Выбрать главу

Co do pozostałych listów rzekomo przez Pawła napisanych, to wiadomo już dzisiaj, że wyszły one spod pióra nieznanych autorów, którzy zwyczajem ówczesnych czasów podszyli się pod imię Apostoła, by przysporzyć swoim wywodom większej powagi. Listy do Tymoteusza i Tytusa powstały dopiero w pierwszej połowie II wieku; odzwierciedlają one stosunki w gminach, które za życia Pawła nie mogły jeszcze istnieć. Ich treścią jest walka z pewnymi herezjami z czasów, kiedy Paweł już dawno nie żył.

Oczywiście nie jest tu naszym zamiarem zajmować się tymi sprawami szczegółowo. Są to zagadnienia specjalistyczne w całym tego słowa znaczeniu, niezmiernie złożone, a przy tym bynajmniej nie rozstrzygnięte ostatecznie. Literatura krytyczna zajmująca się listami jest olbrzymia i nawet dla studiują­cych to zagadnienie niełatwa do opanowania. Nam chodziło tylko o to, by czytelnik w sposób najogólniejszy uświadomił sobie problem, jaki przedstawiają te listy pod względem ich wartości historycznej.

Trzeba dla ścisłości zaznaczyć, że Kościół katolicki wyników tych filologicz­nych badań na ogół nie uznaje. Zdarzają się jednak odchylenia od tej rygorysty­cznej postawy. Dotyczy to na przykład Listu do Hebrajczyków, o którym nie sposób dziś utrzymywać nadal, że jego autorem jest Paweł. Wielki teolog Kościoła katolickiego Orygenes w jednym ze swoich pism wyraził się, że Bóg jeno wie, kto napisał List do Hebrajczyków. Napisał go ktoś z bliskiego otoczenia Filona z Aleksandrii, ktoś, kto pod wpływem tego żydowskiego filozofa-biblisty pozostawał do tego stopnia, że nie tylko naśladował jego metodę alegoryzacji Biblii, ale nawet przyswoił sobie jego słownictwo i frazeolo­gię. List jednak nadal figuruje w Nowym Testamencie pod imieniem Pawła, chociaż w tej sprawie okazała niezdecydowane stanowisko nawet Rzymska Komisja Biblijna, o której w Dziejach Pawła z Tarsu ks. prof. E. Dąbrowski pisze, że „kwestii tej w sensie definitywnym bynajmniej nie przesądza i dyskusji, w jakim stopniu Pawła za autora tego listu uważać należy, zamykać nie zamierza”.

Co do pozostałych listów, to wielu badaczy (szczególnie niemiecki biblista Marxsen) stwierdziło wręcz, że ani jeden nie może być uznany za autentyczny. Są one, by użyć terminu specjalistów, „pseudoepigrafami”, to znaczy, że autorstwo ich jest sfingowane. Nie napisali ich widniejący w nagłówku apostołowie, lecz inne, nie znane nam osobistości ze środowisk chrześcijańskich. Czy one same, czy też późniejsi kopiści przypisali te listy odnośnym apostołom, nie sposób już wykryć. Przypuszczalnie krążyły one jakiś czas bezimiennie, co oczywiście sprzyjało powstawaniu tego rodzaju pomyłek czy świadomych mistyfikacji.

Do pewnego stopnia wyjątkiem jest tu Pierwszy list Jana Apostoła. Wiemy bowiem, że napisał go nasz dobry znajomy, ten sam autor, któremu zawdzię­czamy czwartą ewangelię. Nie tak dobrze przedstawia się sprawa z pozostałymi dwoma listami Jana. Autorzy ich to zupełnie inne osoby, które z autorem pierwszego listu to tylko miały wspólne, że żyły z nim współcześnie, w tym samym czasie.

List Jakuba Apostoła datuje się najprawdopodobniej z okresu panowania cesarza Dioklecjana (243-313 r.). Staranna greka tego listu świadczy, że autor był mężem wykształconym, biegłym w literaturze klasycznej. Rzecz chyba jasna, że Jakub Galilejczyk nie mógł być takim wytrawnym hellenistą.

Pierwszy list Piotra Apostoła pochodzi z czasów Domicjana (81-96 r.) albo, jak inni utrzymują, nawet z czasów Trajana (98-117 r.). Tę ostatnią ewentual­ność uzasadnia się podobnymi informacjami, jakie o ówczesnych chrześcijanach podają rzekomy list Piotra i korespondencja Pliniusza Młodszego z Bitynii. Drugi list Piotra zdradza swój apokryficzny rodowód w ten sposób, że ostrzega przed pewnymi herezjami, które w rzeczywistości powstały później i o których autor powiada, że ku swej zgubie przekręcają treść listów Pawła.

A więc, jak widzimy, niemało w nich anachronizmów. Wreszcie List Judy. Nieznany autor czy też przepisywacz, który posłużył się autorytetem Judy dla nadania większego ciężaru gatunkowego gromom potępienia, rzucanym w tym liście na bezbożników wśród braci chrześcijan, nie ustrzegł się jednak przeo­czenia, które miało ten skutek, że jak szydło z worka wyszło na jaw to w bogobojnej intencji popełnione szalbierstwo. Pozostawił mianowicie bez retuszu werset siedemnasty, z którego nie sposób nie wywnioskować, że sam autor nie tylko nie zaliczał się do grona apostołów, ale tak zwany okres apostolski należał w chwili powstawania tego listu do zamkniętej przeszłości, a więc Judy nie mogło już wtedy być na świecie.

Nie znaczy to jednak, aby listy Nowego Testamentu nie przedstawiały dla historyków i religioznawców wartości źródłowej. Jeżeli bowiem ich oficjalni autorzy (z wyjątkiem, jak się rzekło, paru listów Pawła) okazali się fikcyjni, to na pewno nie można tego powiedzieć o treści tych listów. Są one bowiem autentycz­ną, spontaniczną, na gorąco notowaną reakcją na rozmaite zjawiska, które charakteryzowały życie społeczne i obyczaje rozproszonych po świecie zbioro­wisk chrześcijańskich.

Obraz, jaki staje przed naszymi oczyma przy lekturze tych listów, jest uderzająco bogaty w szczegóły i pasjonujący. Widzimy rzesze wiernych odda­nych duszą i ciałem Chrystusowi, obraz zaiste przejmujący. Ale tuż obok panoszą się nieprawości, gorszące intrygi i niesnaski wśród członków gmin, sekciarskie apostazje i zdrada, rozluźnienie obyczajów, a nawet wynaturzenia moralne. Zafascynowani obserwujemy, że z tego kłębowiska dobrych i złych instynktów natury ludzkiej wykluwa się mozolnie ideał nowego człowieka.

Autorzy tych listów, jakkolwiek ukryci za maską fikcyjnych imion, są jednak historycznie prawdziwi, bo przecież naprawdę istnieli, bo walczyli z pasją o tego nowego człowieka. Nie byli to jednak apostołowie. Nie znali Jezusa osobiście, tak jak utrzymuje tradycja, a zatem nie mogą być uznani za naocznych świadków życia i czynów Jezusa. Dlatego w ich listach nie znajdziemy nic takiego, co by okazać się mogło przydatne w próbach rekonstrukcji jego biografii.