Nowe, wielce zaskakujące odkrycia w dziedzinie badań filologicznych bynajmniej tych wątpliwości nie rozproszyły. Okazało się bowiem, że autor, nazwany ex post imieniem Łukasz, nie gardził beletryzacją, gdy zabrakło mu źródłowych przekazów, a brak informacji można było zastąpić tylko puszczając wodze własnej wyobraźni. Wtedy brał w nim górę literat nad historykiem. Tak przynajmniej utrzymują niektórzy badacze.
Spróbujmy przeprowadzić w dużym skrócie rekapitulację ich dociekań. Uważnym czytelnikom znany jest zastanawiający fakt, że ewangelie solidarnie pomijają milczeniem lata dzieciństwa, młodości i wieku męskiego Jezusa. Przemilczają zatem prawie całe jego życie, gdyż opisywana przez nich działalność misyjna, zakończona tragicznymi wydarzeniami w Jerozolimie, obejmuje zaledwie jeden rok, czy też – jeżeli wierzyć Ewangelii Jana – trzy lata. Dla ogromnych rzesz wyznawców, odnoszących się z głęboką miłością do Jezusa i złaknionych wszystkiego, cokolwiek dotyczyło jego życia, próżnia ta była nie do zniesienia. Zaczęto ją wypełniać fantazją; wnet zaroiło się od najróżniejszych opowieści, anegdot i legend, niestety niejednokrotnie żenująco naiwnych, niedorzecznych, a nawet moralnie wątpliwych. Odzwierciedleniem tej wybujałej samorodnej twórczości ludowej jest częściowo apokryficzna, czyli niekanoniczna literatura Nowego Testamentu, której zresztą poświęcimy więcej uwagi w jednym z rozdziałów niniejszej książki.
Łukasz na równi z pozostałymi ewangelistami zdradza ignorancję czy też brak zainteresowania w odniesieniu do przeważających lat życia Jezusa. Raz tylko wyłamuje się z tej wspólnej postawy milczenia. Opowiada mianowicie, jak to Jezus, będąc dwunastoletnim pacholęciem, wymknął się podczas pobytu w Jerozolimie spod opieki rodziców i spotkawszy w świątyni uczonych w Piśmie zadziwił ich swoją wiedzą i mądrością.
Rzeczą szczególnie intrygującą jest to, że pozostali ewangeliści o tym tak przecież interesującym epizodzie z życia Jezusa nie wspominają ani słowem. Ponieważ niepodobna przypuszczać, by z jakichś tam powodów mieli świadomie wydarzenia te przemilczeć, jeden tylko wniosek jest możliwy: po prostu przygoda dwunastoletniego Jezusa nie była im znana. A zatem znał ją wyłącznie tylko Łukasz.
Badaczom biblijnym już od dawna nie dawało spokoju pytanie, skąd Łukasz zaczerpnął tę informację, bo nawet w tradycji ustnej nie odnaleziono jej śladu. Aż wreszcie na ślad jej pochodzenia wpadł wybitny angielski uczony i autor kontrowersyjnych książek o Nowym Testamencie – Hugh J. Schonfield. W trakcie dociekliwych poszukiwań nasunęło mu się przypuszczenie, że rodowodu anegdoty należy dopatrywać się w dziełach Józefa Flawiusza. W swojej autobiografii zatytułowanej Moje życie żydowski historyk chełpi się, że jako czternastoletni chłopiec odznaczał się niepowszednią inteligencją i erudycją. „Mając 14 lat – czytamy w tej autobiografii – cieszyłem się ogólnym uznaniem z powodu mego zamiłowania do nauki, nawet do tego stopnia, że najwyżsi kapłani i uczeni miasta [Jerozolimy] bywali u mnie, by poradzić się w różnych zagadnieniach naszego prawa”.
Zacytowana notatka biograficzna według autora tej śmiałej tezy zapewne nasunęła Łukaszowi lub jego kopiście myśl, że Jezus musiał być takim samym, cudownym dzieckiem, budzącym podziw swoją wiedzą i mądrością. Wierzył w to z taką mocą, że nie widział w tym nic nagannego, by notatkę Flawiusza zaadaptować do biografii Jezusa i wypełnić w ten sposób rażącą lukę w naszej wiedzy o jego życiu doczesnym. (Sprawa ta wszakże o tyle jest problematyczna, że nie zdołano dotąd ustalić dat dotyczących biografii Flawiusza. Tak np. datę jego śmierci ustalają niektórzy historycy na 117 r. n.e., Encyklopedia Brytyjska na 95 r., natomiast autor świetnej monografii The World of Josephus Williamson po prostu pisze, że data śmierci Józefa Flawiusza nie jest znana. Istnieje jednak poza tym taka możliwość, że epizod włączyli do tekstu Ewangelii Łukasza późniejsi kopiści).
Jeżeli tę spekulację wziąć na serio, mielibyśmy tu do czynienia z typową beletryzacją. Sucha informacja Flawiusza stała się dla Łukasza inspiracją do skomponowania żywej, pełnej napięcia dramatycznego sceny, której akcja rozwija się na tle realiów świątyni jerozolimskiej. Motyw spotkania z rodzicami jest już jego własnym pomysłem i spełnia w anegdocie istotne zadanie, gdyż nadaje całemu wydarzeniu głębszy sens doktrynalny.
Wypada tu jednak zaznaczyć, że byłaby to beletryzacja szczególnego rodzaju. Motywem jej była nie tyle literacka ambicja popisania się zajmującą anegdotą, co głębokie przeświadczenie, że w ten sposób wydobywa się z zapomnienia szczegół z życia Jezusa, który naprawdę się wydarzył. Wiara w trafność takiej rekonstrukcyjnej metody może wydać nam się dzisiaj raczej dziwaczna. A jednak we wczesnym okresie chrześcijaństwa stosowano ją nagminnie z tą różnicą, że źródłem, skąd czerpano inspirację do tych rekonstrukcyjnych zabiegów, był, jak to we właściwym czasie zobaczymy, głównie Stary Testament.
Józef Flawiusz według tej śmiałej teorii podsunął Łukaszowi inne jeszcze pomysły. Tak np. zdaniem Schonfielda spis ludności nakazany przez rzymskiego namiestnika Syrii, Kwiryniusza, nie wspominany przez pozostałych ewangelistów, wywodzi się również od Flawiusza. Łukasz wykorzystał tę informację, aby umotywować podróż Marii i Józefa do Betlejem. Ten sam rodowód ma lakoniczna wzmianka o Galilejczykach, „których krew zmieszał Piłat z ofiarami ich” (Łk. 13, 1). Jej sens byłby niezrozumiały, gdybyśmy nie wyczytali w Dawnych dziejach Izraela (18,111,2) o rozruchach krwawo stłumionych przez Rzymian, których przyczyną było to, że Piłat na budowę nowego akweduktu dla Jerozolimy zabrał skarby ze świątyni. Schonfield wylicza kilka innych jeszcze analogii. Tak np. podobieństwa z odnośnymi fragmentami Flawiusza wykazują według niego opowieści o uzdrowieniu sługi setnika rzymskiego (Dzieje wojny żydowskiej 2,X,4 – Łk.7, 1-10) i o Samarytanach, którzy nie chcieli wpuścić Jezusa do swojej wsi (Dawne dzieje Izraela 20,VI,l – Łk. 9, 52-53), a także przypowieść o dziesięciu minach srebra (Dawne dzieje Izraela 18,XI – Łk. 19, 12-37).
Już tylko jako ciekawostkę spekulacyjną warto na zakończenie tego, z konieczności nader zwięzłego przeglądu odkryć w dziedzinie „wpływologii”, wspomnieć to, co podaje jako rewelacje; Robert Graves w swojej książce (nie przetłumaczonej na język polski) The Nazarene Gospel Restored (str. 763). Pisarz angielski, znany ze swoich nieraz karkołomnych acz oryginalnych hipotez, twierdzi ni mniej, ni więcej, że Łukasz zadłużył się u rzymskiego pisarza Lucjusza Apulejusza, autora zaliczanej dziś do klasyki powieści obyczajowej pt. Metamorfozy albo Złoty Osioł. Jakoż istotnie nie można zaprzeczyć, że w jednym wypadku zbieżność tematyczna w obu tekstach jest widoczna.