Выбрать главу

— W porządku Rav, zobacz, czy…

— Sekundkę — przerwała mu kobieta — chcę przejrzeć Wiadomości. — Uruchomiła program poszukujący. Jej oczy szybko przebiegały po oknie konsoli… po chwili wstrzymała oddech, a jej twarz pobladła. — Na Moce, tylko nie to!

— Co się stało?

Ale Ravna nie odpowiedziała ani nie przeniosła czytanej wiadomości do głównego okna. Pham chwycił się poręczy z przodu konsoli i przyciągnął się bliżej, żeby móc zobaczyć, co Ravna czyta.

Krypto: ■

Otrzymane przez: Synod Komunikacyjny Błogiego Wytchnienia

Ścieżka językowa: Baeloreski → Triskweliński, Jednostki SjK

Od: Sprzymierzenie Obrońców

[Zgodnie z ich autoproklamacją jest to kooperatywa pięciu wielorasowych imperiów Przestworzy, znajdujących się pod Królestwem Straumy. Nie istnieją żadne dane na temat istnienia tej organizacji przed Upadkiem Królestwa]

Temat: Znaczące zwycięstwo nad Perwersją

Dystrybucja:

Zagrożenie Plagą

Grupa tematyczna: Śladami Wojen

Grupa tematyczna: Homo sapiens

Data: 159,06 dni od Upadku Przekaźnika

Wyrażenia kluczowe: Więcej czynów, mniej słów; Obiecujący początek

Tekst wiadomości:

Sto sekund temu siły Sprzymierzenia rozpoczęły akcję przeciwko narzędziom Plagi. W chwili gdy ta wiadomość dotrze do was, dwa światy zamieszkane przez Homo sapiens, znane jako Sjandra Kei, będą już zniszczone.

Uwaga: Po długim okresie bezsensownej gadaniny i snucia teorii na temat Plagi jest to pierwszy przejaw zakończonego sukcesem działania. Sjandra Kei była jednym z trzech istniejących poza Królestwem Straumy systemów, gdzie ludzie występowali w znacznej liczbie. Jednym zdecydowanym uderzeniem zniszczyliśmy trzecią część potencjału ekspansyjnego Perwersji.

Oczekujcie następnych aktualizacji.

Śmierć Szarańczy.

W oknie była jeszcze jedna wiadomość. Coś w rodzaju uaktualnienia, ale nie pochodzącego od subskrybenta o nazwie Śmierć Szarańczy.

Krypto: ■

Klasyfikacja: dobroczynność/ogólne

Otrzymane przez: Synod Komunikacyjny Błogiego Wytchnienia

Ścieżka językowa: Samnorski → Triskweliński, Jednostki SjK

Od:

[Uwaga z niższej warstwy protokołu: Tę wiadomość otrzymano w Szydniku Dolnym w pobliżu Sjandry Kei. Sygnał transmisyjny był bardzo słaby, być może pochodził z nadajnika na statku]

Temat: Pomocy

Dystrybucja:

Grupa tematyczna: Zagrożenia

Data: 5,33 godzin od katastrofy na Sjandrze Kei

Tekst wiadomości:

W dniu dzisiejszym pociski relatywistyczne uderzyły w większość zamieszkanych przez nas osiedli. Liczba ofiar nie może być mniejsza niż dwadzieścia pięć miliardów. Być może trzy miliardy nadal pozostają przy życiu, w mniejszych lub przejściowych siedliskach.

Wciąż jesteśmy atakowani.

Jednostki wroga znajdują się wewnątrz systemu. Widzimy bomby jarzeniowe. Zabijają wszystkich.

Błagamy was o pomoc.

— Nie! Nie! Nie!!! — Ravna rzuciła mu się na szyję, ciasno opasując go ramionami i wtuliła mocno twarz w jego ramię. Szlochała, wyrzucając z siebie jakieś bełkotliwe wyrazy po samnorsku. Jej całe ciało przebiegały gwałtowne dreszcze. Poczuł, jak łzy napływają mu do oczu. Dziwne. Do tej pory to ona była tą silną, a on wrażliwym rekonwalescentem balansującym na granicy obłędu. Teraz, kiedy role się odwróciły, nie wiedział, co ma robić.

— Ojciec, mama, siostra — nie żyją, wszyscy nie żyją!

Takiej katastrofy nikt się nie spodziewał, a jednak nastąpiła. W ciągu jednej minuty straciła cały świat, w którym dorastała, i nagle znalazła się całkiem sama we wszechświecie. Ja jestem całkiem sam od bardzo dawna, dziwnie beznamiętna myśl przeszła mu przez głowę. Zahaczył stopami o pokład i łagodnie tuląc Ravnę do piersi, kołysał ją wprzód i w tył, starając się ją pocieszyć.

Łkania wkrótce ucichły, aczkolwiek wciąż czuł, jak szlocha z twarzą wtuloną w jego pierś. Przez długi czas nie odrywała jej od zmoczonego łzami miejsca na koszuli. Pham spojrzał ponad głową kobiety na Błękitnego Pancerzyka i Zieloną Łodyżkę. Ich odrośle wyglądały dziwnie, jakby nagle… zwiędły.

— Chciałbym na chwilę wyprowadzić stąd Ravnę. Dowiedzcie się, ile dacie radę, a ja za chwilę wrócę.

— Tak, sir Phamie — odpowiedzieli i wydawało się, że popadli w jeszcze większe przygnębienie.

Minęła godzina, zanim Pham wrócił do kabiny. Kiedy był już z powrotem, zastał Jeźdźców pogrążonych w głośnej dyskusji z PPII. Wszystkie okna dziwacznie migotały. Tu i ówdzie Pham zdołał dostrzec fragmenty, które wydawały mu się znajome, lub objaśniające legendy napisane normalnym alfabetem, co wystarczyło, aby zdał sobie sprawę, że ogląda zwyczajowe odczyty pracy statku, dostosowane do odbioru Jeźdźców.

Błękitny Pancerzyk pierwszy go zauważył. Potoczył się w jego stronę, a z generatora głosu dobiegł nieco piskliwy dźwięk.

— Czy z nią wszystko w porządku? Pham lekko skinął głową.

— Właśnie zasnęła. — Nafaszerowana środkami uspokajającymi i pod ścisłą kontrolą statku, na wypadek gdybym się co do niej pomylił. - Jakoś do siebie dojdzie. To dla niej straszny cios… ale jest przecież najsilniejsza z nas wszystkich.

Odrośle Zielonej Łodyżki zagrzechotały w uśmiechu.

— Zawsze tak o niej myślałam.

Błękitny Pancerzyk znieruchomiał na chwilę. Następnie odezwał się nerwowo:

— Do roboty, do roboty. — Zawołał coś do statku i okna zmieniły format odczytów, tak by stały się one zrozumiałe zarówno dla człowieka, jak i dla Jeźdźców.

— Dowiedzieliśmy się bardzo wielu rzeczy, gdy cię nie było. Święty Rihndell rzeczywiście ma się czego bać. Statki Aprahantich to tylko mały fragment floty eksterminacyjnej Śmierci Szarańczy. To maruderzy, wciąż w drodze na Sjandrę Kei.

Wszystko gotowe do masakry i nie ma gdzie uciekać.

— Mają zamiar włączyć się do akcji?

— Tak. Wygląda na to, że jacyś mieszkańcy Sjandry Kei zdołali stawić pewien opór, a niektórym z nich udało się uciec.

Dowódca tej małej floty sądzi, że uda mu się schwytać część uciekinierów, jeśli statki zostaną odpowiednio szybko naprawione.

— Czy są w stanie to wymusić? Czy te dwadzieścia statków mogłoby zniszczyć Błogie Wytchnienie?

— Nie. Strach wzbudza przede wszystkim fakt, że są oni zaledwie forpocztą dużo większych sił, no i oczywiście wieści o wielkim pogromie na Sjandrze Kei. Tak więc święty Rihndell woli z nimi nie zadzierać, a jeśli chodzi o naprawy, to potrzebują tego samego środka regeneracyjnego co my. Z punktu widzenia Rihndella oni stanowią dla nas poważną konkurencję w ubieganiu się o jego usługi. — Błękitny Pancerzyk entuzjastycznie klasnął odroślami, rozochocony szykującym się interesem. — Ale okazuje się, że mamy coś, co święty Rihndell bardzo, bardzo chciałby dostać, coś, dla czego gotów jest podjąć ryzyko, jakie wiąże się z oszukaniem Aprahantich.

Błękitny Pancerzyk zrobił dramatyczną pauzę. Pham przyjrzał się liście rzeczy, którą zaoferowali tubylcom. O Boże, tylko nie sprzęt ultrafalowy do latania na Dole.

— Dalej, wal śmiało! Co musimy im dać?

— Spiekane trelisy! Ha, ha.

— Hę? — Pham pamiętał tę nazwę z listy różnych rupieci, jakie Skrodojezdzcy wyszperali po wszystkich zakamarkach statku. — Co to są spiekane trelisy?