Выбрать главу

Łatwo wyobrazić sobie, z jaką nienawiścią odnosił się do Piłata ogół społeczeń­stwa żydowskiego. Sytuację pogarszało jeszcze to, że także notable żydowscy nie cieszyli się popularnością. Herod Antypas, tetrarcha Galilei, który w obawie buntu podległej sobie krainy uśmiercił Jana Chrzciciela, uchodził za bezwolne narzędzie Rzymu. Kapłani stanowili potężną, bogatą, arystokratyczną kastę wyobcowaną z reszty społeczeństwa.

Od wielu lat w Judei dominowała niepospolita, władcza postać byłego arcykapłana Annasza. Godność arcykapłana kupił swego czasu za złoto, jakie nagromadził ze sprzedaży ptactwa ofiarnego i wymiany walut na dziedzińcu świątynnym. W 16 r. n.e., po dziewięciu latach urzędowania, został zdjęty ze swego stanowiska przez okupanta rzymskiego. Jednakże jego wpływy bynaj­mniej na tym nie ucierpiały. Nadal miał we wszystkim ostatnie słowo i nikt nie próbował się temu przeciwstawić. Wyjaśnia nam to, dlaczego Jezusa zaprowa­dzono naprzód do niego, a następnie dopiero do urzędującego arcykapłana Kajfasza i przed Sanhedryn.

Dzięki jego zręcznym machinacjom i obfitym środkom finansowym ród Annasza utrzymał się przy władzy przeszło pół wieku: urząd arcykapłana objął po nim najpierw jego syn Eleazar (16-17 r.), a potem zięć Kajfasz (18-36 r.), następnie zaś czterech pozostałych synów: Jonatan (37 r.), Teofil (37-41 r.), Maciej (43-44 r.) i Annasz (62 r.).

Annaszowi rodzina wybudowała po śmierci okazałe mauzoleum, które, jak podaje Józef Flawiusz, ulokowane było w reprezentacyjnym miejscu Jerozoli­my, opodal sadzawki Siloe. Ale społeczeństwo żydowskie nie zachowało o nim zbyt dobrej pamięci. Tradycja rabinistyczna utrwalona w Talmudzie zarzuca mu, że nadużywał swojej władzy, że intrygami siał niepokój, a nawet że denuncjował swoich przeciwników politycznych. Jedna z talmudycznych aforys­tycznych sentencji używa odnoszącego się do niego zwrotu „syk wężowy Annasza”.

Kajfasz w stosunkach z Piłatem zachował wszelkie pozory lojalności i może dzięki temu utrzymał się na stanowisku arcykapłana osiemnaście lat. W skrytości jednak nienawidził go za doznane z jego strony upokorzenia. Toteż przy pomocy swego teścia Annasza, który jak cień stał zawsze za nim, rozwinął cały swój kunszt intrygi, aby spowodować odwołanie prokuratora przez Tyberiusza. W tym celu należało za wszelką cenę uniknąć niepokojów społecznych, które służyłyby Piłatowi za dowód, iż słusznie postępuje z Żydami tak bezwzględnie.

Zbliżało się właśnie święto Paschy. Jerozolima i okoliczne miejscowości, jak zwykle, przepełnione były pielgrzymami. W tym ścisku i zamieszaniu nietrudno było o nowe zamieszki; Rzymianie i kapłani, świadomi tego niebezpieczeństwa, wzmogli czujność i stali się wyjątkowo wrażliwi na wszystko, co zakrawało na jakąś demonstrację polityczną. Piłat przeniósł się na czele wszystkich swoich sił zbrojnych z Cezarei do Jerozolimy, by z pałacu Heroda osobiście pilnować ładu w mieście.

W tej pełnej podejrzeń i niepewności atmosferze, kiedy nerwy władców napięte były jak struna, pojawia się naraz dziwaczna gromada Galilejczyków, otaczając jakiegoś nowego proroka siedzącego na osiołku. Z ich pełnych entuzjazmu okrzyków wynikało, że składają mu hołd jako potomkowi Dawida i nowemu królowi Izraela. Na wieść o tym sensacyjnym wydarzeniu zaroiło się na ulicach od ludzi, którzy zbiegli się ze wszystkich stron miasta, podczas gdy mieszkańcy okolicznych domów tłoczyli się w oknach i oblepili wszystkie dachy. Galilejczycy, ogarnięci mesjanistycznym entuzjazmem, ścielili przed Jezusem płaszcze i gałązki zieleni lub wymachiwali gałązkami palmowymi.

Od tej chwili wszystko, co Jezus czynił i mówił, było w ówczesnych warunkach politycznych otwartym wyzwaniem. Już sam wjazd dokonany w tak demonstra­cyjny sposób musiał budzić podejrzenie władz, że oto zjawił się jeszcze jeden z tych galilejskich zapaleńców, którzy występowali w roli proroków i namawiali ludzi do buntu. Przecież pozwolił, aby go właśni towarzysze okrzyknęli królem. Gdy zgorszeni faryzeusze domagali się od niego, aby im kazał zamilknąć, odparł: „Powiadam wam, że jeśliby ci milczeli, kamienie wołać będą” (Łk. 19,36).

Była to deklaracja o nieobliczalnych skutkach politycznych. Społeczeństwo żydowskie, pozbawione wolności, szukało ucieczki i oparcia w nadziejach mesjanistycznych. Istotą tych nadziei była odbudowa Królestwa Izraela w jego dawnej chwale. Ta odbudowa miała dokonać się za sprawą dwóch mesjaszów: kapłańskiego z pokolenia Lewiego i królewskiego z pokolenia Judy. Faryzeusze w przeciwieństwie do esseńczyków uznawali wyższość mesjasza-króla, z tym jednak, że miał go wyprzedzić w czasie mesjasz kapłański w postaci nowego Eliasza. Nazarejczycy wierzyli, że tym Eliaszem był Jan Chrzciciel, który utorował drogę Jezusowi, przyszłemu wskrzesicielowi Królestwa Bożego na ziemi. I teraz tu w Jerozolimie Jezus otwarcie potwierdził swoje mesjanistyczne roszczenia. Ogłoszenie się królem było przede wszystkim aktem buntu przeciw­ko cesarzowi, ale także wypowiedzeniem wojny rządzącej klice kapłańskiej w Jerozolimie.

Jakie miał zamierzenia Jezus, tego nie wiemy, gdyż późniejsi chrześcijanie, jak powiada Strauss, z tragicznego niepowodzenia jego misji w Jerozolimie (nawet uczniowie jego opuszczają go) zrobili coś, co się stać musiało i z góry było zaplanowane. Wiemy jedynie tylko to, że odtąd postępuje on bezkompromiso­wo, nie licząc się z niebezpieczeństwem, jakie ściągał na swoją głowę. Głosił, że do przyszłego Królestwa Bożego będą dopuszczeni jedynie tylko ubodzy, pokorni, upośledzeni ludzie, natomiast pyszni, wyniośli, gwałtowni i bogaci jako ulubieńcy szatana nie będą mieli tam dostępu. Krytykował Prawo, potępiał religijną obłudę kapłanów, faryzeuszy i uczonych w Piśmie, lekceważył rytualne przepisy szabatu i spożywania potraw, a przede wszystkim zapowiedział zburze­nie Jerozolimy, wywołując popłoch i oburzenie w mieście.