Выбрать главу

Część druga Na drodze myśli

Z NOTATNIKA DYMITRA KAŁUŻNIKOWA

Za notatniki zabrał się Witalij Siemionowicz wieczorem w domu. Na wewnętrznej stronie okładki każdego z nich napisane było, kiedy został rozpoczęty. Pierwszy notatnik pochodził z kwietnia 19… roku Witalij Siemionowicz dokładnie pamiętał tę datę: akurat ukończyli projekt soczewki elektromagnetycznej do ogniskowania cząstek w superakceleratorze — projekt ten został potem przedstawiony do nagrody państwowej.

„Nowy rok, nowe porządki — brzmiała pierwsza notatka. — Będę się mógł wreszcie zająć swobodnie badaniami. Może by zrobić doktorat z ogniskowania? Łatwy temat.

„Ale coś nie mam do niego serca. Dusza niespokojna. I czego jej brakuje, mojej duszy?!…”

„Woźna instytutu, ciocia Kila. modli się zwykle, przychodząc rano na dyżur. Patrzy nabożnie w kąt westybulu, poniżej zegara elektrycznego i powyżej tablicy przeciwpożarowej z bosakami, żegna się pospiesznie i szepcze coś. Ciekawe, o co się modli?

„Ażebyśmy my, fizycy-teoretycy, odkryli wreszcie naturę praw fizyki i udowodnili, że Boga nie ma?…”

A. więc co mnie tak odpycha od łatwego, intratnego tematu ogniskowania przeciwnych wiązek? Może niewiara w perspektywy? Nie wierzę, że superakceleratory i bombardowanie w nich cząsteczek w tarczę z cząsteczek bombardowanie nie wiadomo czego, nie wiadomo czym — jak żartuje nasz akademik) posunie nas choćby na krok do przodu w pojmowaniu materii. Nie zrozumieliśmy cząsteczek elementarnych, kiedy bombardowaliśmy je energiami rzędu milionów elektronowolt, nie rozumiemy i przy energiach miliardów elektronowolt. Gdzie gwarancja, że zrozumiemy przy dziesiątkach miliardów? Tak można potęgować energię w nieskończoność; a im dalej, tym jest to bardziej skomplikowane. Powstaje gałąź nauki pracująca sama na siebie i raić poza tym.

„Nie wierzę w tę sprawę.

„Otóż to: wierzyć, nie wierzyć — to nie zajęcie dla uczonego. Trzeba zgłębić, poznać. I to będzie moje zajęcie w bieżącym roku, wniknięcie w teorię cząstek elementarnych, w teorię, która jak dotychczas ma tylko nazwę i jest zestawem niezbyt jasnych pomysłów.”

„Co to są „ciała materialne”? Skupiska „cząstek elementarnych. A „cząstki elementarne”? Najdrobniejsze składniki „ciał”. A co to są „ciała”? Zamknięty krąg, z którego wynika, że nie tylko nie wiemy, co to są cząsteczki, ale nie wiemy także, co to są „ciała”.

„Oczywiście, cząsteczki posiadają „masę”, „moment magnetycznym, niekiedy „ładunek”. Ale czy wystarczy tych właściwości (których natura jest zresztą niejasna), aby uważać je za przedmioty materialne?

„A jeśli nie są rzeczami materialnymi, to czym?”

Jest uniwersalna, zwalniająca od rozterek i wątpliwości odpowiedź: taka jest obiektywna rzeczywistość. Stały ładunek elementarny? Obiektywna rzeczywistość. Siła ciążenia odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości? Tak samo. Prędkość światła stała we wszystkich układach odniesienia? Obiektywna rzeczywistość.

„Ale dlaczego ta rzeczywistość jest taka, a nie?…

„Praktycy mogą się zadowolić taką konstatacją rzeczywistości. Gdyby nawet siła ciążenia była proporcjonalna do sześcianu odległości, prędkość światła nie była stała, masa elektronu wynosiłaby nie 1837, a była dziesięć tysięcy razy mniejsza niż masa protonu — oni zawsze znaleźliby sposób, aby skonstruować silnik elektryczny i tranzystor, zbudować most i wystrzelić rakietę.

„Praktycy mogą, taki jest sens ich pracy, dopełniać naturę w interesie ludzi. A sens pracy teoretyków, to zrozumieć naturą.”

„Dzisiaj stuknęło mi trzydzieści pięć lat. Nawet nie zauważyłem — no bo i co tu świętować?

„Na czym upływają lata? Na zarabianiu pieniędzy i gromadzeniu dóbr? Na wykonywaniu prac, w potrzebę których nie wierszę i interesować się którymi nie jestem w stanie? Na złudnym potwierdzaniu własnego „ja” płytkimi pomysłami? Na kontaktach z kobietami, których nie mogę pokochać? Na preferansie i popijawach?… Wydaje się, że wszystko to nie jest życie, a wstęp do życia, że wszystko co lepsze, ciekawsze — przede mną. A lata lecą i przede mną wciąż to samo…

„Na co tu tracić siły, nie ma czym nasycić duszy! A jeśli tak, to na co mi ta dusza?”

„Taganrog, przewiany na wskroś lodowatym, lutowym wiatrem. Morze Azowskie ze skrawkiem brudnego lodu wzdłuż gliniastych brzegów. Sala z teatralnymi żyrandolami, zbytkowną sztukaterią i fatalną akustyką. Zniekształcone przez mikrofon strzępy zdań „na fundamentalnej podstawie głębokiej teorii…”, „kompozycje mikrocząsteczek i mikrostanów”, „zespół elektronów”, „dyskusyjna donukleonowość kwarków”… — słowem, konferencja na temat fizyki cząstek elementarnych. A ja w sekcji fizyki wysokich energii, audytorium D202, początek obrad — godzina 10.30.

„J. Strifonow „Niektóre phoblemy energetyki sphężystych i nie sphężystych zderzeń helatywistycznych photonów”. Referent zademonstrował francuski pronons i perfekcyjną umiejętność smarkania w chusteczkę pomiędzy zdaniami. Przeziębił się na azowskich przeciągach.

„S. Priwierziew. „Jak wiadomo, w słabych oddziaływaniach, warunkujących rozpad cząsteczek, prawo zachowania parzystości zostaje naruszone… Jednak orientacja spinora Diraca w sześciowymiarowej impulsywno-potencjalnej przestrzeni…” „Spinor Diraca, dinor Spiraca, niech ich diabli obydwu!

„Uważa się, że współczesna fizyka przenika w podstawy budowy materii, w to co najbardziej elementarne — to znaczy najprostsze, prostsze od arytmetyki, w coś takiego, co każdemu można objaśnić. Ale gdzie ono jest, to najprostsze?! Ze wszystkich referatów emanował niezwykle zawikłany galimatias terminów, drobiazgowych przesłanek, przypadkowych faktów doświadczalnych, wyszukanej matematyki na koniec, przywołanej na pomoc po to, aby potwierdzić racje referenta… Wypracowaliśmy międzynarodową terminologię, język matematyczny — i skutecznie rozumiemy się tylko w tym, o czym milczymy. Ale czy to znaczy, że rozumiemy naturę?

„— Zaplątaliśmy się — westchnął mój sąsiad z sekcji i z pokoju hotelowego, Sybirak Kola, kiedy podzieliłem się z nim wątpliwościami. — I nie przyznajemy się do tego, ani przed sobą, ani przed innymi.

„— Tak, wygląda na to, że nadszedł najwyższy czas, aby przestać jeździć po konferencjach, zwalając na kupę łatwopalne teoryjki i pomysły, aby skończyć z rozdmuchiwaniem na cały świat i do nieprawdopodobnych rozmiarów mitu o ważności naszych poczynań w celu uzyskania obfitych kredytów, a zacząć myśleć. Myśleć konstruktywnie, uczciwie, bezwzględnie: czy dobrą drogą szliśmy, gdzie zboczyliśmy z niej w labiryncie poszukiwań?

„Myśleć aby zrozumieć.

„A tego właśnie nie umiemy.

„Nasze poznanie jest całkowicie podporządkowane instynktowi samozachowawczemu — to z niego także wywodzą się „strach”, „wygoda”, „chęć zysku”.

„Tak, praktyka jest najwyższym kryterium prawdziwości teorii. Ale czyż praktyka i korzyść to jedno i to samo?

„Gdzież wy średniowieczni alchemicy, mieszający substancje dla zaspokojenia palącej, dziecięcej ciekawości: co wyniknie z tej mieszaniny? Gdzież wy, dawni anatomowie, wykopujący w tajemnicy, pod osłoną nocy, trupy na cmentarzu, aby pojąć, jak też zbudowany jest człowiek?”

„Stepy, pasy leśne, hałdy — wszystko białe. Śnieg, śnieg od morza do morza. Pociąg nr 27 wiezie mnie do domu… Czy na darmo pojechałem? Chyba nie. Nie usłyszałem na konferencji konstruktywnych myśli, ale uświadomiłem sobie ogrom dezorientacji, jaka panuje obecnie w fizyce cząstek elementarnych. Głupi, myślałem, że tylko ja nic nie rozumiem… Cóż to są te cząsteczki, „cegiełki gmachu świata”, które może wcale nie są cegiełkami, ani kuleczkami, ani w ogóle przedmiotami materialnymi?