Выбрать главу

,I na odwrót: jeśli z przyczyn zewnętrznych lub z powodu lekkomyślności zboczyłeś z drogi ku poznaniu, czujesz przygnębiający odpływ sił, ręce ci opadają.

„Cóż to jest za energia pojmowania prawdy, skąd bierze się ona w człowieku? I to nagle, oczywiście nie od jedzenia i nie od picia.

„3. Wniknijmy w mechanizm poznawania rzeczywistości przez człowieka. Ze środowiska dochodzą do mnie sygnały. Ich asortyment jest ogromny. My wybieramy zwykle te, które można odnieść do organów naszych zmysłów (węch, wzrok, słuch, dotyk, smak, zmysł równowagi) — ale to nie wszystko. Są jeszcze uczucia sympatii lub nieprzyjaźni, trwogi, niepokoju, humoru, przeświadczenia, ciekawości… — wszystkich nie sposób zliczyć. Istnieją one, chociaż bardzo trudno byłoby dla nich znaleźć jakieś specjalne organy.

„Wszystkie sygnały, łącząc się, tworzą we mnie (w mózgu? — z pewnością nie tylko…) pewien zmysłowy obraz — model świata. Kiedy wrażenia, doznania są niepełne lub zniekształcone, model nieprawdziwie odzwierciedla zewnętrzny świat; jednakże jeśli są one dostatecznie pełne i nie zniekształcone, jest on bliski rzeczywistości.

„Jest jasne, że sygnał intuicji — to odczucie bliskości modelu w moim wnętrzu i poznawanej rzeczywistości. Skąd się bierze takie doznanie i — dlaczego wyraża się ono (przypływem energii?

„4. Dopóki sądzimy, że rzeczywistość to różnorodne nagromadzenie statycznych ciał i niezależnych zjawisk, pojąć tego nie sposób. Inaczej wygląda sprawa, gdy założyć, że rzeczywistość — to złożone, ale jedyne, czasowo przestrzenne falowanie materii. Wtedy odzwierciedlający tą rzeczywistość model — to także czterowymiarowe falowanie we mnie, w subiekcie. A kiedy falowanie rzeczywistości i falowanie modelu są podobne — powstaje rezonans… „

— Oho! — Witalij Siemionowicz, którego zmęczyła już nieco lektura notatników i zamierzał położyć się spać, poczuł się nagle rześko, poczuł rosnące zainteresowanie i przypływ energii. — Ciekawe! Tego mi Dymitr Andriejewicz nie opowiadał…

„… A drgania rezonansowe, łaskawi panowie, tym się różnią od nierezonansowych, że gdzie by one powstały: w kamertonie, w mostach, w obwodzie radiowym, w systemie nerwowym (to znaczy we mnie) — prawie wcale nie potrzebują dokarmiania energią. To znaczy, że na podtrzymywanie w sobie dowolnego obrazu świata prócz prawdziwego (przecież nawet nieobecność u człowieka określonych wyobrażeń o świecie, niewiedza — to także model, tyle że fałszywy), traci człowiek pokaźną ilość energii. Kiedy jednak dochodzi do prawdy, energia ta uwalnia się.

„Jedźmy dalej (ręka sama pisze, to właśnie to — intuicyjne potwierdzenie, że idę właściwym śladem!). Rzeczywistość to jednak nie są prościutkie sinusoidy, jak w obwodzie radiowym czy kamertonie, to niezwykle złożone falowanie objętościowe z niezliczoną ilością harmonicznych. Nas interesuje zwykle jakaś cząstka: oddzielne zjawisko, właściwość, fakt lub wzajemny związek niewielu faktów, to znaczy jedna lub kilka harmonicznych pośród kosmicznego falowania materii. Pozostałość nas nie interesuje: bo przecież właśnie kuse, wyrywkowe prawdy najłatwiej jest sprzedać na rynku układów życiowych — dla zarobku, dla potwierdzenia własnej wartości…

„Dlaczego o tym mówię: jeśli uzyskawszy prawdziwy model małego wycinka (inaczej mówiąc, wchodzące w intuicyjny rezonans z jedną lub kilkoma harmonicznymi falowania materii), człowiek doznaje odczuwalnego przypływu energii — to jaka ogromna jej ilość wyzwoli się w nim, gdy nagle zrozumie wszystko? Nie słowami, nie równaniami — a swoim jestestwem odczuje całą prawdę o świecie i o sobie!

„Największe nieszczęście współczesnego świata tkwi w tym, że ludzie nie są tak mądrzy, jak są potężni. Dlatego bardziej się boimy bomb atomowych, które sami wymyśliliśmy, niż klęsk żywiołowych.

„A tutaj zupełnie inaczej — bez guzików, które może nacisnąć byle kretyn: jeśli rozumiesz dogłębnie rzeczywistość — otrzymujesz dodatkowy zapas energii. Jeśli nie rozumiesz — nie miej pretensji.”

„Energia fal proporcjonalna jest do ich częstotliwości. To znaczy, że największy zapas energii znajduje się w człowieku na poziomie cząsteczek i atomów: są to częstotliwości rzędu 10–10 herca. Następnie idą drgania molekularne z częstotliwościami od 10 w lekkich molekułach do 10–10 w ciężkich — białkowych. Po nich następuje poziom „żywych falowań”. w człowieku: wibracji komórek i włókien mięśniowych, pulsacji w tkankach nerwowych, sprężysto-dźwięcznych drgań w kościach, ścięgnach, w różnych błonach — aż do cyrkulacji krwi, bicia serca, oddychania, przemiany materii.

„Rezonans na poziomie atomowo-molekularnym daje prawie niewyczerpalny potok energii, nie niniejszy niż przy syntezie termojądrowej. Ale dotrzeć do niego nie jest łatwo: trzeba najpierw wejść w rezonans na poziomie oddychania i pracy serca, potem ma poziomie drgań komórkowych, nerwowych i drgań sztywnych. A tam — zobaczy się.

„… Diabła tam się zobaczy, drogi Kaługa, do niczego tak nie dojdziesz! Już wszystko poukładał na półeczkach, błyskają cyfry i terminy: „rezonans”, „częstotliwości”, „energia”… Przecież to energia rozumienia — energia twojej myśli, uczuć, twojego życia! Nie pomoże tu teoria matematyczna, niemożliwe są doświadczenia z przyrządami, nic nie dadzą dyskusje z kolegami. Tylko życiem całym zdołasz osiągnąć rezonans-zrozumienie.

„Dlaczego odłożyłeś pióro? Wyciągnij ostateczny wniosek.

„Trudno…

„Otóż to! Okazuje się, jak silne jest jeszcze we mnie to instynktowne wyobrażenie o szczęściu jako o sytości, bezpieczeństwie, cieple domowym, posiadaniu żony, dzieci, władzy, sławy… itd. Cały komplet! A jeśli tego nie ma, to jakie by cię nie olśniewały idee czy odkrycia („2namy tę piosenkę!… „), uważa się, że ci się w życiu nie powiodło. A jeśli jest, to trzymaj się go, tego twojego szczęścia, jak rzep psiego ogona i nie mędrkuj. A mnie już czterdziestka stuka. Niewiele mam, można by zdobyć więcej… Gdybym tak miał dwadzieścia lat…

„Ale czy wpadłbym na to jako dwudziestolatek?

„„Warunki eksperymentu są jasne: nie rozpraszać myśli i uczuć, ani na utrzymanie takiego szczęścia, ani na to, żeby zdobyć jeszcze — nie rozpraszać ani na trochę. Inaczej być nie może.

„Trudno… „

„Mnie się nie powiodło? Powiodło mi się niesłychanie, fantastycznie, niesamowicie: nawiedziła mnie, zwyczajnego człowieka, idea o niebywałej wartości, która… nie, nie wstrząśnie światem i nie przewróci go — dość już tego trzęsienia i przewracania! — ale która pozwoli ludziom zrozumieć, kim i czym są, po co żyją, co powinni, a czego nie powinni robić, żeby żyło im się dobrze. Idea, która zwiastować może ludziom spokojną jasność i rozumną potęgę na miarę naszych czasów.

„…Nie, nie mam prawa osądzać i przeciwstawiać siebie ludziom. Przecież każdy człowiek, niechby najbardziej nieświadomie, zmierza do prawdy i, choć okrężną drogą, błądząc, dąży do niej. Inaczej nie byłoby kultury. Lecz jeśli widzisz prostą drogę ku prawdzie, nie klucz, idź po niej.

„Ja widzę. I muszę zrozumieć wszystko, poczuć prawdę, zawładnąć energią intuicji. Potem, jeśli się uda, przekażę swoje pojmowanie innym. Do tego niezbędne jest nade wszystko wyrzeczenie się codziennej, wchodzącej w nawyk pogoni za szczęściem życia. A jeśli zajdzie potrzeba, to i własnego ja.