dlatego natychmiast uruchomił komunikator, nadając komunikat na pasmach wroga:
— Do wszystkich jednostek Syndykatu, wzywam was do poddania. Natychmiast wyłączcie tarcze ochronne i dezaktywujcie wszystkie systemy broni na pokładach albo wydam rozkaz zniszczenia każdego okrętu. — Przełączył się na kolejną częstotliwość. — Do wszystkich jednostek Sojuszu z wyjątkiem formacji Kilo Jeden Dziewięć i Kilo Jeden Dziesięć. Rozpocząć fazę pościgową. Zezwalam na opuszczenie szyku i akcje indywidualne.
Geary miał świadomość, że rozkaz ten nie spodoba się formacjom Kilo Jeden Dziewięć, w której znajdowały się uszkodzone okręty przydzielone do jednostek pomocniczych, i Kilo Jeden Dziesięć, składającej się z pancerników drugiego dywizjonu, co potwierdziła niemal natychmiastowa prośba o połączenie, jaka nadeszła z Nieposkromionego.
— Dlaczego nie pozwala nam pan na przyłączenie się do pościgu, sir?
— Dlatego, że nie mam pewności, czy Syndycy nie dokonają próby samobójczego ataku na nasze uszkodzone okręty z Kilo Jeden Dziewięć. Zostaliście wyznaczeni do obrony tych jednostek, a ich załogi mogą liczyć wyłącznie na was. — Jednostki pomocnicze również mogły liczyć wyłącznie na tę osłonę, ale Geary zdawał sobie doskonale sprawę, że dowódcy pancerników prędzej zaakceptują rolę eskorty swoich kolegów.
— Orion, Dumny i Wojownik mogą stawić czoło wszystkim Syndykom, jacy zdołają do nich dotrzeć, sir — zaoponował dowódca Nieposkromionego.
Geary nie miał ochoty na dyskutowanie swoich rozkazów, zwłaszcza że drugi dywizjon pancerników znajdował się w odległości sześciu sekund świetlnych, co czyniło tę konwersację nader rozwlekłą. Ale jak miał uciszyć tego człowieka?
— Obrona rannych towarzyszy broni na polu bitwy jest większym honorem niż najzacieklejszy nawet atak, kapitanie — oświadczył Geary. — Ufam, ze Nieposkromiony i pozostałe pancerniki z drugiego dywizjonu zasłużyły sobie na ten zaszczyt i nie zawiodą pokładanych w nich nadziei, wykonując to zadanie z największym poświęceniem.
Zaskoczony kapitan Nieposkromionego zmrużył oczy.
— Ja…
— Dziękuję, kapitanie — dodał szybko Geary. — Zapewniam pana, że w następnej bitwie drugi dywizjon znajdzie się na pierwszej linii, i dziękuję za podjęcie się tak ważnego zadania.
Syndycki pancernik, który przed chwilą utracił napęd, wciąż walczył. Kilka baterii piekielnych lanc wciąż strzelało do przelatujących raz po raz jednostek Sojuszu, które zamieniały wielki okręt w stertę złomu. Znajdujący się w pobliżu drugi pancernik właśnie odpalił kapsuły ratunkowe, a po chwili zniknął w oślepiającym wybuchu.
Geary poczuł mocne szarpnięcie, gdy Desjani wydała rozkaz ostrego zwrotu umożliwiającego Nieułękłemu rozpoczęcie pościgu za jednym z ocalałych po pogromie pancerników. Słowo „ostry” może niezupełnie oddawało obraz manewru wykonywanego przez wielki okręt wojenny poruszający się z dziesiątą częścią prędkości świetlnej, ale nawet pokonanie tak wielkiej przestrzeni po łuku wymagało ustawienia wszystkich kompensatorów przeciążeń na maksimum.
Dwa z trzech uciekających ŁZ-etów zostały już zniszczone. Trzeci właśnie trafiło widmo, więc także wystrzeliwał kapsuły ratunkowe. Odrywając oczy od pancernika, który znajdował się na sterburcie pod Nieulękłym, Geary starał się odgadnąć, który z syndyckich okrętów może jeszcze przysporzyć mu problemów. Przy takiej przewadze liczebnej okrętów Geary’ego Syndycy nie mogli mieć żadnej nadziei na ucieczkę albo zadanie znaczących strat formacjom Sojuszu, tym bardziej że ich szyki już dawno przestały istnieć. Tylko jeden lekki krążownik miał szansę na oderwanie się od pościgu. Jednostka przyśpieszała w takim tempie, że Geary musiał dwukrotnie sprawdzić odczyty, zanim w nie uwierzył. Włączyli wszystkie dopalacze na pełną moc. Jak długo ich systemy napędowe i kompensatory mogą wytrzymać takie przeciążenia?
Nie za długo. Gdy Nieulękły przymierzał się do oddania pierwszej salwy do ściganego pancernika, Geary zobaczył, że niewielka syndycka jednostka rozpada się na części, i zrozumiał, że właśnie zawiodły pierwsze kompensatory, a pozbawiony ich kadłub okrętu nie był w stanie wytrzymać tak wielkich przeciążeń. Nie chciał nawet myśleć, co się stało z Syndykami.
Kapitan Desjani nie zważała na nic, skupiła się całkowicie na wrogim pancerniku, który właśnie przetrwał minięcie z Gniewnym i strzelał ze wszystkich wyrzutni, jakie mu pozostały, aby odeprzeć powtarzające się ataki lekkich krążowników i niszczycieli, unicestwiających za każdym przelotem kolejną baterię lanc albo nawet dwie.
— Skupić ogień na funkcjonujących wciąż systemach uzbrojenia — rozkazała Desjani. — Otworzyć ogień natychmiast po wejściu w pole rażenia.
Nieulękły minął wrogi pancernik w czasie krótszym od mgnienia oka, ale jego systemy celownicze odpaliły w momencie, gdy oba okręty znalazły się na odległość strzału; posypało się istne mrowie piekielnych lanc. Syndycy trafili flagowiec Sojuszu tylko jedną głowicą, ale tarcze okrętu liniowego nie miały problemu z absorpcją tej ilości energii.
Za to większość pocisków wystrzelonych z Nieulękłego trafiła prosto w cel. Syndyckiemu pancernikowi pozostała już tylko jedna funkcjonująca bateria piekielnych lanc. Gdy Nieulękły rozpoczął kolejny nawrót, Paladyn dobił uszkodzony okręt kilkoma pełnymi salwami burtowymi, uciszając ostatnie stanowisko obrony i pozbawiając go możliwości wykonania jakiegokolwiek manewru.