Выбрать главу

„Siuan, ty skończona idiotko! Dlaczego mnie w to wrobiłaś? Nie mogę tu zostać! Muszę jechać do Randa! Och, Światłości, pomóż mi!”

— Cóż — westchnął Bryne, kiedy wypowiedziała ostatnie słowa. — Tego się nie spodziewałem, ale z pewnością wystarczy. Caralin, czy nie zechciałabyś wziąć gdzieś pana Nema i spokojnie dojść z nim do porozumienia, na ile wycenia swoje straty? I każ wszystkim z wyjątkiem ich trzech wyjść stąd. Poczyń też przygotowania do transportu ich do dworu. W tych okolicznościach myślę, że strażnicy nie będą potrzebni.

Szczupła kobieta obrzuciła go znękanym spojrzeniem, ale wydała krótki rozkaz i już po chwili wszyscy zaczęli tłoczyć się przy wyjściu z gospody. Admer Nem oraz jego męscy krewniacy zbliżyli się do niej, na twarzy Admera malowała się niczym nie skrywana chciwość. Kobiety z rodziny Nem, nie mniej zachłanne, swe ciężkie spojrzenia kierowały ku Min i jej towarzyszkom klęczącym pośrodku pustoszejącej sali. Jeśli chodzi o Min, nie wierzyła, że potrafi utrzymać się na nogach. W głowie brzęczały jej bez przerwy te same zdania.

„Och, Siuan, dlaczego? Ja nie mogę tutaj zostać. Nie mogę!”

— Przechodzili tędy różni uciekinierzy — powiedział Bryne, kiedy ostatni mieszkańcy wioski opuścili salę. Rozparty na krześle obserwował je. — Ale nigdy nie spotkałem równie dziwnych jak wy trzy. Domani. Tairenianka?

Siuan grzecznie skinęła głową. Ona i Leane wstały, szczupła miedzianoskóra kobieta delikatnie rozcierała kolana, Siuan natomiast stała bez ruchu. Min udało się również dołączyć do nich, ale kolana pod nią drżały.

— I ty, Serenla. — Jeszcze raz, gdy wymawiał to imię, po jego twarzy przemknął cień uśmiechu. — Gdzieś z zachodniego Andoru, chyba że pomyliłem twój akcent.

— Z Baerlon — wymruczała, za późno ugryzłszy się w język. Ktoś mógł wiedzieć, że Min była z Baerlon.

— Nie wiem o żadnych wydarzeniach na zachodzie, które mogłyby skłonić kogoś do ucieczki — powiedział pytającym tonem. Gdy jednak nic nie odrzekła, nie naciskał dalej. — Kiedy już odpracujecie swój dług, z przyjemnością zatrzymam was w swej służbie. Życie może być bardzo trudne dla tych, którzy stracili swe domy, lecz nawet łóżko służącej jest lepsze niźli spanie pod krzakiem.

— Dziękuję ci, mój panie — powiedziała Leane pieszczotliwie, wykonując jednocześnie ukłon tak wdzięczny, że nawet w sukni do konnej jazdy wyglądała, jakby tańczyła. Min powtórzyła za nią to samo, martwym głosem, nie ufając jednak na tyle swoim kolanom, aby się ukłonić. Siuan nadal stała bez ruchu i tylko patrzyła na niego, nic nie mówiąc.

— Szkoda, że wasz towarzysz zabrał konie. Cztery konie zmniejszyłyby w pewnej mierze wasz dług.

— To nie był nasz towarzysz, a poza tym był łobuzem — oznajmiła Leane głosem stosownym raczej do sytuacji nieco bardziej intymnej. — Ja ze swej strony jestem wdzięczna już choćby za to, że zamieniam jego towarzystwo na twoją opiekę, mój panie.

Bryne popatrzył na nią — z wyraźnym uznaniem, osądziła Min — ale powiedział tylko:

— Na dworze będziecie przynajmniej bezpieczne przed tymi wszystkimi Nemami.

Na to nie miały co odpowiedzieć. Min przypuszczała, że szorowanie podłóg na dworze nie będzie się szczególnie niczym różniło od szorowania na farmie Nema.

„W jaki sposób mam się stąd wydostać? Światłości, jak?”

Milczenie przeciągało się, w ciszy słychać było tylko bębnienie palców Bryne’a o blat stołu. Min przyszło do głowy, że tamten nie wie, co należy teraz powiedzieć, po chwili jednak osądziła, iż raczej nie należy do ludzi, których można zbić z pantałyku. Zapewne zirytowało go, że tylko Leane okazała mu choćby ślad wdzięczności; przypuszczała, iż ich wyrok mógł być znacznie gorszy. Być może to gorące spojrzenia Leane i ton jej głosu w jakiś sposób zadziałały, ale Min wolałaby, aby tamta zachowywała się tak jak poprzednio. Już lepsze byłoby wisieć za nadgarstki na oczach całej wioski.

Na koniec wróciła Caralin, mrucząc coś pod nosem. Kiedy składała sprawozdanie Bryne’owi w jej głosie brzmiało zmartwienie.

— Dogadanie się z tymi Nemami zabierze co najmniej kilka dni, lordzie Gareth. Admer miałby pięć nowych stodół i pięćdziesiąt krów, gdybym dała mu tyle, ile żąda. Przynajmniej przekonał mnie, że rzeczywiście miał jakąś sakiewkę, ale ile w niej było... — Pokręciła głową i westchnęła. -Oczywiście, dowiem się. Joni jest gotów zabrać te dziewczyny do dworu, jeżeli już z nimi skończyłeś.

— Zabierz je Caralin — powiedział Bryne, wstając. — Kiedy już je odeślesz, znajdziesz mnie w cegielni.

W jego głosie znowu czuło się znużenie.

— Thad Haren mówi, że jeśli ma dalej robić cegły, to potrzebuje więcej wody, a Światłość jedna wie, skąd ją mam zdobyć.

I wyszedł ze wspólnej sali, jakby zdążył już zapomnieć o trzech kobietach, które przysięgły mu służyć.

Joni okazał się tym potężnym, łysiejącym mężczyzną, który przyszedł po nie do stajni; czekał teraz przed frontem gospody obok wozu na wysokich kołach, krytego płócienną plandeką, rozpiętą na zaokrąglonych pałąkach. Do wozu zaprzężono wychudłego kasztana. Kilku mieszkańców wioski siało, przyglądając się ich odjazdowi, ale większość najwyraźniej schroniła się przed upałem po domach. Sylwetka Garetha Bryne znikała w głębi ulicy.

— Joni dopilnuje, byście bezpiecznie zajechały do dworu — powiedziała Caralin. — Róbcie, co wam każe, a przekonacie się, że wszystko będzie dobrze.

Przez chwilę mierzyła je wzrokiem, spojrzenie ciemnych oczu było niemalże równie nieustępliwe, jak spojrzenie Siuan; potem pokiwała do siebie głową jakby usatysfakcjonowana i pospieszyła za Brynem.

Joni odchylił plandekę w tylnej części wozu, ale nie pomógł im, kiedy gramoliły się niezdarnie do środka i szukały miejsca na jego dnie. W środku nie było nic więcej prócz paru źdźbeł słomy do podścielenia, a ciężkie przykrycie wzmagało panujący żar. Nie odezwał się do nich ani słowem. Wóz zakołysał się, kiedy sam właził na kozioł, skryty przed ich oczyma za płótnem. Min usłyszała, jak cmoka na konia i wóz ruszył z turkotem do przodu. Koła skrzypiały cicho, podskakując na przypadkowych wybojach.

Przez szczelinę w płótnie Min mogła dostrzec, jak wioska zmniejsza się za nimi, aż w końcu całkowicie niknie im z oczu, jej miejsce zaś zajmują rozległe zagajniki i ogrodzone pola. Była zbyt odrętwiała wewnętrznie, by się odezwać. Oto wielka sprawa Siuan miała się skończyć na szorowaniu garnków i podłóg. Nigdy by jej nie pomogła, nigdy by z nią nie została. Przy pierwszej nadarzającej się sposobności ruszyłaby do Łzy.

— Cóż — odezwała się znienacka Leane — nie poszło mi wcale tak źle.

Jej głos na powrót nabrał życia, ale teraz można było w nim dosłyszeć nutkę podniecenia — podniecenia! — wywołującego rumieńce na jej policzkach.

— Mogło być znacznie lepiej, ale to już kwestia wprawy. — Jej niski śmiech brzmiał niemalże jak chichot. — Nigdy dotąd nie zdawałam sobie sprawy, ile to może dostarczyć radości. Kiedy poczułam pod palcami dłoni, jak jego puls przyspiesza... — Na chwilę powtórzyła dłonią ten sam gest, który wykonała, kładąc ją na nadgarstku Bryne’a. — Nigdy nie sądziłam, że mogę czuć w sobie tyle życia. Ciotka Resara zwykła powiadać, iż mężczyźni stanowią lepszą rozrywkę niż polowanie z jastrzębiem, ale aż do dziś tego nie pojmowałam.