Выбрать главу

– Nie – stwierdziła Katarzyna – nie ma go tutaj. Nigdzie go nie widzę.

– Och, to straszne! Czyżbym go miała nigdy nie poznać? Jak ci się podoba moja suknia? Myślę, że jest całkiem, całkiem, a rękawy to mój własny pomysł. Czy wiesz, tak mi się już niesłychanie znudziło Bath! Twój brat i ja doszliśmy dziś rano do wniosku, że chociaż niezwykle jest miło posiedzieć tu kilka tygodni, nie zamieszkalibyśmy w Bath na stałe za żadne pieniądze. Bardzo szybko stwierdziliśmy, że upodobania nasze odpowiadają sobie najakuratniej, oboje przedkładamy wieś nad wszystko inne, doprawdy tak się we wszystkim zgadzaliśmy, że aż śmiesznie. Nie było ani jednej sprawy, w której różnilibyśmy się zdaniem. Za nic w świecie nie chciałabym mieć cię wtedy przy sobie, taka z ciebie figlarka, że z pewnością zaczęłabyś zaraz robić z nas kpinki.

– Doprawdy, na pewno bym nie robiła żadnych kpinek.

– Och, na pewno tak. Już ja cię dobrze znam. Powiedziałabyś, że jesteśmy dla siebie stworzeni czy też jakieś inne podobne głupstwa, a ja bym się ogromnie stropiła i policzki miałabym tego koloru co twoje róże. Za nic w świecie nie chciałabym mieć cię wtedy przy sobie.

– Doprawdy, robisz mi krzywdę. Za żadne skarby nie powiedziałabym czegoś tak niewłaściwego, a nadto, nigdy nic podobnego w głowie mi nie postało.

Izabella uśmiechnęła się niedowierzająco i przez resztę wieczoru rozmawiała już z Jamesem.

Myśl, by ponownie szukać spotkania z panną Tilney, nie opuściła Katarzyny następnego ranka, toteż aż do wyjścia do pijalni o zwykłej porze niepokoiła się, czy coś jej znowu nie stanie na przeszkodzie. Nic się jednak nie wydarzyło, nie pojawili się żadni goście, którzy by zatrzymali ich w domu, i cała trójka wyruszyła w odpowiednim czasie do pijalni, gdzie oczekiwał ich zwykły przebieg zdarzeń i tok rozmów. Pan Allen wypił swoją szklaneczkę wody, po czym przyłączył się do grupki panów, by omówić najnowsze wydarzenia polityczne i porównać relacje poszczególnych dzienników, damy zaś przechadzały się po sali, zwracając uwagę na każdą nową twarz i niemal każdy nowy kapelusz. Żeńska część rodziny Thorpe w asyście Jamesa Morlanda ukazała się w tłumie w niecałe piętnaście minut później i Katarzyna natychmiast zajęła swoje zwykłe miejsce przy boku przyjaciółki. James, nieodłącznie teraz towarzyszący pannie Thorpe, nie zmienił pozycji, tak więc odłączywszy się od reszty towarzystwa spacerowali przez pewien czas we trójkę, aż wreszcie Katarzyna zaczęła powątpiewać w fortunność tego układu, w którym za całe towarzystwo miała przyjaciółkę i brata, cieszyła się zaś niewielką uwagą obydwojga. Przez cały czas pochłonięci byli albo jakąś sentymentalną dyskusją, albo żywą dysputą, lecz ich sentymenta przekazywane były tak cichym szeptem, ożywienie zaś wyrażało się w takich wybuchach śmiechu, że chociaż nieczęsto odwoływali się do Katarzyny, młoda panna nie mogła przytaknąć żadnemu z nich, ponieważ w ogóle nie wiedziała, o co chodzi. Wreszcie odłączyła się od przyjaciółki chcąc – do czego się przyznała – porozmawiać z panną Tilney, zobaczyła bowiem z radością, jak ta wchodzi z panią Hughes. Przyłączyła się do nich natychmiast z silnym postanowieniem zawarcia bliższej znajomości, na co nie starczyłoby jej odwagi, gdyby nie wczorajsze rozczarowanie. Panna Tilney przywitała ją bardzo uprzejmie i równie życzliwie odpowiedziała na jej próby nawiązania rozmowy.

Przez cały czas, jaki oba towarzystwa spędziły na sali, młode panny mówiły ze sobą i chociaż, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, nie padła ani jedna uwaga i ani jedno W5'rażenie, które co sezon nie padały tysiące razy pod dachem tej sali, jednak fakt, że zostały wypowiedziane szczerze, po prostu i bez zarozumialstwa, można uznać za niepowszednie wydarzenie.

– Jak pani brat pięknie tańczy, – oświadczyła szczerze Katarzyna pod koniec rozmowy, co zarówno zdumiało, jak rozśmieszyło jej rozmówczynię.

– Henry? – powiedziała z uśmiechem. – Tak, on bardzo dobrze tańczy.

– Musiał się ogromnie zdziwić, kiedy mu powiedziałam przed paroma dniami, żem już zaangażowana do tańca, chociaż siedziałam. Ale naprawdę już rano poprosił mnie pan Thorpe. – Panna Tilney mogła się na to jedynie skłonić. – Nie wyobraża sobie pani – dodała Katarzyna po chwili milczenia – jak bardzo byłam zdumiona, kiedym go znowu zobaczyła. Pewna byłam, że już wyjechał.

– Kiedy Henry miał przyjemność rozmawiać z panią poprzednio, zabawił w Bath zaledwie kilka dni. Przyjechał tylko znaleźć dla nas mieszkanie.

– To mi do głowy nie przyszło. Nigdzie go nie widziałam, więc oczywista sądziłam, że wyjechał. Czy ta młoda dama, z którą tańczył w poniedziałek, to panna Smith?

– Tak, znajoma pani Hughes.

– Och, musiała być bardzo rada, że tańczy. Czy pani ją uważa za łaciną?

– Nie bardzo.

– Brat pani pewno nigdy nic przychodzi do pijalni?

– Owszem, od czasu do czasu, ale dzisiaj pojechał konno z ojcem.

W tym momencie przyłączyła się do nich pani Hughes pytając, czy panna Tilney gotowa już jest do wyjścia.

– Mam nadzieję, że będę miała przyjemność zobaczyć panią niedługo – oświadczyła Katarzyna. – Czy będzie pani jutro na balu kotylionowym?

– Zapewne my… tak, sądzę, że z pewnością będziemy.

– Bardzo się cieszę, bo my też będziemy. – Usłyszała na to równie grzeczną odpowiedź i tak się rozstały: panna Tilney z pewną wiedzą o uczuciach znajomej, a Katarzyna bez cienia świadomości, że się z nimi zdradziła.

Wróciła do domu ogromnie uszczęśliwiona. Ranek spełnił jej nadzieje, przedmiotem wyczekiwań był teraz dzień następny – przyszłe pożytki. Wszystkie zainteresowania skupiły się teraz na sukni, jaką włoży jutro, oraz stroiku na głowę. Nic nie może jej tutaj usprawiedliwić. Kobietę nie suknia przecież zdobi, a poświęcanie strojowi nadmiernej uwagi przynosi często najfatalniejsze skutki. Katarzyna wiedziała o tym doskonale. Cioteczna babka czytała jej odpowiednie i pouczające lektury niedawno, bo w czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia. A mimo to nasza bohaterka leżała we środę wieczór z szeroko otwartymi oczyma przez całe dziesięć minut przed zaśnięciem, rozważając, czy lepszy będzie muślin w kropki, czy haftowany, i tylko brak czasu powstrzymał ją od kupna nowej sukni na oczekiwany wieczór. Popełniłaby jednak błąd, wielki choć nierzadki, przed którym powinien ją był przestrzec ktoś płci odmiennej, raczej brat niż cioteczna babka, tylko mężczyzna bowiem jest świadom obojętności męskiej wobec sukni. Byłoby ogromnie przykro wielu damom, gdyby się dowiedziały, jak niewielki wpływ na uczucia mężczyzny ma wszystko, co w ich stroju nowe czy kosztowne, jak niewielkie ma znaczenie faktura muślinu, jak całkowicie są wyzbyci jakichkolwiek upodobań do kropek, gałązek czy adamaszku. Kobieta jest elegancka jedynie dla własnej satysfakcji. Żaden mężczyzna nie będzie jej za to goręcej wielbił, żadna kobieta bardziej jej za to nie polubi. Mężczyźnie wystarcza gustowność i prostota, kobiece zaś serce zawsze będzie przychylniejsze osobie w stroju odrobinę podniszczonym czy nawet niestosownym. Żadna jednak poważna refleksja tego rodzaju nie zamąciła spokoju Katarzyny.

W czwartek wieczorem weszła na salę z uczuciami całkowicie odmiennymi od tych, które przepełniały ją w ubiegły poniedziałek. Wówczas unosiła ją radość, że została już z góry poproszona do tańca przez pana Thorpe’a, teraz troskała się przede wszystkim o to, by uniknąć jego wzroku i nie otrzymać ponownego zaproszenia; chociaż bowiem nie mogła i nie śmiała się spodziewać, że Tilney zaprosi ją do tańca po raz trzeci, wszystkie jej pragnienia, nadzieje i plany koncentrowały się właśnie na tym i nie czym innym. Każda młoda dama potrafi pojąć, co odczuwała w tym krytycznym momencie moja heroina, każda bowiem młoda dama w takim czy innym czasie doznawała podobnych wzruszeń. Każdej groziło, czy też wydawało jej się, że grozi, natręctwo osoby, której towarzystwa pragnęła uniknąć, każda też wyczekiwała z niepokojem awansów tego, komu się chciała przypodobać. Kiedy tylko przyłączyli się do nich Thorpe'owie, zaczęła się udręka Katarzyny. Kręciła się niespokojnie, gdy John Thorpe zbliżał się do niej, unikała, jak mogła, jego wzroku, a kiedy coś do niej mówił, udawała, że nie słyszy. Kotylion się skończył, zaczynał się kontredans a Tilneyów jak nie było, tak nie było.