Выбрать главу

- Różę Yorku? Ależ... ona została niedawno skradziona z Tower!

- Ta była fałszywa i bardzo proszę, niech mi pani pozwoli wyjaśnić, z jakiego ważnego powodu nigdy nie wyjawiłem prawdy. Prosił mnie o to Aronow w swojej kryjówce w Warszawie. To nie była kwestia braku zaufania... Ale dałem słowo. Jeśli dzisiaj je złamię, to tylko dlatego, że nie mam wyboru. Potem sama pani oceni... i postara się o tym jak najszybciej zapomnieć.

Liza milczała. Morosini opowiedział o swoich przygodach w Polsce, nie wdając się jednak w szczegóły znajomości z córką hrabiego Solmańskiego. Wspomniał tylko, że przeszkodził jej w samobójstwie i że kiedy ją śledził po przyjeździe do Paryża, spostrzegł na jej szyi Błękitną Gwiazdę, której poszukiwał wspólnie z Aronowem.

Ku jego zdziwieniu Liza nie reagowała podczas opowiadania do tego stopnia, że w pewnej chwili pomyślał, iż zasnęła. Ale kiedy zamilkł, uniosła głowę i rzuciła na niego żywe spojrzenie.

- Przejdźmy teraz do Róży Yorku, gdyż, jak sądzę, jest to drugi skradziony kamień - powiedziała.

Aldo spełniwszy jej prośbę, stwierdził z radością, że dziewczyna słucha jego opowieści z widocznym zainteresowaniem.

- To brzmi jak powieść kryminalna - dodała - która byłaby nawet dość zabawna, gdyby nie te trupy! Ale mam jedno pytanie: czy wierzy pan w niewinność lady Ferrals?

Aldo nie spodziewał się tego i żeby dać sobie czas na odpowiedź, sam sformułował pytanie, podobnie jak to było w zwyczaju Anielki.

- Można by sądzić, że pani zupełnie nie wierzy.

- Ani przez chwilę. Czytałam artykuły, w to pan chyba nie wątpi, na temat sprawy Ferralsów i procesu. Teatralne zakończenie wydało mi się dziwne, zbyt dobrze obmyślone i zbyt precyzyjnie wykonane. Wspólnik będący jednocześnie kochankiem wiesza się po napisaniu wyznania w najdogodniejszej chwili dla oskarżonej? Nie, nie wierzę w to!

- Jeśli pani podejrzewa zmowę z policją, to się pani myli. Dobrze znam komisarza Warrena i mogę panią zapewnić, że działał pod wpływem zaistniałych wypadków. Ale potem zaczął sobie stawiać pytania...

- No a pan? Jeszcze nie odpowiedział pan na moje pytanie.

- Ja też mam wiele wątpliwości - odparł Aldo, nie chcąc dłużej rozwodzić się na ten temat. - Lecz chciałbym przejść do trzeciego klejnotu: opalu! To z jego powodu tu jesteśmy, Adalbert i ja.

- Uważacie, że kamień w diamentowej oprawie jest tym, którego szukacie?

- Szymon Aronow jest o tym przekonany, a jeszcze nigdy się nie pomylił. Zresztą może się pani o tym łatwo przekonać, gdyż, jak sądzę, ma pani dostęp do biżuterii tajemniczej damy, której tak zazdrośnie strzeżecie razem z babką.

- W jaki sposób?

- Na odwrocie każdego klejnotu pektorału wygrawerowano miniaturową gwiazdę Salomona. Aby ją zobaczyć, potrzebne jest mocne szkło powiększające. Proszę spróbować!

- Spróbuję, ale szczerze mówiąc, nie liczyłabym na to, że go panu sprzeda. Jest to bowiem ulubiony klejnot naszej przyjaciółki. Dostała go od swojej słynnej babki.

Morosini milczał, powstrzymując pytanie, aby dać jej czas do namysłu, gdyż był pewien, że sama je odgadnie.

- Czy nie uważa pani, że nadeszła pora, aby odsłonić imię tajemniczej postaci, która mi się ukazała w loży operowej? A co do babki, sądzę, że wiem, kim jest, gdyż prawie na pewno odkryłem, kim był jej ojciec. Czyż nie jest córką nieszczęsnego Rudolfa, tragicznego bohatera z Mayerlingu?... Uprzedzając pani pytanie, dodam, że widziałem, jak ukryta pod czarną woalką kładła kwiaty na jego grobie kilka godzin przed spektaklem.

- Wie pan więcej, niż sądziłam! - rzuciła Liza, nie kryjąc zaskoczenia.

- Co do cesarskiego opalu w diamentowej oprawie, po narodzinach Rudolfa został dołączony do kompletu z opali ofiarowanego przez arcyksiężną Zofię przyszłej synowej, kilka dni przed jej ślubem z Franciszkiem Józefem. Nosiła go sama Zofia na swoim ślubie i chciała, żeby Elżbieta uczyniła podobnie. Dodam, że całość, z wyjątkiem broszki, została sprzedana w Genewie razem z innymi prywatnymi klejnotami rodziny, kilka lat temu.

Zdziwienie Lizy zamieniło się w rozbawienie.

- Jaka ja jestem głupia! Jak mogłam zapomnieć o pana zamiłowaniu do historycznych klejnotów i pięknych kamieni, że nie wspomnę o pana nienasyconej ciekawości... i o tym, że jest pan, być może, największym europejskim ekspertem w tej materii.

- Dziękuję! A teraz, czy nie sądzi pani, że nadeszła pora, by mi zaufać? Chcę poznać jej nazwisko... i historię! No, Mino! Zaklinam panią na pamięć naszej dobrej współpracy! Moje zadanie jest szlachetne i warto o nie walczyć!

- Nawet za cenę cierpienia niewinnej osoby?

- A może raczej dla jej wybawienia? Opal, tak jak reszta kamieni, jest przeklęty. Może mógłbym uratować pani przyjaciółkę...

- Nazywa się Elza Hulenberg - przerwała Liza - i jest nie tylko wnuczką cesarzowej Elżbiety, ale również jej siostry Marii, ostatniej królowej Neapolu. To od niej powinnam zacząć. W... 1859 roku, Maria, trzecia córka księcia Maksymiliana i jego małżonki Ludwiki, wychodzi za mąż za księcia Kalabrii, następcę tronu w Neapolu. Ma osiemnaście lat, on dwadzieścia trzy i można przypuszczać, że będzie to udane małżeństwo, chociaż małżonkowie nigdy wcześniej się nie widzieli...

- Chwileczkę, Lizo! - przerwał Morosini. - Niepotrzebny mi wykład z historii, zwłaszcza włoskiej. Nie zapominaj, że jestem wenecjaninem. Wiem, co się wydarzyło w Neapolu; śmierć króla Ferdynanda II kilka tygodni po ślubie i wstąpienie na tron młodej pary w chwili, kiedy Garibaldi i jego czerwone koszule rozpoczęli marsz ku niepodległości. Osiemnaście miesięcy panowania, a potem ucieczka do Gaety, gdzie zamknęli się w fortecy i gdzie młoda królowa Maria z niezwykłym oddaniem opiekowała się rannymi. Była podziwiana w całej Europie, lecz to nie pomogło jej ocalić tronu. Wraz z małżonkiem schroniła się w Rzymie pod kuratelą papieża... Ale, mam wrażenie, że pani, jako Szwajcarka, wie o tym więcej niż inni?

- Owszem - odparła Liza. - Ponieważ moja opowieść zaczyna się tam, gdzie kończy się wielka historia. Po dniach pełnych niebezpieczeństw nasza młoda, bo zaledwie dwudziestoletnia królowa, bez tronu poczuła pustkę... Jej mąż straciwszy pozycję, podupadł na zdrowiu. Papieski pałac Farnese, wówczas rezydencję koronowanych głów na wygnaniu*, ochraniali żuawi**. Maria zakochała się w jednym z nich, przystojnym, belgijskim oficerze.

* Od roku 1871 siedziba ambasady Francji w Rzymie (przyp. red.).

** Żuawi - formacja wojskowa (przyp. red.).

Sprawy zaszły tak daleko, że pewnego dnia trzeba było podjąć decyzję: należało jak najszybciej odseparować ją od męża. Pod pretekstem, że klimat Rzymu nie odpowiada jej delikatnym płucom, wysiano ją na odpoczynek do ukochanego Possenhofen w Bawarii, gdzie jednak nie przebywała długo, po czym zamknęła się w klasztorze w Augsburgu, gdzie wkrótce wydała na świat córkę Małgorzatę. To ona jest matką Elzy.

- Boże... - westchnął zdumiony Aldo. - Nie do wiary! Nigdy nie słyszałem o separacji królowej Marii z Franciszkiem II.

- Szybko się pogodzili, zamieszkali w Paryżu, a nawet stali się najlepszym z małżeństw...

- A co na to wszystko cesarzowa Elżbieta i Rudolf?

- Właśnie do tego zmierzam. Sissi bardzo kochała młodszą siostrę, która również była bardzo ładna. Poza tym ze swoją romantyczną naturą podziwiała bohaterkę z Gaety prawie tak bardzo, jak jej kuzyn, Ludwik II Bawarski. Z wielkim oddaniem zajmowała się małą dziewczynką, którą Maria wychowywała w posiadłości pod Paryżem pod nazwiskiem, którego panu nie wyjawię. A kiedy Małgorzata, którą nazywano Daisy, wyrosła na śliczną dziewczynę, zapraszała ją wielokrotnie, głównie na Węgry, do swojego zamku w Gödöllö, gdzie jesienią organizowano wielkie polowania. Na jednym z nich Rudolf poznał śliczną Daisy.