Выбрать главу

A więc ukrzyżowanie okazało się triumfem Jezusa, a nie klęską, ofiarą z góry zaplanowaną przez Boga. Wkrótce pojawi się on znowu, aby zaprowadzić nowy, sprawiedliwy ład na ziemi. Była to owa „dobra nowina”, którą pierwsi chrześci­janie z gorliwością rozgłaszali, a ludzie, gdziekolwiek byli, w Jerozolimie, Antiochii, Damaszku czy w Efezie, uwierzyli im z zadziwiającą gotowością. W ten sposób powstały zalążki przyszłego Kościoła: gminy pierwszych chrześ­cijan.

Uczniowie Jezusa byli głęboko przekonani o prawdziwości jego zmartwychw­stania. Było to jednak ich osobiste doświadczenie, które nie wystarcza za dowód. Ustosunkowanie się do ich świadectwa jest przeto tylko kwestią wiary, a nie rezultatem naukowej postawy. Paweł, mówiąc o zmartwychwstaniu Jezusa, nie próbuje nawet swego twierdzenia udowodnić, lecz żąda, by w nie wierzono.

Oczywisty subiektywny charakter pierwotnych świadectw uznała większość badaczy biblijnych, między innymi tak wybitni specjaliści, jak Marxsen i Bultmann. Ten ostatni napisał, że zmartwychwstania nie sposób brać historycznie, bo „krytyka historyczna może jedynie ustalić fakt, że pierwsi uczniowie wierzyli w zmartwychwstanie, nie może jednak udowodnić, że istotnie się kiedyś wydarzyło naprawdę”.

Ich sąd krytyczny, jak się przekonamy niebawem, bynajmniej nie jest gołosłowny. Tak na przykład jednym z ich argumentów jest uderzający fakt, że Jezus ukazuje się wyłącznie swoim wyznawcom, a więc ludziom podatnym na autosugestię. Świadectwo ludzi nie zaangażowanych miałoby oczywiście dla współczesnych i potomnych daleko większą wartość dowodową, niż zeznania zwolenników Jezusa. Trudno nawet wyobrazić sobie konsekwencje historyczne, jakie wywołałby fakt zanotowania w kronikach, że zmartwychwstałego Jezusa widzieli członkowie Sanhedrynu czy Herod Antypas.

Chcąc wyrobić sobie właściwy pogląd na zawarte w Nowym Testamencie relacje o zmartwychwstaniu, należy pamiętać o ich chronologii. Nie powstały one w tym samym czasie, lecz kolejno na przestrzeni bez mała stu lat. Najstarszy zapis, jaki mamy, to Pierwszy list Pawła do Koryntian z 57 lub 58 r., a więc napisany mniej więcej ćwierć wieku po śmierci Jezusa. Następne relacje pojawiają się w takiej oto kolejności: Marek ok. 70 r., Mateusz ok. 75 r., Łukasz ok. 90 r. i Jan w latach 90 – 100, przy czym należy tu wtrącić, że podane daty mają wartość jedynie tylko hipotetyczną. Poszczególne relacje stanowią jakby fazy w procesie mnożenia się legend naokoło Jezusowego grobu.

W tej ocenie należy jeszcze uwzględnić fakt, że autorzy ewangelii, jak to wykazała nauka, nie byli apostołami, a więc nie mogą uchodzić za naocznych świadków zmartwychwstania. Wiadomości na ten temat mieli oni z drugiej ręki, czyli przedstawili oni to wydarzenie w taki sposób, jak sobie je wyobrażali ludzie prawie pół wieku później. W dodatku pozbierane informacje przerabiali dowol­nie, zgodnie ze swoimi aktualnymi potrzebami.

Jeżeli przeto w ich opowieściach jest jakieś jądro prawdy, to ginie ono w obfitości dodanych przez nich legendarnych i beletrystycznych szczegółów. Dość lapidarnie określił to niemiecki jezuita Gunter Schiwe w artykule opubli­kowanym w czasopiśmie „Die Stimmen der Zeit” (kwiecień 1966 r.): „Ewange­liści swoją opowieść o Zmartwychwstaniu wzajemnie sobie odpisywali i pewne mgliste napomknienia rozbudowali scenicznie, przy czym nie mieli najmniej­szych skrupułów, by owe i tak mało wiarygodne historie przeinaczać i swobodnie przepracowywać zgodnie ze swoimi zamierzeniami teologicznymi, pedagogicz­nymi i apologetycznymi”.

W tych warunkach jedynym źródłem, na którym historyk może do pewnego stopnia polegać, jest informacja Pawła, zawarta we wspomnianym już Pierw­szym liście do Koryntian. Nie tylko dlatego, że jest ona chronologicznie najdawniejsza, ale także dlatego, że Paweł to jedyny autor w Nowym Testamen­cie, który osobiście miał widzenie Jezusa i autentyczny opis swego przeżycia przekazał nam bez pośredników.

Odnośny werset brzmi następująco: „Przede wszystkim przekazałem wam to, co mnie samemu podano: mianowicie że Chrystus umarł za nasze grzechy, wedle Pisma; że został pogrzebany i że wedle Pisma trzeciego dnia zmartwychwstał. Ukazał się Kefasowi, potem Dwunastu, potem więcej niż pięciuset braciom pospołu, z których większość żyje dotychczas, a niektórzy już pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. A na koniec ukazał się także mnie, który jestem jakoby płód poroniony” (I Kor. 15, 3-8, przeł. z greckiego ks. prof. Seweryn Kowalski).

Passus, jak widać, jest w swym wyliczającym tonie aż do oschłości rzeczowy i lakoniczny. A jednak zawiera immanentnie sporo pouczających informacji. Przede wszystkim frapujące jest to, jak niezwykle dużo było osób, którym miał ukazać się Jezus. Jest to lista pod wieloma względami pozostająca w sprzeczności z wersją ewangelistów.

Skąd wziął Paweł ową wiadomość? On sam nie daje nam odpowiedzi na to pytanie, powiada tylko w sposób niejasny, że ją „otrzymał”, nie precyzując od kogo. Nie powołuje tu na świadków tak kompetentnych osobistości, jak Piotr czy Jakub, z którymi podczas swego pobytu w Jerozolimie musiał chyba niekiedy na ten ważki temat rozmawiać. W gminie chrześcijańskiej Koryntu znaleźli się sceptycy wątpiący w zmartwychwstanie i Paweł usiłuje nawrócić ich na drogę wiary. Aż się prosiło, żeby posłużyć się tu świadectwem tych dobrze poinformo­wanych i wiarygodnych apostołów dla przekonania niedowiarków o prawdzi­wości zmartwychwstania. Jeżeli tego nie uczynił, mamy prawo przypuszczać, że nie od nich otrzymał ową listę, że powtórzył tylko to, co zasłyszał od innych, co jako anonimowa pogłoska krążyło wśród ówczesnych braci chrześcijańskich.

Znamienną rzeczą jest także to, że na liście nie ma żadnej kobiety. Nie figuruje na niej ani matka Jezusa, ani Maria Magdalena, ani inne niewiasty występujące w dramacie pasyjnym ewangelii. Paweł przemilcza je tak, jakby o nich nic nie wiedział. W jego relacji zdumiewa ponadto kompletny brak konkretnych okoliczności, opisanych w tak dramatyczny sposób przez ewange­listów. Koryntianie nie dowiedzieli się o pustym grobie Jezusa, o cudach, jakie się tam działy, o dobrym uczynku Józefa z Arymatei, o dwóch uczniach z Emaus, o niewiernym Tomaszu, który dotknął rany Jezusa, o tym, że Jezus jadł z apostołami smażoną rybę, że czterdzieści dni przebywał na ziemi i w końcu na oczach towarzyszy wstąpił do nieba.