Выбрать главу

Obraz ówczesnych czasów, narysowany dużymi skrótami, wymaga jeszcze odautorskiego wyjaśnienia ze względu na to, że widoczne w nim anachronizmy mogą budzić u czytelnika zastrzeżenia. Posłużyliśmy się bowiem w tej charakte­rystyce również wydarzeniami, które miały miejsce przed narodzeniem i po śmierci Jezusa. Pojawienie się Jezusa przyzwyczailiśmy się uważać za ewene­ment, stanowiący jakby cezurę demarkacyjną, dzielącą historię Judei na dwie odrębne epoki. Tak jednak nie było w odczuciu ówczesnych Żydów i Rzymian, którzy jak to już próbowaliśmy wykazać, z istnienia Jezusa w ogóle nie zdawali sobie sprawy. Toteż całą historię tego kraju należy traktować jako kontinuum, jako łańcuch powiązanych ze sobą ogniw, jednakowo ważkich w charakterystyce opisywanych czasów. Cokolwiek działo się przedtem lub potem, miało wspólne źródło w tych samych, niezmiennych warunkach socjalnych, politycznych, ekonomicznych i religijnych Judei na przestrzeni ostatnich dziesiątków lat jej historii. Toteż walka bratobójcza na terenie świątyni podczas oblężenia Jerozoli­my, chociaż wydarzyła się przeszło trzydzieści lat po śmierci Jezusa, Retrospek­tywnie rzuca pouczające światło na jego czasy, jest bowiem logicznym finałem tego samego dramatu, kulminacyjnym objawem choroby, która od dawna trawiła naród żydowski.

Nie działo się dobrze również na pozostałych obszarach cesarstwa rzymskiego. Miasta Bliskiego Wschodu, jak wykazały wykopaliska, odznaczały się przepy­chem i kipiały życiem. Każda z tych metropolii w miarę swoich możliwości, często nawet ponad stan, usiłowała naśladować Rzym, a także splendorem swoich budowli, igrzysk i publicznych uroczystości wziąć górą nad innymi sąsiednimi miastami. Jednakże za tą imponującą fasadą dobrobytu i wspaniałoś­ci kryła się zupełnie inna prawda. Owe metropolie bowiem dla swej wygody i zaspokojenia próżności wznosili potentaci i bogacze kosztem pracujących mas ludowych. Toteż słusznie angielski historyk Ch. Dawson pisze w swojej książce Szkice o kulturze średniowiecznej: „Cesarstwo Rzymskie i towarzyszący mu proces urbanizacji w rzeczywistości były ogromnym systemem wyzysku, który organizował zasoby prowincji i gromadził je w rękach klas uprzywilejowanych”.

Ten sam autor rozpisuje się na temat rzymskich kapitalistów, lichwiarzy, handlarzy niewolnikami i poborców podatkowych, którzy jak chmara szarańczy szli na Wschód i wysysali wszelkie soki żywotne z podbitych ludów. W tej orgii wyzysku brali udział nie tylko agenci towarzystw finansowych, ale także ludzie o wielkich historycznych nazwiskach, jak Lukullus czy Brutus. Tenże Brutus, uchodzący za wzór wszelkich cnót republikańskich, był w gruncie rzeczy zwykłym lichwiarzem. Wytoczył mianowicie proces Cyceronowi, gdy ten, chcąc ulżyć zadłużonym miastom Cylicji, zmniejszył oprocentowanie jego pożyczki z 48 na 12 procent.

Społeczeństwa podbitych ludów Bliskiego Wschodu dzieliły ogromne sprzecz­ności wewnętrzne, rosła przepaść między nieliczną warstwą uprzywilejowanych a tymi, którzy swoją pracą dźwigali cały ciężar kosztów państwowych: między rolnikami, rzemieślnikami i niezliczoną armią niewolników. Bogaci stawali się bogatsi, biedni biedniejsi. Na domiar złego była to epoka ciągłych wojen, kryzysów ekonomicznych, obniżania się wartości monet i klęsk głodowych. Tak na przykład w latach 44 – 48 epidemia głodu opanowała prawie cały obszar imperium rzymskiego.

Położenie mas ludowych stawało się w tych warunkach nie do zniesienia. Toteż mesjanistyczne nadzieje Żydów i chrześcijan znalazły w tych zdeklasowa­nych dołach społecznych grunt nadzwyczaj podatny. Uciskana biedota miast hellenistycznych była wyjątkowo predysponowana do przyjęcia nauki o Zbawi­cielu i „Królestwie Niebieskim na ziemi”, bo tylko przez nadprzyrodzoną interwencję mogła spodziewać się odmiany swego losu.

Toteż szybko mnożyły się gminy wyznawców Jezusa, tym bardziej że ich powstaniu sprzyjały jeszcze inne okoliczności. Przede wszystkim grał tu niemałą rolę sam podbój tych krajów przez Rzymian. Zniszczył on istniejące tam państwa-miasta, co sprawiło, że związane z ich ustrojem lokalne kulty traciły swoją podstawę. Bóg podbity, bóg upokorzony nie zasługiwał już na zaufanie, bo sromotnie zawiódł jako obrońca kraju. Pewnego rodzaju rekompensatą stało się tu właśnie chrześcijaństwo.

Drugim czynnikiem było ciekawe zjawisko tworzenia się licznych prywatnych zrzeszeń. Stanowiły one alternatywą dawnego miasta-państwa, gdyż przywraca­ły ludziom utracone poczucie wspólnoty. Najczęściej były to organizacje kulto­we, ale jednocześnie przypominały towarzystwa wzajemnej pomocy, rozdziela­jąc zapomogi w razie biedy, kalectwa czy choroby i opłacając koszty pogrzebów swoich członków. Gminy chrześcijańskie były właśnie takimi braterskimi zrze­szeniami i prawdziwą przystanią dla tych, którzy w srogim i obcym świecie imperium rzymskiego odczuwali moralną i społeczną bezdomność.

Z listów Pawła wiemy, że do tych wspólnot gminnych przedostawali się nie zawsze ludzie godni zaufania i szczerze wierzący. Niektórzy spodziewali się po nich głównie korzyści materialnych. Paweł musiał na przykład skarcić pewną grupę prozelitów, ponieważ zasłaniając się bliskim końcem świata, nie chcieli pracować i kazali się utrzymywać przez gminę.

Nie dotyczyło to jednak większości wierzących. Ich przyciągała przede wszystkim nauka o miłości bliźniego i obietnica wyzwolenia z doczesnych udręk, a przede wszystkim chyba to, że czyniąc z nich braci między braćmi, nowa religia przywracała im poczucie ludzkiej godności.