W Ewangelii Jana Piłat chce, jak winnych ewangeliach, uwolnić Jezusa i także natrafia na protest Żydów. A nawet każe go wybiczować, tylko że przyczyną tej decyzji nie było bezmyślne okrucieństwo, lecz chęć ratowania Jezusa. Miał bowiem nadzieję, iż Żydzi, skoro ujrzą zmaltretowanego skazańca, ulitują się nad nim i wyrażą zgodę na darowanie mu życia. W tym celu wyprowadza Jezusa, uwieńczonego koroną cierniową i ubranego w szkarłatną szatę, przed pałac i woła do tłumu: „Oto człowiek!”.
Trud okazał się jednak daremny. W jednej z najdramatyczniejszych, najbardziej wstrząsających scen Nowego Testamentu prokurator rzymski dwukrotnie podejmował walkę o ratowanie życia Jezusa, ale Żydzi byli nieugięci w swym morderczym uporze i wołali: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!” Zniecierpliwieni odwlekaniem sprawy w końcu zagrozili, że zwrócą się z zażaleniem do samego cesarza. Wówczas zrezygnowany Piłat zasiadł na krześle kurulnym, by wydać werdykt. Wciąż jeszcze nie wyzbył „się skrupułów i w ostatniej chwili zapytał z goryczą: „Króla waszego mam ukrzyżować?” A kapłani na to odparli: „Nie mamy króla, jeno cesarza”.
O popularności Piłata wśród chrześcijan jako urzędnika rzymskiego, który szlachetnie i sprawiedliwie obszedł się z Jezusem, świadczy bogata literatura zajmująca się jego rehabilitacją, zaliczana dziś do apokryfów. Jest to cykl o Piłacie, złożony z siedmiu osobnych, rzekomo historycznych sprawozdań, zawierających także cztery jakoby przez niego napisane listy do cesarzy Klaudiusza i Tyberiusza. Autorzy nie są nam znani, jednak byli to ludzie, których cechowała bujna fantazja i bezgraniczna naiwność. To bowiem, co dają nam oni do wierzenia, są to wręcz niewiarogodne rzeczy. Jednakże nie należy zapominać, że w ówczesnych czasach łatwowierność gorliwych wyznawców, spragnionych wiedzy o życiu Jezusa, nie znała granic. Czytali oni te opowiastki z taką samą wiarą i nabożną powagą, jak ewangelie kanoniczne.
Oto niektóre próbki tej literatury. Jeden z tych anonimowych autorów opowiada, że Piłat zainteresował się Jezusem, przysłuchiwał się jego naukom i uznał go za wielkiego mędrca. Toteż gdy pod presją Żydów był zmuszony poddać go indagacjom, zaprosił go w sposób bardzo uprzejmy przez posłańca, który złożył mu głęboki ukłon i rozpostarł przed nim swój płaszcz. Gdy Jezus wszedł w progi pałacu, stał się cud. Znaki cesarskie, dzierżone w ręku przez żołnierzy straży przybocznej, same się pochyliły przed przybyszem. Piłat nie wierzył własnym oczom i kilkakrotnie kazał tę scenę powtórzyć, ale zawsze stało się to samo: znaki przezwyciężając opór rąk żołnierskich pochylały się przed dostojnym gościem. Wtedy prokurator zerwał się ze swego krzesła i przyjął Jezusa stojąco.
Podczas rozprawy Żydzi wystąpili z oskarżeniem, że Jezus urodził się z nierządu (autor nawiązuje tu niewątpliwie do plotek, jakie krążyły o Marii), że był przyczyną śmierci pierworodnych dzieci betlejemskich, a przede wszystkim, że uzdrawiał chorych w święto szabatu. Dwunastu apostołów pełniło rolę świadków obronnych i Piłat w pewnej chwili zawołał: Niechaj słońce będzie mi świadkiem, że nie widzę żadnej winy w tym człowieku!
Inny utwór tego samego cyklu utrzymuje, że nie tylko Piłat i jego małżonka sprzyjali Jezusowi, ale także sam Tyberiusz. Gdy dowiedział się o jego ukrzyżowaniu, srogo się rozgniewał, sprowadził Piłata do Rzymu i ukarał go śmiercią. Gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, czy ten stroniący od ludzi, ponury i twardy cesarz był w stanie okazać aż tak emocjonalne zainteresowanie dla jakiegoś nieznanego proroka palestyńskiego, to z niepewności w tym względzie wyprowadzi go inny apokryf. Dowie się z niego, że Tyberiusz miał tu swoje bardzo osobiste motywy postępowania. Mianowicie rzecz polegała na tym, że gdy pewnego razu zapadł na śmiertelną chorobę, u jego łoża zjawiła się Weronika (znana nam stąd, że to ona przyłożyła chustę do umęczonego oblicza Jezusa) i uleczyła go dotknięciem ręki. Tyberiusz pod wrażeniem tego cudu stał się wyznawcą Jezusa i kazał się ochrzcić.
Ostateczny los Piłata nie wszyscy autorzy cyklu przedstawiają w ten sam sposób. Z wyjątkiem chyba jednego autora, który utrzymuje, że Piłat zginął z wyroku cesarza (przy czym cesarzem tym był Neron, a nie Tyberiusz), przeważała opinia, że zginął śmiercią samobójczą, a wersja ta została poparta autorytetem historyka Kościoła Euzebiusza, który informuje nas dokładnie, iż stało się to za panowania Kaliguli.
Zastanawia nas to, że człowiekowi, którego przecież na siłę wybielano, przypadła w udziale śmierć tak mało chwalebna, śmierć wyraźnie widziana jako kara. Powodem było chyba to, że nie dało się wymazać ze świadomości chrześcijan tego oczywistego faktu, że ostatecznie Piłat był tym, który mógł zapobiec ukrzyżowaniu, a nie uczynił tego z tchórzostwa, czy z oportunistycznych względów politycznych. Ta wina ciążyła na nim nadal i musiała być okupiona.
Byli jednak pisarze, którzy i z tego dylematu próbowali wybrnąć. Świadczy o tym jeden z rzekomych listów Piłata adresowany do Tyberiusza, a odnaleziony niedawno wśród starych papierów w Liverpoolu. Wysłany do archiwum watykańskiego dla uzyskania ekspertyzy co do jego historyczności, wrócił z opinią, że jest to apokryf pochodzący z IV lub V stulecia, przy czym nie wyklucza się, że niektóre podane w liście fakty są prawdziwe.
Dla nas wartość tego dokumentu polega na tym, że odzwierciedla panującą w środowiskach chrześcijańskich tendencję do zdjęcia z osoby Piłata tego ostatniego piętna, o którym mówiliśmy. W tej wersji Piłat czyni rozpaczliwe wysiłki, by ratować Jezusa, czuje się jednak bezsilny wobec zbuntowanego motłochu żydowskiego, groźnie domagającego się ukrzyżowania Jezusa. Miał bowiem przy sobie tylko garstkę podstarzałych weteranów niezdolnych do stawienia oporu tej podburzonej masie fanatyków.
Dwukrotnie błagał Rzym i namiestnika Syrii o posiłki, ale odpowiedzią było głuche milczenie. Dopiero nazajutrz po ukrzyżowaniu, kiedy po nie przespanej nocy spojrzał o świcie na miasto, usłyszał nagle granie trąb i kroki wkraczającego wojska. Liczyło ono dwa tysiące pieszych i konnych żołnierzy, ale pomoc przyszła za późno, nieszczęścia już nie można było odwrócić.