Выбрать главу

„Z czego my się, braciszkowie, składamy.

„Noc. Zabawna teoria, w rytm stukotu kół: cząstki elementarne to wcale nie cząstki, żadne jakieś tam stałe formy materii. To zmienne procesy, objętościowe falowanie samej przestrzeni! Hm?

„Nie, naprawdę: przyjmijmy na serio, że przestrzeń nie jest próżnią. Fizyczne wakuum to środowisko materialne, być może nawet dosyć gęste. I oto w jakichś jego miejscach powstaje objętościowe zachwianie: zagęszczenie, rozrzedzenie i znów zagęszczenie. Średnio biorąc jest tutaj taka sama gęstość materii, jak wszędzie, ale powstało coś — pulsująca niejednorodność. Jednorodne jest przecież nierozróżnialne, to tyle co nic.

„A jeśli każde nowe zachwianie gęstości powtarza się nie w tym samym miejscu, a obok, to mamy do czynienia z ruchem „cząsteczek”.

„To jeszcze nie wszystko: zagęszczenia i rozrzedzenia można utożsamić z ładunkami cząsteczek. Ale według Maxwellowskiego, ciekłego modelu elektromagnetyzmu: przy zagęszczeniu (zagęszczenie to źródło pola siłowego — rozpływa się przecież i wywiera ciśnienie na okresową materię) — powstaje ładunek dodatni; przy rozrzedzeniu — ujemny. A przy przejściu od jednego stanu do drugiego powstaje zawirowanie materii i pole magnetyczne. To także według Maxwella.

„O, to już poważna sprawa! W ten sposób można wyjaśnić, skąd się bierze moment magnetyczny cząsteczek. Magneton to sztuczka nie do wyjaśnienia, dopóki uważamy cząsteczki za stałe twory. Przecież pole magnetyczne, zdaniem Maxwella, powstaje w wyniku zmian pola elektrycznego w czasie. Jeśli uważać, że ładunek „cząstek” jest stały, to niezrozumiałe jest, skąd się biorą u nich momenty magnetyczne. Wypada się domyślić, że w mikrocząsteczkach znajdują się uzwojenia z prądem, selenoidy, elektromagnesy… rzeczy nienaturalne, niemożliwe w elementarnych formach materii. A jeśli ładunek „cząsteczek” jest zmienny, to wszystko się zgadza…

„Zaczekaj, co się zgadza?! Przecież protony i elektrony mają ładunek stały! Zmierzono to, to fakt. Momenty magnetyczne też mają stałe. A ze zmiennego pola elektrycznego winno się otrzymywać także zmienne pole magnetyczne… Poniosło mnie. A szkoda, tak ładnie się układało.

„…Idiota, bałwan, geniusz, tępak! Wszystko było dobrze!

„Rezultaty pomiarów świadczą, że ładunki i pole magnetyczne cząstek są stałe. To prawda. Ale, drodzy panowie, za pośrednictwem czego mierzymy tę stałość? Za pośrednictwem przyrządów wykonanych z materii, a więc w ostatecznym rozrachunku, z tych samych wahających się (tak, wahających!) od rozrzedzenia do zagęszczenia „cząsteczek” — niejednorodności. I to wahających się synchronicznie, inaczej skupienie takich pulsacji — ciało — nie będzie stałe. To fakt z teorii drgań: we wspólnym systemie energetycznym mogą działać tylko te generatory, których częstotliwości i fazy są zgodne. Inaczej system się rozpadnie.

„Teraz jest jasne, dlaczego się nam wydaje, że cząsteczki posiadają stałe ładunki i momenty. Istnieje następujący efekt stroboskopowy: jeśli wrzeciono obrabiarki obracające się z prędkością 100 obrotów na minutę oświetlić R lampą gazowa o tej samej częstotliwości rozbłysków, to wyda się ono nieruchome. I jeśli niedoświadczony obserwator dotknie wrzeciona ręką, to urwie mu ono palce… Tak samo jest z cząsteczkami-wahaniami: dwa zmienne „protony”, kiedy są zagęszczeniami, odpychają się; po połowie taktu, kiedy stanowią rozrzedzenia — również się odpychają. A my tłumaczymy to sobie tak: ładunki jednoimienne odpychają się. Ważne, że jednoimienne, nie ważne — jakie.

„Zmienny „proton” i zmienny „elektron” — to dwa wahania w przeciwfazie; przyciągają się one i mogą statycznie trzymać się razem, i to właśnie obserwujemy… Także momenty magnetyczne mikrocząsteczek— wahań są zmienne; mają zgodne częstotliwości i fazy i dlatego oddziaływują na siebie nawzajem jak stałe magnetyki… No nie, ale nam tu natura dała szczutka w nos.

„Ach! ucałujże mnie, ciociu Kilu!… To znaczy, chciałem powiedzieć: pomódl się za mnie! Odkryłem coś takiego…

„… Falowe — właściwości mikroczasteczek dają się łatwo pogodzić z tą ideą. Jeśli cząsteczka jest objętościowym pluskiem w ośrodku, czymś w rodzaju kropli deszczu wpadającej do kałuży, to naturalnie wzbudza ona wokół siebie koncentryczne falowanie. I nie jest już prawdopodobne, ale zupełnie zwyczajne, materialne, skąd się bierze dyfrakcja elektronów.”

Napisałem artykuł o zmienności mikroczasteczek. Dwanaście stron maszynopisu, z podwójnym odstępem, łacińskie symbole podkreśliłem ołówkiem niebieskim, greckie — czerwonym… Wszystko jak trzeba. Każde pismo przyjmie. Pracowałem z wysiłkiem przez dwa tygodnie. Przeczytałem — i podarłem.

„Dotknąłem swego brzeżka wielkiej idei. Teorii, jak się wydaje, nie tylko fizycznej, ale wszystkiego. I ledwo zrozumiałem małą jej część — dalejże handlować tym kapitałem, brać się za oznakowanie działki. Albo chociaż błysnąć intelektem, przenikliwością domysłu. Nieważne nawet, czy to prawdziwy domysł, czy tylko się taki wydaje — byle błysnąć. Patrzcie, ludzie, jaki jestem genialny!… A to bardzo ważne, czy domysł prawdziwy. Świat — falowanie materii.”

„Materia jest jedna. Istnieje w czasie i przestrzeni, ale przestrzeń i czas są także materialne, to kategorie materii. Wszystko w niej jest powiązane. Wszystko w niej płynie, zmienia się.

„To przerabialiśmy na ćwiczeniach z filozofii, odwalaliśmy na zaliczeniach, ale przyswajaliśmy (jeśli przyswajaliśmy!) tylko rozumem. Bo też bardzo trudno koncepcję materialnej jednorodności świata pogodzić z wyrywkowymi i różnobarwnymi obserwacjami — z rozmaitością natury: tu ciała, tam powietrze, gdzie indziej próżnia, tu zimno, tam gorąco, tam zielono, tam wilgotnie.

„A trzeba patrzeć na świat zwyczajnie i po prostu: istnieje ciągłe (wszechzwiązek zjawisk) materialne środowisko, które łączy w sobie i przestrzeń, i czas, i nas samych ze wszystkimi odczuciami i myślami. Postronny, nie z tego świata, obserwator widziałby to całe środowisko tak, jak my widzimy wodę. Nasz świat byłby dla niego szarym, czterowymiarowym falowaniem — z mętnymi zgęstkami ciał, z prądami, wirami… i nie wiadomo czym jeszcze. Nie odróżniałby w nim ani gwiazd, ani planet, lasów, zachodów słońca, ludzkich twarzy… My rozróżniamy, ponieważ pochodzimy z tego świata. Dla nas obserwować — znaczy współoddziaływać. Dlatego tak głęboko ukryty jest dla nas fakt jedności materialnej świata, że wszystko co postrzegane oddziaływuje na mnie — falę materii: jedno zwiększa amplitudę, drugie zniekształca formę, trzecie wydłuża czas istnienia, czwarte skraca go…

„Wszystko oddziaływuje inaczej.”

„To jest podobne do muzyki: drgania dźwięków, narastając, ustalając się na określonym poziomie, potem słabnąc — tworzą nutę, elementarną całość — „atom muzyki”. Nuty składają się w całości-akordy, w całości— melodie. Nuty to „kryształy”, „grudki”, „włókna” muzyki. A wszystkie one składają się w coś jeszcze bardziej całościowego — symfonię lub pieśń „Podobne jest do falowania morza: drobniutkie fale, nakładając się, tworzą duże, a z tych wyrastają wały wodne. Seria takich wałów — z „dziewiątym”, maksymalnym pośrodku — to także fala. I cały sztorm też jest falą-zdarzeniem, ponieważ nie występuje wszędzie, ponieważ ma początek i koniec. „…To do niczego nie jest podobne, dlatego, że kosmiczne falowanie materii — z powstaniem, rozwojem i rozpadem galaktycznych wirów i gwiezdno-planetarnych bryzgów — jest czterowymiarowe. Wszystko, co widzimy, słyszymy, czujemy, to tylko cząstkowe przejawy tego falowania. I to właśnie należy pojąć, zbadać. A cząsteczki… co tam cząsteczki!…'