Выбрать главу

Rzucić pozbawione wsparcia okręty liniowe na zwartą formację Syndyków? Mógłby wysłać z nimi część najszybszych lekkich krążowników i niszczycieli, ale nawet z taką eskortą liniowce posiadałyby o wiele mniejszą siłę ognia od wroga.

— Nie, nie możemy zaryzykować utraty okrętów liniowych.

Desjani zesztywniała, widać było jej urażoną dumę.

— Sir, okręty liniowe są dumne z roli najszybszych jednostek uderzeniowych floty. Możemy uderzyć na wroga z wyprzedzeniem i ponownie, gdy dołączy do nas reszta floty.

My, jakie to oczywiste. Przecież Nieulękły także jest okrętem liniowym.

— Doceniam pani zapał, kapitanie Desjani, ale w tej sytuacji nie ma najmniejszego sensu wysyłać naszych okrętów liniowych poza osłonę reszty floty, jeśli nie mają szansy na zmuszenie Syndyków do zmiany kursu. Okręty te nie mają wystarczającej siły ognia do zmierzenia się z formacją tak liczną jak ta flotylla. — Pochylił się w jej stronę, by dodać znacznie spokojniej: — Zdaje pani sobie doskonale sprawę, że nie mogę wysłać Nieulękłego z taką misją. Nie dość, że to okręt flagowy floty, to jeszcze ma na pokładzie niezwykle cenną rzecz. — Mówił o kluczu hipernetowym, urządzeniu, które mogło zmienić losy tej wojny, jeśli zdołają z nim dotrzeć do przestrzeni Sojuszu. Każdy okręt tej floty był ważny, ale były wśród nich ważniejsze. A najważniejszym ze wszystkich był właśnie Nieulękły.

Desjani wiedziała o tym i nie mogła się sprzeciwić, dlatego — mimo iż wyglądała na naprawdę nieszczęśliwą — skinęła bez przekonania głową.

Geary’emu nie pozostało nic innego, jak siedzieć i patrzeć, gdy wrogie okręty docierały przed nim do punktu skoku. Syndycy dobrze wyliczyli ten manewr, nie dając flocie Sojuszu szans na reakcję. Ale kiedy rozpocznie się bitwa, to on nauczy wroga, czym jest dokładne rozplanowanie manewrów w czasie.

Rozwijając 0.1 prędkości światła, syndyckie okręty pokonywały trzydzieści tysięcy kilometrów w sekundę. W skali miar planetarnych była to niewyobrażalna prędkość. Ale nawet w tak przeciętnym systemie gwiezdnym, jakim była Lakota, gdzie ostatnia planeta krążyła po orbicie oddalonej od centrum systemu o jakieś dziesięć godzin świetlnych, co dawało w przybliżeniu jedenaście miliardów kilometrów, takie tempo lotu wydawało się żółwim tempem na tle morza gwiazd. Geary zastanawiał się czasem, jak ludzie radzili sobie w czasach gdy loty kosmiczne były dopiero w powijakach, a statki kosmiczne rozwijały prędkości dalekie od dziesiątych części świetlnej i potrzebowały nie tygodni czy miesięcy, ale całych lat na dotarcie do innych planet i księżyców znajdujących się w tym samym systemie gwiezdnym. Chociaż jeszcze wcześniej ludzie znający wyłącznie powierzchnię swojej planety także wyruszali na trwające tygodnie, miesiące, a nawet lata wyprawy do odległych krain tego samego globu.

— Nieważne, jak szybko się poruszamy, zawsze będziemy zbyt wolni — mruknął Geary.

Ku jego zdumieniu Desjani powiedziała coś, co mogło być odpowiedzią na jego słowa.

— Sir, gdyby flota mogła bardziej…

— Przepraszam, nie mówiłem o flocie. Nasza flota dokonuje cudów, jak zawsze zresztą. Nie, ja myślałem o ludziach.

— Rozumiem, sir.

— Nie, z pewnością nie rozumiała, ale dopóki stawką nie był honor jej okrętu i całej floty, a w zasięgu wzroku znajdował się wróg, Desjani nie czuła się w obowiązku napierać.

Geary przyglądał się, jak Syndycy zbliżają się do punktu skoku na Branwyna, i miał nadzieję, że gdy tam dotrą, nie zrobią tego, czego się po nich spodziewał.

Ale zrobili.

— Wreszcie kierują się w naszą stronę — zameldowała Desjani. — Zahamowali gwałtownie, żeby nie wyjść za punkt skoku, a teraz przyśpieszają w naszym kierunku.

Geary zrobił mocny wydech, błagając, by wreszcie coś poszło po jego myśli, po części zadowolony z tego, że nie musi zamartwiać się zgadywaniem, co będzie dalej, a po części zmartwiony, że to już się dzieje.

— Muszę mieć jak najszybsze potwierdzenie. Czy zaminowali punkt skoku, kiedy koło niego przelatywali? — Tylko tym potrafił wytłumaczyć tak gwałtowny manewr hamowania, bo tylko wolno lecące okręty mogły postawić gęste pole minowe, ale znając wroga, mógł to być równie dobrze blef.

— Tak, sir — zameldował wachtowy. — Nasze sensowy nadal usiłują obliczyć gęstość i rozmiary namierzonych pól, ale już odebraliśmy wiele wyraźnych anomalii. Wygląda na to, że rozstawili ogromną liczbę min tuż przed wylotem studni grawitacyjnej.

— Tak blisko? — Desjani zmarszczyła brwi. — Proszę na to spojrzeć, sir! Miny znajdują się tak blisko wylotu, że pod wpływem punktu skoku bardzo szybko zdryfują.

— Bardzo szybko, czyli za ile czasu? — zapytał Geary, czując nagły przypływ nadziei.

— Może za kilka tygodni — odparła Desjani. — Prawa fizyki lekko wariują w pobliżu studni grawitacyjnych, ale możemy przeprowadzić analizy tego problemu dla dokładniejszego wyliczenia.

— Skoro szacunki wyrażane są w tygodniach, nie ma sensu tracić czasu na analizy. — Rzucił raz jeszcze okiem na odczyty z sensorów floty, z bólem odkrywając kolejne niewielkie anomalie, które powstawały wokół najdoskonalszych nawet niewidzialnych min, zdradzając dokładną ich lokalizację, jeśli wiedziało się, gdzie i jak ich szukać. A te zrzucono dokładnie na punkt skoku, zgodnie z tym, co przed chwilą powiedziała Desjani.

Za kilka tygodni, choć nie na pewno, miny te przestaną blokować przejście, lecz zanim to nastąpi, nikt nie odleci z Lakoty, chyba że okręty wytracą prędkość niemal do zera, aby lawirować pomiędzy minami. Ale każda jednostka, która zdecyduje się na coś takiego, będzie jak tarcza na strzelnicy dla syndyckiej flotylli Bravo, która ostrzela ją, pędząc z maksymalną prędkością.

— Stanowczo wolę te sytuacje, w których Syndycy nas nie doceniają. — Geary skierował te słowa do Desjani.

— Jeśli zlikwidujemy syndycka flotyllę, bez problemu przedostaniemy się przez miny. Możemy też spokojnie poczekać, aż same odblokują punkt skoku — zasugerowała Desjani.

— Możemy. — Czekać kilka tygodni na Lakocie? Nie brzmiało to ciekawie. Im dłużej tu pozostaną, tym gorszych rzeczy mogą się spodziewać.

— Syndycka flotylla Bravo weszła na kurs przejęcia naszej floty — zameldował wachtowy z działu manewrowego. — Wróg nadal przyśpiesza, w chwili obecnej leci z prędkością.015 świetlnej.

— W momencie rozpoczęcia walki osiągną powyżej 0.1 świetlnej — zawyrokowała Desjani. — To standardowa procedura w ich flocie.

— W naszej też — przypomniał jej Geary. — Ale ja tym razem nie mam zamiaru rozwijać takiej prędkości.

— Jeśli Syndycy rzeczywiście przyśpieszą powyżej 0.1 świetlnej i utrzymają takie tempo marszu… — Desjani dokonała szybkich obliczeń — a my pozostaniemy przy 0.07 świetlnej, do wejścia w zasięg rażenia pozostanie nam półtorej godziny.

— Dobrze… — Geary zamyślił się na moment, a potem przełączył komunikator. — Do wszystkich jednostek floty Sojuszu, spodziewamy się rozpoczęcia bitwy za jakieś godzinę. Pozostańcie na swoich pozycjach w szyku, a obiecuję wam, że sprawimy tym Syndykom takie samo lanie jak wszystkim, których spotkaliśmy wcześniej.

Nie spodziewał się żadnej odpowiedzi, ale jedna nadeszła z tyłu formacji.

— Najwyższy czas przyśpieszyć do 0.1 świetlnej.

Geary sprawdził, kto jest nadawcą tej wiadomości, i jego podejrzenia sprawdziły się co do joty. Nie pomylił się — to były słowa kapitan Midei z Paladyna.

— Przyśpieszymy tuż przed wejściem w kontakt z Syndykami. Wydam odpowiednie rozkazy, które wszystkie formacje wykonają w odpowiednim czasie.