Ravna wiedziała, jak bliscy byli utraty statku, ale z jeszcze większym niepokojem przypatrywała się Phamowi. Bała się, że uzna to za oczywiste świadectwo spisku Jeźdźców, co absolutnie wyprowadzi go z równowagi. Jednakże ku jej zaskoczeniu stało się coś zupełnie przeciwnego. Wiać było, że jest zrozpaczony i załamany, ale nie wściekał się, tylko z uporem starał się poskładać wszystko z powrotem. Teraz już dużo częściej rozmawiał z Błękitnym Pancerzykiem, wciąż nie pozwalał mu modyfikować ustawień automatów, ale uważniej wsłuchiwał się w jego rady — rzecz jasna przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności. Razem udało im się doprowadzić statek do stanu sprzed pożaru.
Spytała Phama o to wszystko.
— Żadnych zmian — powiedział w końcu. — Musiałem odpowiednio zrównoważyć ryzyko i wszystko pomieszałem… Może jednak równowaga jest nieosiągalna. Może Plaga musi wygrać.
Najpierw iskra boża wymogła na Phamie, żeby sam wszystko robił, teraz pchała go w objęcia paranoi.
W siedem tygodni po opuszczeniu Błogiego Wytchnienia, na tydzień przed tym, co czekało ich w Świecie Szponów, Pham popadł w dziwny stan. Przedtem był nieustannie zajęty, nadaremno próbował ograniczyć dostęp do automatów, których mogliby potrzebować w Świecie Szponów. Teraz Ravnie nawet nie udało się zmusić go do jedzenia.
Odczyt nawigacyjny pokazywał trzy floty, których jednostki zostały odpowiednio oznaczone zgodnie z tym, co można było przeczytać w Wiadomościach i intuicją Phama: agenci Plagi, Sprzymierzenie Obrońców i to, co pozostało ze Służb Bezpieczeństwa Handlowego Sjandry Kei — śmiertelnie niebezpieczne potwory i resztki ofiary. Sprzymierzenie regularnie przesyłało do Wiadomości swoje biuletyny. Służby Bezpieczeństwa Handlowego SjK przesłały kilka zwięzłych oświadczeń zaprzeczających rewelacjom Sprzymierzenia, ale przez większość czasu zachowywały ciszę. Nie byli przyzwyczajeni do propagandy lub — równie dobrze — nie interesowali się jej szerzeniem. Została im jedynie osobista zemsta. A flota Plagi? W Wiadomościach nie było od niej ani jednej przesyłki. Kojarząc ze sobą informacje na temat różnych odlotów oraz zaginionych statków, grupa dyskusyjna Śladami Wojen doszła do wniosku, że flota ta stanowi luźną zbieraninę wszelkich jednostek, jakie Perwer-sja kontrolowała, znajdujących się w tych okolicach podczas skandalu na Błogim Wytchnieniu. Ravna wiedziała, że analiza Śladami Wojen myli się co do jednej rzeczy. Flota Plagi nie była wcale cichą flotą. Trzydzieści razy w ciągu ostatnich tygodni przesyłali wiadomości bezpośrednio do PPII… w formacie skro-dowym. Pham nakazał statkowi odrzucać te wiadomości bez czytania… a potem cały czas zamartwiał się, czy rozkaz został właściwie wykonany. W końcu PPII był statkiem zaprojektowanym dla Jeźdźców.
Ale obecnie widać było, że jego napięcie nieco zmalało. Godzinami siedział, wpatrując się w wyświetlacz. Wyglądało na to, że niedługo Sjandra Kei dogoni flotę Sprzymierzenia. Przynajmniej jakaś część zbirów miała zapłacić za swoje czyny. Było jednak jasne, że flota Plagi i jakiś fragment Sprzymierzenia na pewno przeżyją… Może stan, w jakim obecnie znajdował się Pham, świadczył o tym, że iskra boża jest zdesperowana.
Jednak mężczyzna otrząsnął się z tego po trzech dniach. Poza tym, że znacznie wyszczuplał na twarzy, wydawał się bardziej normalny niż przez kilka ostatnich tygodni. Poprosił Ra-vnę, aby przyprowadziła Jeźdźców na mostek.
Pham machnął ręką w stronę okna, na którym wyświetlony był odczyt wykrywacza ultraruchu. Jednostki trzech flot z grubsza zajmowały przestrzeń walca o średnicy trzech i wysokości pięciu lat świetlnych. Na wyświetlaczu widać było jedynie samo centrum tej przestrzeni, gdzie skupiły się najszybsze ze ścigających ich statków. Aktualna pozycja każdego statku była zobrazowana za pomocą małej świetlistej plamki, za którą ciągnął się długi strumień bledszych punkcików — ślad ultra-napędowy zostawiany za pojazdem.
— Przynależność każdego ze statków do poszczególnych flot — zgodnie z moimi domysłami — oznaczyłem na czerwono, niebiesko i zielono. — Najszybsze jednostki były skupione tak gęsto, że w zaprezentowanej skali tworzyły wielki biały kleks, za którym jednak znajdowało się kilka kolorowych nitek ultraśladów. Przy punkcikach umieszczono także jakieś oznaczniki i adnotacje. Pham sam je naniósł, lecz, jak się przyznał Ravnie, nie rozumiał ich. — Czoło ścigającego nas tłumu wciąż nas dogania.
Błękitny Pancerzyk odezwał się z wahaniem.
— Moglibyśmy nabrać nieco większej szybkości, gdybyś przekazał mi bezpośrednie sterowanie. Nie obiecuję nic wielkiego, ale…
Odpowiedź Phama była na szczęście w miarę uprzejma.
— Nie. Myślałem o czymś innym. O czymś, co Ravna zaproponowała już jakiś czas temu. Zawsze istniała taka możliwość i… myślę, że przyszedł czas, aby ją wykorzystać.
Ravna przybliżyła się do wyświetlacza, wpatrując się w zielone ślady. Ich układ zgadzał się z opisem tego, co Wiadomości nazywały resztkami Służb Bezpieczeństwa Handlowego Sjan-dry Kei. To wszystko, co pozostało z moich rodaków.
— Od stu godzin starają się dopaść Sprzymierzenie.
Pham spojrzał jej w oczy.
— Tak — powiedział cicho. — Biedacy. To naprawdę flota z Portu Rozpaczy. Gdybym był na ich miejscu… — Jego twarz znowu się rozjaśniła. — Czy wiesz może, jak dobrze są uzbrojeni? — To z pewnością było pytanie retoryczne, rodzaj wprowadzenia.
— Śladami Wojen sądzi, że Sjandra Kei spodziewała się czegoś niedobrego od czasu, gdy Sprzymierzenie rozpoczęło akcję pod hasłem Śmierć Szarańczy. Służby Bezpieczeństwa Handlowego zostały włączone w pozasystemową obronę kosmiczną. Ich flota to przerobione frachtowce wyposażone w lokalnie produkowaną broń. Śladami Wojen mówi, że nie byliby w stanie sprostać temu, co przeciw nim miała druga strona, gdyby Sprzymierzenie zdecydowało się ponieść kilka ciężkich strat. Problem polegał na tym, że Sjandra Kei nigdy nie spodziewała się ataku mającego na celu niszczenie całych planet. Tak więc, gdy flota Sprzymierzenia pojawiła się w okolicach, ruszyli im na spotkanie…
— …a w tym czasie bomby kinetyczne wycelowano w samo serce Sjandry Kei.
W moje serce.
— Tak. Sprzymierzenie musiało je naprowadzać od tygodni. Pham Nuwen zaśmiał się krótko.
— Gdybym latał teraz we flocie Sprzymierzenia, byłbym trochę zaniepokojony. Ponieśli pewne straty, a przekwalifikowane frachtowce pędzą niesłychanie szybko… Założę się, że każdy pilot z Sjandry Kei dyszy zemstą. — Emocje odpłynęły z jego głosu. — Hmm. Nie będą w stanie zniszczyć wszystkich statków Sprzymierzenia ani wszystkich jednostek Plagi, a już tym bardziej obydwu flot. Byłoby zupełnie bez sensu, gdyby…
Nagle jego spojrzenie skupiło się na niej.
— Więc jeśli zostawimy sprawy własnemu biegowi, flota Sjandry Kei w końcu zrówna się ze Sprzymierzeniem i spróbuje wykosić ich statki co do jednego.
Ravna kiwnęła głową.
— Mówią, że zaczną za jakieś dwanaście godzin.
— I wtedy zostanie tylko flota Plagi siedząca nam na ogonie. Ale gdybyśmy przekonali twoich ludzi, żeby stawili czoło właściwym wrogom…
To był plan z koszmarów Ravny. Wszyscy ocaleni z Sjandry Kei mieli zginąć, by ocalić PPII… by ocalić ich czwórkę.
Niewielkie były szansę na to, że flota Sjandry Kei zniszczy wszystkie statki Plagi. Ale przecież przylecieli tu, aby walczyć.