Выбрать главу

Ravna siedziała obok Phama, najmniej gadatliwa z całej czwórki. Przyłączała się do śmiechów, a czasami nawet do prowadzonych dyskusji. Nieraz Błękitny Pancerzyk dworował sobie z wiary Phama w utajnianie kodów klawiszowych, a Ravna mogła przytoczyć wiele historii z własnego życia na poparcie poglądów Jeźdźca. Ale te chwile także dla niej były bardzo ciężkie. Błękitny Pancerzyk i Zielona Łodyżka cudownie opowiadali, widzieli tyle różnych miejsc, handlowanie było ich ogromną pasją. Drobne szwindle, targi o cenę i udane transakcje wypełniały większą część ich życia. Pham słuchał niemal oczarowany… a następnie opowiadał historie z czasów, kiedy był księciem Canberry, a potem kupcem i odkrywcą w Strefie Powolnego Ruchu. Lecz biorąc pod uwagę wszelkie ograniczenia, jakie na podróżników nakładały warunki panujące w Powolności, mnogość przygód, jakie przeżył w swym życiu, przewyższała nawet doświadczenia Skrodojeźdźców. Ravna uśmiechała się, udając zachwyt.

Opowieści Phama było zbyt wiele. Szczerze wierzył w to, że każde z relacjonowanych przez niego wydarzeń naprawdę się zdarzyło, ale ona nie potrafiła sobie wyobrazić, żeby człowiek mógł aż tyle zobaczyć i zdziałać w jednym życiu. Tam, na Przekaźniku, powiedziała mu, że jego wspomnienia są sztucznym tworem, psikusem Starego. Była wtedy bardzo rozzłoszczona i teraz żałowała wypowiedzianych słów… gdyż okazało się to najoczywistszą prawdą. Zielona Łodyżka i Błękitny Pancerzyk nigdy tego nie zauważyli, ale czasem w połowie opowieści Pham gubił się w swych wspomnieniach, a w jego oczach pojawiał się ledwie skrywany wyraz paniki. Gdzieś w środku sam zdawał sobie sprawę, jak wygląda prawda, i właśnie wtedy odczuwała nagłe pragnienie, by go objąć, pocieszyć. Czuła się tak, jakby miała straszliwie okaleczonego przyjaciela, z którym mogła rozmawiać, ale któremu nie mogła powiedzieć prawdy o tym, jak bardzo w rzeczywistości jest poraniony. Zamiast tego udawała, że nie widzi tych potknięć, jak gdyby w ogóle nie miały miejsca, śmiejąc się głośno przez całą resztę jego opowieści.

Cała sztuczka Starego była zupełnie niepotrzebna. Pham wcale nie musiał być wielkim bohaterem. Był dobrym człowiekiem, chociaż trochę egoistą, jednocześnie zdarzało mu się łamać wszelkie reguły. Był równie wytrwały jak ona i odważniejszy.

Jak wielkie umiejętności musiał mieć Stary, aby stworzyć tak wspaniałą osobę, jak wielką… Moc. I jakżeż nienawidziła go za tak bezwzględne ośmieszenie tej osoby.

Ślady iskry bożej w osobowości Phama nie były zbyt widoczne. Ravnę bardzo to cieszyło. Raz czy dwa razy na miesiąc mówił coś przez sen. Przez następny dzień lub dwa szalał na punkcie jakiegoś przedsięwzięcia, którego cel nie zawsze udawało mu się wyjaśnić. Ale na razie nic się nie pogarszało, nie oddalał się od niej.

— Iskra boża może nas w końcu ocalić — odpowiadał, kiedy zbierało jej się na odwagę i pytała go o to. — Niestety, nie wiem, w jaki sposób. — Klepał się dłonią po czole. — Pod tym sufitem bóg ma nadal zbyt dużo swoich klamotów. I to nie tylko w pamięci. Czasami potrzebuje całego umysłu do myślenia, tak że nie zostawia mi nawet miejsca na świadomość, a potem, trudno mi to wyjaśnić, ale… czasem mam przed oczami jakiś blask, jakieś cienie. To coś, co rodzice Jefriego przywieźli na planetę Szponów, może zniszczyć Plagę. Nazwijmy to antidotum, albo nawet lepiej — Przeciwwagą. Jest to coś, co zostało zabrane Perwersji w chwili jej narodzin w laboratorium Straumy. Nie zorientowała się, że jej tego brakuje, do czasu, gdy zrobiło się już za późno.

Ravna westchnęła. Ciężko sobie wyobrazić dobrą nowinę i jednocześnie równie przerażającą.

— Straumerzy mogli uprowadzić coś takiego prosto z centrum Perwersji?

— Chyba tak. A może to właśnie Przeciwwaga posłużyła się Straumerami, aby uciec Perwersji. Aby schować się w niedostępnych głębiach i poczekać na dogodną chwilę do kontrataku. Myślę, że ten plan ma szansę powodzenia, Rav, przynajmniej jeśli ja — jeśli iskra boża, którą zostawił we mnie Stary — dotrze tam i zrobi wszystko, co do niej należy. Przeczytaj Wiadomości. Plaga przewraca do góry nogami cały Szczyt Przestworzy, najwyraźniej zawzięcie czegoś szuka. Zniszczenie Przekaźnika to tylko mały odprysk, skutek uboczny morderstwa dokonanego na Starym. Ale ona wciąż szuka w niewłaściwych miejscach. Cała nasza nadzieja w Przeciwwadze.

Przypomniała sobie wszystkie wiadomości otrzymane od Jefriego.

— Ten nalot na ścianach statku Jefriego. Myślisz, że to właśnie to?

Oczy Phama zaszły mgłą.

— Tak. Wydaje się bez znaczenia, ale chłopak mówi, że był tam od samego początku i rodzice pilnowali, by się do niego nie zbliżał. Jego zdaniem jest odpychający… To dobrze, najprawdopodobniej pilnuje, aby szponiaści przyjaciele również do niego nie podchodzili.

W jej myślach pojawiło się tysiąc pytań. Na pewno podobne zadawał sobie Pham. Obecnie nie potrafili znaleźć odpowiedzi na żadne z nich. Ale pewnego dnie staną w oko w oko z nieznanym i martwa ręka Starego znowu zacznie działać… przez Phama. Ravna zadrżała i przez jakiś czas nie odzywała się ani słowem.

Miesiąc po miesiącu produkcja broni palnej przebiegała zgodnie z planem rozwojowym znalezionym w bibliotece. Wytworzenie samego prochu przyszło Szponom z łatwością, niewiele było poprawek i powtórzeń. Dopiero testowanie stopów znacznie opóźniło cały proces, ale w końcu udało im się przezwyciężyć i te trudności. Sfory zamieszkujące Ukrytą Wyspę skonstruowały pierwsze trzy prototypy działa ładowanego od tyłu, wystarczająco małego, by do transportu i obsługi wystarczyła pojedyncza sfora. Jefri miał nadzieję, że w ciągu następnych dziesięciu dni rozpoczną masową produkcję.

Dużo dziwaczniej przebiegała konstrukcja radia. Pod pewnymi względami realizacja tego projektu znacznie się opóźniała, pod innymi aparat stał się czymś więcej, niż Ravna mogła sobie wyobrazić. Po długim okresie normalnych postępów w pracy, Jefri przysłał nowy plan. Polegał on na kompletnej przeróbce tabeli dla interfejsu akustycznego.

— Wydawało mi się, że to absolutne średniowiecze — zdziwił się Pham, kiedy zobaczył wiadomość od Jefriego.

— To prawda. Najwyraźniej stworzenia po prostu dobrze zastanowiły się nad korzyściami, jakie może im przynieść to, co przesyłamy. Chcą użyć radia do wzmocnienia wewnętrznego przekazu myśli w ramach pojedynczej sfory.

— Mhm. No tak. Opisaliśmy im, w jaki sposób tabele określają siatkę przetworników — wszystko w pospolitym samnorskim, unikając terminów technicznych. Pokazaliśmy im, jak małe zmiany w tabelach będą wpływać na zmiany siatki. Ale zobacz, nasz projekt proponował im uzyskanie pasma o częstotliwości trzech kiloherców, co umożliwia całkiem przyzwoite połączenie głosowe. Teraz mówisz mi, że zastosowanie nowych tabeli pozwoli im na uzyskanie pasma dwustukilohercowego.