Выбрать главу

Uszkodzenia. Geary zmarszczył brwi, usiłując przypomnieć sobie listę najpoważniej uszkodzonych jednostek. Tytan został już naprawiony po wejściu na minę. Wojownik również był prawie naprawiony, ale Orion i Dumny wciąż wymagały sporo pracy, nie mówiąc już o sporej liczbie lekkich okrętów, które remontowano na potęgę. Gdyby tylko miał dwa miesiące spokoju w bogatym w surowce układzie planetarnym… takim ze stoczniami… dużymi stoczniami…

Równie dobrze mógłbym pomarzyć o niestrzeżonych wrotach hipernetowych — pomyślał. — Na które prędzej czy później trafię.

— Odpłacimy Syndykom tak, że nas popamiętają — wtrącił się do rozmowy. — Flota będzie kontynuowała teraz lot w kierunku punktu skoku na Lakotę. Wejdziemy w studnię grawitacyjną z nieco mniejszą prędkością niż poprzednio, a po powrocie do normalnej przestrzeni natychmiast wykonamy zaplanowany wcześniej zwrot na bakburtę, aby uniknąć wejścia na pola minowe położone przez Syndyków. Musimy być przygotowani na natychmiastową walkę tuż po opuszczeniu nadprzestrzeni, aczkolwiek nie sądzę, żeby wróg broniący Lakoty czekał na nas tak blisko.

— Jeśli władze Ixionu przesłały dalej raport mówiący o tym, jak łatwo rozbiliśmy siły broniące punktu wyjścia na Daiquonie, sztab generalny Syndykatu na pewno nie powtórzy tego błędu — zauważył Tulev.

— Powtórzy, jeśli będziemy mieli odrobinę szczęścia — zapewnił go Geary, wywołując tym sporo uśmiechów na twarzach zebranych. — Czy są jeszcze jakieś pytania? Nie widzę. W takim razie do zobaczenia na Lakocie.

Tym razem w sali odpraw spośród holograficznych wizerunków dowódców, oczywiście oprócz Geary’ego, pozostały cztery. Desjani, co było oczywiste, ale prócz niej Badaya, Duellos i Tyrosian.

Ta ostatnia spojrzała podejrzliwie na pozostałych, a potem szybko się odezwała:

— Chciałam panu podziękować, kapitanie Geary, za docenienie roli, jaką pełnimy we flocie. Służyłam pod wieloma dowódcami, którzy widzieli w nas jedynie problemy. Naprawdę dobrze jest pracować z kimś, kto rozumie, jak bardzo jesteśmy potrzebni.

— Ja również cieszę się, że mamy we flocie Wiedźmę, Tytana, Goblina i Dżinna — zapewnił ją Geary. — Oddaliście nam nieocenione usługi, a poświęcenie waszych załóg jest naprawdę nadzwyczajne. Proszę przekazać te słowa swoim podwładnym.

Tyrosian skinęła głową, zasalutowała sprężyście i zniknęła.

Kapitan Badaya spojrzał na Desjani.

— Nie powinna pani przejmować się tymi nonsensami, zwłaszcza gdy wygaduje je ktoś taki jak Midea. Trzy lata temu omal nie trafiła pod sąd polowy za nieprzepisowe stosunki ze swoim dowódcą, a teraz sama imputuje podobne zachowania innemu oficerowi.

Desjani skrzywiła się.

— Ona nie jest w stanie mnie obrazić.

— Ta flota byłaby o wiele lepsza, gdyby pozbawiono kapitan Mideę stanowiska — kontynuował Badaya. — Jeśli nie czuje bata na tyłku, zawsze jest skłonna do porywczych działań, zanim zdąży pomyśleć. Nie spotka się pan z wielkim oporem, jeśli zechce ją pan zdegradować, kapitanie Geary. Ta kobieta nie ma dobrej reputacji, podobnie zresztą jak kapitan Casia.

— Numos też jej nie miał — wtrącił Duellos — a jak wielu go słuchało.

— To prawda — przyznał Badaya. — Ale liczba takich oficerów nie zwiększa się. Nie jestem dowódcą tej floty, nie zamierzam mu też dyktować, co ma robić, ale chcę, żeby wiedział, że nie musi tolerować wyskoków Midei. Chciałbym również wyrazić moje poparcie dla kapitan Desjani, choć jak sądzę, bycie kochanicą kapitana Gearyego nie należy do najgorszych posądzeń.

Tania zaczerwieniła się, najwyraźniej ostatnia uwaga nie przypadła jej do gustu, ale Badaya tego nie zauważył.

— Dziękuję panu, kapitanie — odparła chłodnym tonem.

Badaya uśmiechnął się blado, zasalutował i jego hologram rozpłynął się w powietrzu. Desjani potrząsnęła głową i westchnęła ciężko.

— Wydaje mi się, że nie powinnam zostawać z panem sam na sam — odezwała się do Geary’ego głosem, w którym dało się wyczuć wiele złości. — Dlatego wyjdę przed kapitanem Duellosem.

Duellos postąpił krok do przodu.

— Taniu, ci, którzy cię znają, nie uwierzą w takie plotki.

— Dziękuję — skinęła głową. — Ale muszę liczyć się też ze zdaniem tych, którzy mnie jeszcze nie poznali. — Zasalutowała przepisowo i szybko wyszła z sali.

Geary obserwował ją z zaciśniętymi zębami.

— Nie zasłużyła sobie na to.

— Nie zasłużyła — przyznał Duellos — ale wbrew opinii wygłoszonej przez kapitana Badayę usunięcie Midei wcale nie załatwi problemu. Obawiam się nawet, że tego typu krok może doprowadzić do powstania plotki, iż tym sposobem chce ją pan uciszyć.

— Chyba ma pan rację. Czy to co powiedział Badaya o trzymaniu mocną ręką, pasuje do pańskiego wyobrażenia o niej?

Duellos skinął głową.

— Ironiczne, nieprawdaż? Kapitan Numos, człowiek, który mało kogo potrafił przekonać do swoich zdolności oficerskich, zdołał usidlić Mideę do tego stopnia, że nie mieliśmy nawet pojęcia o jej lekkomyślności w czasach, gdy on dowodził dywizjonem pancerników.

— Tak, to czysta ironia. Nigdy bym nie przypuszczał, że ktoś taki jak Numos posiada jakiekolwiek zdolności przywódcze. — Geary westchnął ciężko, spoglądając na miejsce zajmowane do niedawna przez Desjani. — Jak mogę ukrócić te plotki? Jedyne co przychodzi mi do głowy, to traktowanie Desjani jak każdego innego oficera, choć nie wiem, czy to wystarczy, by ją ochronić.

— Też tak myślę, chociaż nie na wiele może się to zdać, skoro nawet Badaya w niezręczny sposób namaścił ją na pańską kochanicę. I chociaż nie powiedział tego na głos, utrzymywanie bliskich stosunków z politykiem w opiniach wielu oficerów jest nie do zaakceptowania.

— To, z kim utrzymuję bliskie stosunki, jest wyłącznie moją sprawą! Dopóki nie naruszam w ten sposób regulaminu floty albo dobrych obyczajów, mogę robić, co chcę — rzucił Geary.

— Nie mam zamiaru odbierać panu tego prawa. Ale nie jest pan pierwszym lepszym dowódcą floty, a politykom, nawet tak prawym jak współprezydent Rione, nikt już dzisiaj nie ufa. Ludzie myślący jak Badaya nie mają żadnych wątpliwości, że powinien pan ją porzucić dla Desjani, gdyż jest to dla nich najrozsądniejsze z możliwych rozwiązań, dwoje wysokich rangą oficerów floty stanie na czele Sojuszu… — Duellos przerwał na chwilę. — Zrobiłby pan coś takiego?

— Słucham? — Geary spojrzał niedowierzająco na Duellosa. — Jak pan w ogóle śmie mnie pytać, czy byłbym w stanie zrobić coś podobnego? Przecież dopiero co powiedziałem, że nie potraktuję Desjani w sposób, na jaki nie zasługuje.

Jeden z kącików ust Duellosa uniósł się w kpiącym uśmieszku.

— Przepraszam. Przyjąłem do wiadomości pańskie oświadczenie w sprawie kapitan Desjani. Tym razem miałem na myśli ofertę przedstawioną niedawno przez kapitana Badayę.

— Ach tak. — Komodor pokręcił mocno głową. — Nie. Nie przyjąłem jej i nie zamierzam tego robić, co jasno dałem do zrozumienia kapitanowi. Ilu ludzi wie o tej sprawie?

— Najprawdopodobniej wszyscy oficerowie dowodzący. — Duellos patrzył Geary’emu prosto w oczy. — Cieszę się, że jest pan tak pewien swojego zdania w tej kwestii. Ja też mam chwile zwątpienia, kiedy pomyślę o naszych politykach, ale nadal traktuję słowa przysięgi na wierność Sojuszowi z wielką powagą. Nie mógłbym wspierać pana w tej sprawie. Musiałbym wystąpić przeciw panu.