Geary spojrzał na nią pytająco, zdziwiony, że znów zaczyna wysuwać się na czoło dyskutantów po kilku odprawach, na których zazwyczaj milczała. Tak, ale wtedy kapitan Midea dominowała po stronie jego oponentów, rozkręcając się ze spotkania na spotkanie. Gdyby tylko znalazł wcześniej jakiś powód, choćby ten brak dyskrecji, i zdjął Mideę ze stanowiska dowodzenia jeszcze przed rozpoczęciem bitwy! Nie, nie mógł tego zrobić, gdyż dałby takim działaniem wyraźny sygnał, że zamyka usta nieposłusznym mu oficerom. Dlatego teraz odpowiedział komandor Yin w niezwykle spokojny sposób.
— Co pani ma na myśli?
Yin strzelała nerwowo oczami na lewo i prawo.
— To jasne, że ruchy floty są ograniczone przez niektóre okręty. Te jednostki nie potrafią rozwijać takich prędkości jak reszta i to ogranicza naszą zdolność bojową. — To nie podlegało dyskusji, ale Geary czekał na dalsze słowa niezwykle podenerwowanej komandor. — Niektóre z tych okrętów, jak na przykład jednostki pomocnicze, są powolne ze względu na ich konstrukcję, inne, jak mój Orion, z powodu uszkodzeń odniesionych w ostatnich bitwach. — Wielu oficerów kierowało badawcze spojrzenia w stronę Yin, najwyraźniej zastanawiając się, do czego zmierza, ona jednak nie zwracała na nich uwagi, mówiła dalej, co jakiś czas nerwowo przełykając ślinę. — To jasne, wyślijcie wszystkie powolne okręty w bezpieczne miejsce, a reszta floty będzie mogła walczyć bez obciążeń.
— W bezpieczne miejsce? — zapytał Duellos.
— Na Ixiona. I tak lecimy w tamtym kierunku. Gdy zbliżymy się do punktu skoku, pozwolicie formacji składającej się z jednostek pomocniczych i uszkodzonych okrętów na dokonanie skoku, czym uzyskacie możliwość sprawniejszego poruszania się po polu walki. — Yin dyszała, wpatrując się we własne dłonie ułożone na blacie, które zaciskała i rozprostowywała na przemian.
Propozycja wcale nie była tak bezsensowna, jak mogło się zdawać, chociaż pochodziła od komandor Yin. Po jej zachowaniu widać było, że zdawała sobie sprawę, iż pozostali oficerowie mogą źle przyjąć takie rozwiązanie. Po dłuższym milczeniu głos zabrał Duellos, jednakże spokój jego wypowiedzi był bardzo mylący.
— Zadziwiające. Jakbym słyszał samego kapitana Numosa. Niby mam przed sobą komandor Yin, ale te słowa, ta treść, wypisz, wymaluj kapitan Numos. Nie wydaje wam się to dziwne?
— Kapitan Numos to doświadczony oficer i weteran wielu bitew. — Twarz Yin zapłonęła czerwienią.
— Które zdołały przeżyć dzięki umiejętności uciekania z pola walki — warknęła w odpowiedzi kapitan Cresida. — Tego samego chciał nawet w syndyckim Systemie Centralnym! Każdy wałczy na własną rękę!
Kolejne głosy dołączały do awantury, niektórzy krzyczeli na Yin, inni darli się na Cresidę. Geary sięgnął do klawiatury i jednym ruchem uciszył wszystkich. Możliwość wyłączenia wszystkich mikrofonów była jednym z nielicznych przywilejów dowódcy floty, jakie podobały mu się w procedurach prowadzenia odprawy.
— Posłuchajcie mnie wszyscy. Taki sposób debaty nam nie pomoże. Naszym wrogiem są Syndycy. Kapitanie Cresida, prawdą jest, że kapitan Numos został oskarżony o porzucenie stanowiska w obliczu wroga, ale wyrok w jego sprawie jeszcze nie zapadł.
Cresida nie wyglądała na zadowoloną z tych słów, ale w końcu przyjęła je do wiadomości.
— Przepraszam za rzucanie oskarżeń wobec innego oficera tej floty, sir.
— Dziękuję. Co do pani, komandor Yin, kapitan Numos otrzymał prawo do tylu kontaktów, ile przysługuje normalnemu więźniowi. Ale nie otrzymał upoważnienia do przekazywania przez nich wskazówek, jak kierować okrętem ani tym bardziej całą flotą. Czy naprawdę konsultuje pani z nim te sprawy?
Yin patrzyła wszędzie, byle nie spojrzeć Geary’ego.
— Nie. Nie, sir.
Gdyby tylko znalazł sposób na zaproszenie komandor Yin do sali przesłuchań w sekcji wywiadu Nieulękłego, sensory aparatury wykrywającej kłamstwa z pewnością oszalałyby przy tej odpowiedzi. Ale i bez nich Geary wiedział, że Yin kłamie. Duellos trafił w sedno: każde jej słowo brzmiało jak wypowiedziane przez Numosa. Co prawda on wypowiadałby je bez widocznego strachu, który aż bił od Yin, ale Geary podejrzewał, że wynikało to jedynie z tego, iż kapitan Numos był o wiele bardziej doświadczonym kłamcą od niej.
Gdyby Geary kiedykolwiek potrzebował dowodu, że Numos wciąż przeciw niemu spiskuje, i to pomimo zamknięcia w areszcie Oriona, teraz miał go jak na dłoni.
Tymczasem głos znów zabrał Duellos.
— Mam pewne wątpliwości dotyczące propozycji komandor Yin. Nie możemy bowiem mieć żadnej pewności, że uda nam się dołączyć po bitwie do eskadry pomocniczej. Eskadra ta może jednak kontynuować dalszą podróż bez nas, ponieważ jako jedyna w tej flocie posiada zdolność uzupełniania własnych zapasów paliwa i korzystając z tego, co ma aktualnie w ładowniach, dotrzeć nawet do przestrzeni Sojuszu. Oczywiście mówię wyłącznie o teoretycznym rozwoju wydarzeń, ponieważ nie wierzę, by oficer taki jak komandor Yin kiedykolwiek zgodził się na pozostawienie reszty floty na pastwę losu. Rzecz może inaczej wyglądać, jeśli jednak założymy, że w nadchodzącej bitwie nasze siły mogą zostać całkowicie unicestwione, Syndycy także poniosą w niej ogromne straty i być może nie będą dysponowali środkami umożliwiającymi im podjęcie natychmiastowego pościgu za jednostkami, które schroniły się na baonie. Ale jak już podkreśliłem, są to tylko moje wynurzenia natury teoretycznej, a nie fakty, które rozważałby na poważnie oficer tej floty.
Yin blada jak śmierć wpatrywała się w Duellosa. To, że w ogóle wymienił jej nazwisko, wskazywało niedwuznacznie, iż jednak uważa, iż byłaby zdolna do pozostawienia reszty floty na pastwę losu. Numos pozostawał wprawdzie w areszcie, ale ile czasu potrzebowałby na wyjście z niego, gdyby Orion znalazł się w innym systemie gwiezdnym z dala od floty?
I choć Geary zmusił do przeprosin Cresidę, wiedział, że Numos jest w stanie wydać rozkaz dalszej ucieczki w momencie ponownego objęcia dowództwa swojego dywizjonu i zabrać ze sobą wszystkie okręty pomocnicze.
Nikt nie skomentował słów Duellosa. W końcu Rione rzuciła Geary’emu zniecierpliwione spojrzenie i ledwie dostrzegalnym ruchem głowy przypomniała mu, że prowadzi tę odprawę. Spojrzał więc po twarzach zgromadzonych i odetchnął z ulgą, przekonując się, że niewielu wyraża poparcie dla propozycji komandor Yin.
— Dziękuję, komandorze — odparł w końcu oschle. — Nie sądzę, bym zgodził się na to, co pani proponuje. Ta flota pozostanie jednością i wróci do przestrzeni Sojuszu jako całość. — Widział po reakcjach zebranych, że wyraził się we właściwy sposób. — Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że poruszyła was zagłada Paladyna i Sławy. Zniszczmy zatem ogromną liczbę syndyckich jednostek ku chwale tych dumnych okrętów. — Czuł się jak hipokryta, kiedy przywoływał nazwę Paladyna, chociaż załoga tego okrętu faktycznie poległa śmiercią bohaterów. Nie mogli zostać potępieni tylko dlatego, że ich dowódca okazał się niekompetentnym głupcem. — Ale musimy także wyciągnąć naukę z utraty Paladyna. Jeśli będziemy się trzymali razem, pokonamy Syndyków. Jeśli nie będziemy jednością, oni nas pokonają.
Nikt nie ważył się podjąć dyskusji na ten temat, zwłaszcza teraz, kiedy mieli w pamięci tak świeże obrazy zagłady Paladyna, ale kapitan Armus z pancernika Kolos zmarszczył czoło, jakby wciąż nad czymś intensywnie myślał.
— Kapitanie Geary, chciałbym zapytać, czy ta nowa, największa flota Syndykatu nie ma przypadkiem szans przejęcia nas, zanim dotrzemy do punktu skoku na Ixiona?