Na przykładzie niektórych dokonanych przez Jezusa cudów możemy niejako w akcji obserwować mechanizm powstawania ewangelicznych opowieści inspirowanych przez Stary Testament. Przede wszystkim należy tu podkreślić, że w najstarszych, a więc chyba najwiarygodniejszych źródłach chrześcijańskich, mianowicie w listach apostołów, nie znajdziemy najmniejszej wzmianki o tym, że Jezus był cudotwórcą, że leczył chorych lub wskrzeszał zmarłych. Najbardziej jednak uderzające jest to, że nawet Paweł, który przecież bywał w Jerozolimie i miał kontakty z uczniami Jezusa, nic a nic o tym nie pisze, a sam nigdy nikogo nie próbował uleczyć. Co więcej, jak wynika z Pierwszego listu do Koryntian (12,28), do cudotwórstwa i uzdrawiania chorych odnosił się z ledwie ukrywanym lekceważeniem, uważając je religijnie za rzecz drugorzędną.
Nie ulega więc wątpliwości, że opowieści o uzdrowieniach i wskrzeszeniach zmarłych, zajmujące tak dużo miejsca w ewangeliach, powstały znacznie później i są legendami, które bujnie wyrastały z płodnej gleby folkloru. Zwłaszcza że istniały założenia sprzyjające powstawaniu tego rodzaju wieści. Były to przecież czasy, kiedy zarówno ludzie Bliskiego Wschodu, jak też i Żydzi Palestyny wierzyli, że wybitni mężowie stanu, monarchowie, myśliciele czy prorocy posiadali cudotwórczą moc leczenia przez dotknięcie dłońmi i naślinianie powiek chorego. Jest przeto zrozumiałe, że chrześcijanie nie mogli wyobrazić sobie, aby Jezus, Syn Boży, nie uzdrawiał w swym życiu chorych i nie wskrzeszał umarłych. Z dalekiej, odciętej od świata Palestyny nie mieli żadnych w tym względzie wiadomości, szukali więc wypełnienia tej luki w proroctwach Starego Testamentu. Potrzebnych wiadomości dopatrzyli się zapewne między innymi w Proroctwie Izajasza w następujących wersetach: „Bóg sam przyjdzie i zbawi nas. Tedy się otworzą oczy ślepych, i uszy głuchych będą otworzone. Tedy wyskoczy chromy jako jeleń, i otworzony będzie język niemych” (35,4-6). Już Dawid F. Strauss zauważył, że wskrzeszenie córki Jaira, opisane w Ewangelii Marka, jest wzorowane na wskrzeszeniu syna Sulamitki przez proroka Elizeusza (II Ks. Król. 4,18 i nast.).
Metrykę starotestamentową wykazują również cuda innej kategorii. Weźmy choćby historię karmienia chlebem i rybami. Przecież to prorok Elizeusz pierwszy nakarmił głodnych, mianowicie sto swoich towarzyszy dwudziestoma bochenkami chleba i workiem zboża (II Ks. Król. 4,42-44). Wprawdzie Jezus nakarmił jedynie tylko pięcioma bochenkami chleba i dwiema rybami daleko więcej ludzi, bo aż pięć tysięcy. Różnicę „musimy jednak złożyć, na karb wyobraźni ludowej, zawsze skłonnej w swoich relacjach do stopniowego, przesadnego wyolbrzymiania cudownych wydarzeń.
Jak z oszczędnych wersetów Starego Testamentu zakwitały urocze i pełne symboliki opowieści ewangeliczne, możemy zaobserwować na przykładzie epizodu zawartego w Ewangelii Marka, szczególnie zaś Mateusza. Dowiadujemy się z niego, jak to Jezus kroczył po powierzchni jeziora, jak to samo próbował zrobić Piotr, ale w chwili, gdy stracił wiarę, zanurzył się w wodzie i zapewne by utonął, gdyby go nie uratował Jezus.
Oto wersety, z których ta dramatyczna historia wykiełkowała: „Bóg, który chodził po falach morskich” (Ks. Hioba 9,8). – „Ujrzały cię wody, Boże, ujrzały cię wody, i ulękły się” (Psalm 76,17). – „Na morzu droga twoja i ścieżki twoje na wodach wielkich” (Psalm 76,20).
Jeśli chodzi o przygodę Piotra, to można wskazać na dwa następujące wersety: „Wybacz mi, Boże, boć weszły wody aż do duszy mojej. Znalazłem się na głębokich wodach, gdzie nie ma dna... przeszedłem na głębię morską, a nawałność mnie zalała” (Psalm 68,1-3). – „... a wziął mnie [Bóg] i wyjął mnie z wód wielkich” (Psalm 17,17).
Doskonała angielska encyklopedia biblijna The Oxford Cyclopic Concordance wylicza, że Stary Testament wymieniany jest w Nowym Testamencie aż 321 razy. Na liczbę tę składają się 103 cytaty dosłowne, 100 wersetów nie podanych dosłownie oraz 118 odniesień do rozmaitych starotestamentowych epizodów. Jest to, jeśli wziąć pod uwagę stosunkowo niewielką objętość Nowego Testamentu, zależność uderzająca, wręcz obsesyjna.
Zygmunt Poniatowski, autor wielu prac religioznawczych, napisał, że po odjęciu cytatów z pism Starego Testamentu nie pozostaje prawie nic konkretnego z sylwetki ewangelicznej Jezusa. Powołując się na wyniki badań wybitnego niemieckiego biblisty G. Bornkamma, stwierdza, że szczególnie cały okres męki i śmierci Jezusa jest oparty na zapożyczeniach ze Starego Testamentu. W pracy jego Pierwotne chrześcijaństwo (Zarys dziejów religii) czytamy, co następuje: „I tak np. wjazd Jezusa jest oparty na Zachariaszu (9,9); oczyszczenie świątyni na Izajaszu (5,6-7). Gdy chodzi o Ostatnią Wieczerzę, to np. określenie zdrajcy (Mk. 14, 8) zaczerpnięte jest z Psalmu 41; – »krew przymierza z Wyjścia (24,8); – »rozproszenie owiec« z Zachariasza (13,7); – scena w Getsemani (»dusza moja jest zatroskana aż do śmierci) z Psalmu 43,5; – wyrok śmierci z Psalmu 31,14. Z okazji zdrady Judasza Mateusz jawnie cytuje Zachariasza (11,12). Biczowanie Jezusa jest oparte na Izajaszu (50,6), natomiast opis ukrzyżowania i śmierci mniej na Izajaszu (53), a więcej na Psalmach, np. »żółć i ocet« (Ps. 69,22), podział odzieży i ciągnienie losów o nią (głównie Ps. 22,19), szyderstwa oprawców (Ps. 22,8 oraz 2,15). Znane „lamma, lamma sabachtani” to Psalm 22,2 (zresztą przytacza je tylko Marek i Mateusz), a ostatnie słowa Jezusa: »W twoje ręce oddaję ducha mojego« (Łk. 23,45) – to Psalm 31,6”.
Wybrane wersety służyły oczywiście tylko jako punkt wyjścia dla fabularnej rozbudowy podań o Jezusie i niektórzy bibliści sądzą, że działo się to głównie za sprawą uczonych w Piśmie wędrownych nauczycieli i kaznodziejów, którzy w ten sposób pragnęli zaspokoić głód wiedzy swoich słuchaczy o życiu Boskiego Mistrza. Owe anegdoty, nie wiadomo, jak i gdzie wymyślone, wędrowcy przenosili z gminy do gminy, wywołując u nabożnych wyznawców podziw i uwielbienie. Daniel Rops, autor słynnej monografii o Jezusie, określił to zjawisko w sposób następujący: „Domniemane pamiątki lokalne z odległości tysięcy mil nabierały pozoru prawd ustalonych. Jakżeby gmina w centrum Azji Mniejszej miała nie przejąć się, gdy jakiś przekupień, przybyły znad brzegu Nilu, opowiadał z mnóstwem szczegółów, że w jego kraju po dziś dzień pokazują dom, w którym Józef i Maria ukryli Dziecię w czasie ucieczki, a także posągi bożków, co pokruszyły się w momencie, gdy stanęli przed nimi, albo też drzewo pustynne, co je cudownie karmiło?”