Выбрать главу

Drugi przykład to słynna, tak często w sztuce wykorzystywana scena spotkania Jezusa z Samarytanką przy studni Jakubowej. W rozmowie tej Jezus, czyniąc aluzję do wody studziennej, oznajmia uroczyście w stylu kaznodziejskim: „Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie; kto jednak napije się wody, którą ja mu dam, nigdy nie uczuje pragnienia. Ale woda, którą ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu”. Przy tej sposobności, jako że zajście odbywa się w Samarii, Jezus rozstrzyga odwieczny spór z Samarytanami, którzy czcili Jahwe na górze Gerazim, a nie w świątyni jerozolimskiej i byli przez Żydów uważani za godnych pogardy heretyków. Jezus, ściśle mówiąc Jan, głosi dość rewolucyjny, a nieznośny dla Żydów pogląd, że nie miejsce kultu jest ważne, lecz to, by Bogu oddać cześć „w duchu i prawdzie”. Jak widzimy, element fabularny w tej przypowieści gra rolę raczej drugorzędną, tworzy jedynie tylko kanwę, na której autor haftuje ornament swoich religijnych doktryn.

Do jakiego stopnia postać Jezusa u Jana jest wyzuta z wszelkich cech realizmu, wynika z rozmowy, jaka następuje zaraz po scenie przy studni z Samarytanką. Uczniowie jego wracają z miasta z zakupioną żywnością i proszą Jezusa, by się pożywił. A on w odpowiedzi wygłasza im górnolotną, pełną tajemnego znaczenia deklarację: „Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mię posłał, abym wykonał dzieło jego. Czyż nie mówicie, że jeszcze cztery miesiące, a będą żniwa? Otóż powiadam wam: Wznieście oczy wasze, a przypatrzcie się okolicom, jak już bieleją na żniwa. Żniwiarz otrzymuje zapłatę i zbiera plon na żywot wieczny, aby i siewca, i żniwiarz razem się weselili. Tu bowiem sprawdza się przysłowie, że jeden sieje, a kto inny zbiera. Jam was posłał żąć to, czegoście nie wypracowali: inni się trudzili, a wyście weszli w ich znoje” (J. 4,34-38). W końcu tego wywodu ujawnia się zupełnie otwarcie jako Mesjasz i Zbawiciel.

Przykładów tego rodzaju można by przytoczyć znacznie więcej. Choćby owo przemówienie Jezusa po uzdrowieniu paralityka i postawionym mu zarzucie, że uzdrawia w szabat. Jest to wykład o stosunku Syna Bożego do Boga, o powie­rzonej mu władzy sądzenia ludzi i Sądzie Ostatecznym. W Kafarnaum, nawiązu­jąc do cudu rozmnożenia chleba, Jezus między innymi w ten sposób powiada swoim wyznawcom, którzy go szukali: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że szukacie mnie nie dlatego, żeście widzieli cuda, ale, że pożywaliście chleb i nasyciliście się. Starajcie się nie o pokarm, który ginie, ale który trwa na żywot wieczny, a który da wam Syn Człowieczy”. W końcu nie sposób tu nie przytoczyć pamiętnych słów Jezusa o spożyciu ciała i wypiciu krwi jego. Słowa te stały się przedmiotem niewygasłego sporu teologicznego między pewnymi odłamami chrześcijaństwa, mianowicie na temat, jak należy je rozumieć: czy dosłownie, czy też podobnie jak większość wypowiedzi Jezusa w czwartej ewangelii – w przenośni.

W zgodzie z przewodnią tendencją swojej ewangelii, Jan ma własne, odrębne spojrzenie na dokonane przez Jezusa cuda. U synoptyków, przypominamy, Jezus jest po prostu dobrotliwym nauczycielem, lekarzem i cudotwórcą, który uzdrawia i leczy powodowany wyłącznie ludzkim uczuciem miłosierdzia i miłości bliźniego. Jest więc głęboko osadzonym w życiu i zwyczajach swego ludu typowym prorokiem żydowskim, jakich wielu krążyło wówczas po miastach i miasteczkach Galilei i Judei.

Inny natomiast jest Jezus w Ewangelii Jana. Jest to postać hieratyczna, daleka od spraw ludzkich, prawie że odczłowieczona i nierzeczywista. Jeżeli przemawia, to zawsze w sentencjach pełnych kwiecistych metafor i tylko na temat wielkich prawd ostatecznych. Jan usiłując zasugerować nam przekonanie o boskości Jezusa, pozbawia go cech ziemskich i stylizuje w sposób uwznioślony. W konsek­wencji jest to raczej symbol pewnych koncepcji teologicznych, a nie człowiek z krwi i kości, jakim jest Jezus synoptyków.

W tym kontekście oczywiście także cuda nabierają zgoła odmiennego symbo­licznego znaczenia. Jan widzi w nich jedynie tylko manifestację boskości, dowód, że Jezus jest Synem Bożym. Zdaniem krytyki liberalnej są one – jak pisze ks. E. Dąbrowski, „jedynie ilustracją tez dogmatycznych”. I tylko te cuda intere­sują Jana, które odpowiadają jego doktrynalnym założeniom. Ślepy od urodze­nia, uzdrowiony przez Jezusa, tak oto mówi do Żydów: „Gdyby ten nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić” (J. 9,33).Może tym właśnie stanowiskiem należy tłumaczyć, że Jan w porównaniu z synoptykami jest bardzo powściągliwy w wyliczaniu cudów. Jest ich bowiem tylko osiem, z czego dwa cuda, mianowicie chodzenie po wodzie i nakarmienie pięciu tysięcy, znane są również synopty­kom, a sześć to osobisty wkład Jana w biografię Jezusową.

Wśród tych sześciu cudów najbardziej dla Jana typowe są dwa: Kana Galilejska i wskrzeszenie Łazarza. Zajmiemy się naprzód tym ostatnim cudem ze względu na to, że najlepiej ilustruje postawę Jana. Już u synoptyków Jezus wskrzesza zmarłych. Łukasz donosi o wskrzeszeniu młodzieńca z Naimu, syna wdowy, a wszyscy trzej opowiadają, jak Jezus wskrzesił córeczkę księcia bądź przełożonego synagogi Jaira. I oto uderzającą rzeczą jest to, że we wszystkich trzech ewangeliach Jezus powiada, że „nie umarła dzieweczka, ale śpi”. Jak należy to rozumieć? Czy słuszna jest wysuwana przez niektórych egzegetów teza, że chodzi tu o kliniczny przypadek katalepsji i letargu? Jedno natomiast jest uderzające: cuda te dokonują się jakoś w sposób naturalny i zwyczajny, bez jakichś głębszych wstrząsów.

Natomiast wskrzeszenie Łazarza Jan inscenizuje w sposób wysoce dramatycz­ny. Z całego wydarzenia idzie jakby groza zaświatów, a wskrzesiciel staje się postacią obdarzoną jakąś kosmiczną potęgą. Bo wszystko, co się dzieje w ów pamiętny dzień w Betami, jest niesamowite, koszmarne, przechodzące rozum ludzki. Oto trup Łazarza, leżący już cztery dni w grobowcu, płaczące nad nim siostry, Jezus wołający wielkim głosem: „Łazarzu, wynijdź z grobu!” i w końcu zbudzony z martwych człowiek, wyłaniający się z mroku pieczary cały w lnianych opaskach i z głową owiniętą w chustę. Trzeba przyznać, że Jan tym dramatycz­nym opisem istotnie osiągnął swój ceclass="underline" przytoczył mocno do wyobraźni przema­wiający dowód na to, że Jezus jest Synem Bożym. Bo tylko ktoś, kto jest wyposażony w atrybuty boskości, mógł dokonać takiego czynu.