Выбрать главу

Dla prawidłowego zrozumienia tego cytatu musimy nasamprzód wyjaśnić sobie znaczenie niektórych określeń. Helleniści i Żydzi to oczywiście nazarejczy­cy, z tym tylko, że pierwsi byli Żydami z diaspory mówiącymi po grecku, a drudzy jerozolimczykami, znającymi tylko język aramejski. Podział językowy był tak krańcowy, że jedni i drudzy posiadali swoje odrębne domy modlitwy, chociaż należeli do tej samej nazarejskiej wspólnoty, której przewodziło dwunastu apostołów.

Nie sposób oprzeć się podejrzeniu, że przebieg konfliktu przedstawiono w Dziejach Apostolskich z rozmysłem dość mętnie, tak jakby chodziło o ukrycie jego prawdziwego charakteru. Mimo to potrafimy ustalić szereg podstawowych faktów i w ten sposób chociaż z grubsza zrekonstruować to, co się w istocie rzeczy wydarzyło. A więc Żydów jerozolimskich, którzy zarządzali wspólnym mieniem sekty przypuszczalnie z tej racji, iż jako gospodarze mieli liczebną przewagę w gminie, oskarżono, że przy „codziennym posługiwaniu”, to znaczy przy codziennym zaopatrywaniu w żywność i odzież, krzywdzili wdowy po Żydach-hellenistach. Był to poważny zarzut, który w końcu doprowadził do otwartego zatargu. Apostołowie widocznie uznali oskarżenie za słuszne, gdyż zgodzili się na to, aby odpowiedzialność za gospodarkę w gminie przejęli na siebie „helleniści”. W tym celu wybrano komitet siedmiu hellenistów ze Szczepanem na czele, prowodyrem protestacyjnego wystąpienia.

Komitet siedmiu miał, jak powiada autor Dziejów Apostolskich, „obsługiwać stoły”. Dawniej rozumiano to w tym sensie, że miał on sprawować nadzór nad wspólnymi posiłkami. Ostatnio jednak przyznaje się temu określeniu szersze znaczenie treściowe. Zwolennicy tej nowej interpretacji powołują się na język aramejski, w którym „ludźmi stołu” nazywa się handlarzy walutami, ze względu na to, że stawiali oni swoje stoły na dziedzińcu świątyni. Powołany komitet miał więc nie tylko zająć się podziałem dóbr w naturze, ale zarządzać także gotówkowymi zasobami wspólnej kasy. Helleniści odnieśli, jak widzimy, całko­wite zwycięstwo nad swymi antagonistami z Jerozolimy, nawiasem mówiąc, przypuszczalnie dlatego, że jako ludzie zamożniejsi wnosili do wspólnoty więcej niż tamci, a zatem od ich dobrej woli zależał stan kasy.

Wróćmy do historii z Ananiaszem i Safirą. Otóż nie jest wykluczone, że Ananiasz i Safira wstąpili do sekty właśnie w tym okresie, kiedy wśród członków wybuchały wspomniane w Dziejach Apostolskich niesnaski. Gdyby iść za tą myślą, wówczas drakońską reakcję na ich w gruncie rzeczy drobne przewinienie można by wytłumaczyć ogromnym rozdrażnieniem, które przywódców sekty pchnęło do tej ponurej decyzji. Nie dosyć bowiem, że w tym momencie borykali się oni z wewnętrznymi, bardzo irytującymi zamieszkami, ale na domiar wszystkiego spotkał ich bolesny zawód z nieoczekiwanej zgoła strony, ze strony świeżo przez nich nawróconych wyznawców.

Z drugiej strony łatwiej nam w tych okolicznościach wczuć się w motywy postępowania niefortunnych małżonków. Czyż nie mieli powodów obawiać się, że podobnie jak skrzywdzone wdowy „hellenistów”, także i oni mogliby kiedyś stać się ofiarą dyskryminacji? Patrząc na sytuację ich oczami dochodzimy do przekonania, że postępek ich był nie tyle przejawem egoizmu i małoduszności, co uzasadnionym odruchem samozachowawczym ludzi bezradnych i zalęknio­nych, którzy na wszelki wypadek woleli nie zdawać się bez reszty na łaskę i niełaskę tak niepewnego i skłóconego środowiska.

Są to, rzecz oczywista, jedynie tylko domysły. Ale pewną wskazówką i miarą, ile w tych domysłach może być prawdy, jest do pewnego stopnia fakt historyczny, że sam Kościół po upływie niezbyt długiego czasu odstąpił od pierwotnie tak bardzo bronionej zasady wspólnoty majątkowej. Odstąpił nie dlatego, że chciał, ale że przymusiło go do tego życie. Wydarzenia, które tak lakonicznie opisują Dzieje Apostolskie, dowodzą, że już bardzo wcześnie w środowisku chrześcijań­skim rozpoczął się proces dezintegracji. Wiemy skądinąd, że tego rodzaju przeobrażenia nie przebiegają bezkonfliktowo. Toteż na pewno i temu proceso­wi przemian towarzyszyło niemało spięć dramatycznych, a może nawet nie obyło się bez ofiar ludzkich.

Czyżby wobec tego historia Ananiasza i Safiry była jakimś echem, hagiograficznym przeinaczeniem jednego z takich właśnie tragicznych incydentów, który mocniej niż inne utkwił w zbiorowej pamięci ludu? Jeżeli uznamy za możliwe odpowiedzieć na to pytanie twierdząco, to w takim razie nie mielibyśmy tu do czynienia, jak na początku się powiedziało, z samoistnym płodem fantazji ludowej, lecz z jednym z przykładów potwierdzających tezę, że w legendach tkwi często jądro jakiejś historycznej prawdy. 

MĘCZEŃSTWO SZCZEPANA 

Następna z kolei relacja w Dziejach Apostolskich dotyczy działalności i męczeństwa Szczepana. Interesuje nas ona nie tylko ze względu na jej treść dramatyczną, ale głównie dlatego, że dzięki niej możemy poczynić wiele frapujących spostrzeżeń i lepiej zrozumieć drogę rozwoju wczesnego chrześci­jaństwa.

A więc przede wszystkim odkrywamy, że spór o podział majątkowy będący bezpośrednią przyczyną otwartego buntu „hellenistów”, sygnalizował w istocie rzeczy antagonizm daleko głębszy i brzemienniejszy w skutki, niż by się wydawało. „Helleniści” i nazarejczycy jerozolimscy były to dwa ugrupowania bardzo niepodobnych do siebie wyznawców. Różnica w mentalności, obycza­jach, w sposobie myślenia, a przede wszystkim w stosunku do judaizmu były tak znaczne, że nawet wspólna wiara w Jezusa-Mesjasza nie mogła ich złagodzić. „Helleniści”, od dzieciństwa przesiąknięci kulturą grecką, przywykli do demo­kratycznych swobód ludnych metropolii leżących w basenie Morza Śródziemne­go, byli raczej ludźmi liberalnymi. Tych przybyszów z szerokiego świata musiała zapewne śmieszyć i razić parafiańska ciasnota współwyznawców jerozolimskich, którzy uważali siebie za prawowiernych, ortodoksyjnych Żydów i pieczołowicie stosowali się do wszelkich nakazów judaizmu.