Выбрать главу

Jest aż nadto jasne, że autor Dziejów Apostolskich wkłada w usta Jezusa swoją własną doktrynę na temat roli i znaczenia Pawła w Kościele. Widzimy na tym przykładzie, jak niefrasobliwie przekształcał nawet uświęcone przez trady­cję wypowiedzi Jezusa, jeżeli to było mu potrzebne dla własnych celów propagandowych. Nie liczył się przy tym z tekstowymi niekonsekwencjami, jakie z tego wynikły w jego relacji i rzuciły cień na jego prawdomówność.

Zajrzyjmy teraz do listów Pawła, aby dowiedzieć się, jak on sam przedstawia to spotkanie z Jezusem. W Liście do Galatów jest werset, który musi nas głęboko zastanowić: „Lecz gdy się podobało temu, który wybrał mię już w łonie matki mojej i wezwał przez łaskę swoją, aby objawił Syna swego we mnie...” (1,15).

Jest rzeczą oczywistą, że sam Paweł przedstawia ów akt nawrócenia jako wewnętrzną rewelację, jako doświadczenie o charakterze ściśle subiektywnym. Jest to jego osobiste wyznanie, zawarte w liście nie kwestionowanego autorstwa. Trudno więc tej wypowiedzi odmówić wagi autentycznego wyznania.

Natomiast Dzieje Apostolskie, napisane kilkadziesiąt lat później, podają nam przebieg tego ewenementu już w wariancie mocno przeobrażonym przez czas i legendę. Jest to już twór żywej fantazji ludzi wierzących żarliwie, lecz prostych, którzy tego historycznego dla Kościoła momentu nie mogli wyobrazić sobie inaczej, jak tylko uzewnętrznionego w dramatycznej scenerii wielkiego cudu: światłości na niebie, głosu niewidzialnego Jezusa i ludzi porażonych tym znakiem z zaświatów. Można by tu powiedzieć, że legenda jest nie tylko upoetyzowaną, lecz częstokroć również udramatyzowaną historią.

W świetle naszych krytycznych rozważań Dzieje Apostolskie nie mogą być uznane za dzieło historiograficzne. Mają one typowe atrybuty hagiografii, przetkanej gęsto cudami i nieprawdopodobnymi wydarzeniami.

Nie chcemy przez to powiedzieć, że nie ma w tym dziele rzeczy zasługujących na wiarę. Jest to konglomerat prawdy i fikcji, do którego dobrze przylegałby tytuł znanego dzieła Goethego Zmyślenie i prawda. Na pewno można przyjąć jako fakt historyczny to, co autor donosi nam o działalności misyjnej Pawła w miastach helleńskich, o konfliktach, w jakie uwikłał się przy tej okazji, i w ogóle o jego zasługach dla Kościoła. Również niektóre przytaczane przezeń wydarzenia i osoby, dzięki porównaniu z innymi źródłami historycznymi, między innymi z Józefem Flawiuszem, okazały się prawdziwe. Odnosimy poza tym wrażenie, że wykazuje on zupełnie dobre rozeznanie, jeżeli chodzi o trasy i warunki żeglugi po Adriatyku i Morzu Śródziemnym, że orientuje się w obycza­jach i stosunkach społecznych krajów, które opisuje.

Wśród zagadek, jakimi zajmowaliśmy się w tym rozdziale, najbardziej może intrygujący jest fakt, że Dziejom Apostolskim brak jest zakończenia, że tok narracji urywa się nagle i niespodziewanie. Po burzliwym spotkaniu z Żydami kolonii rzymskiej, Paweł nauczał jeszcze dwa lata bez przeszkód. Ale co potem się stało? Dlaczego autor zamilkł w tej chwili, kiedy właśnie nastąpił najdramatyczniejszy okres w życiu Pawła, kiedy według tradycji stanął on przed trybunałem rzymskim i został skazany na ścięcie?

Czyż miał on powody cofnąć się przed opisaniem tego wydarzenia? Bynaj­mniej! Nawet gdyby Paweł został w procesie uniewinniony, mógłby go przecież przedstawić jako triumfatora, a znowu skazanie na śmierć i jego męczeństwo byłoby ukoronowaniem jego działalności pełnej poświęcenia i zasług. Tak właśnie w aureoli męczeństwa przedstawia nam Pawła ustna tradycja.

Jaka tajemnica kryje się za tym faktem, że autor nagle milknie? Komentatorzy biblijni proponują tu różne wyjaśnienia. Jedni utrzymują, że istniała jeszcze trzecia część dzieła zawierająca opis końcowych losów Pawła, która zaginęła podczas pożaru Rzymu w 64 r. W tym pandemonium ofiarą płomieni padły całe dzielnice z tysiącami domów i ofiar ludzkich, z bibliotekami, archiwami i pałaca­mi. Czyż w tych warunkach nie mógł spłonąć w jakimś domu skromny zwój zawierający ową trzecią część dzieła? Nie wszyscy jednak akceptują to wyjaśnie­nie. Niektórzy proponują prostsze rozwiązanie zagadki, mianowicie sądzą, że autor chciał, ale nie zdążył dokończyć swego dzieła, ponieważ wraz z Pawłem pochłonięty został przez prześladowanie Nerona.

W rezultacie zwolennicy tej interpretacji przypuszczają, że ciało Pawła pochowano w masowym grobie wraz z innymi męczennikami nieznanego imienia, że zginął anonimowo. Według nich tradycja, jakoby Paweł został ścięty w indywidualnej egzekucji i pochowany przez swoich wielbicieli w osobnym grobie, nie ma żadnego udokumentowania. Grób Pawła, tak gorliwie poszuki­wany przez archeologów, po prostu nigdy nie istniał.

Jak to było możliwe, że bohaterska śmierć jednego z najbardziej czynnych pionierów chrześcijaństwa przesłonięta została taką mgłą niepewności? Przecież istnieli towarzysze, uczniowie, a nawet przeciwnicy Pawła, którzy byli z nim ra­zem w Rzymie i coś o jego śmierci wiedzieć musieli. Dlaczego milczeli i dopiero zawodna tradycja ustna podejmuje ten temat z dużym opóźnieniem, wiele lat po tym wydarzeniu?

Otóż podobno tych towarzyszy i uczniów w ogóle nie było w jego otoczeniu, gdy umierał. Tak właśnie zapewnia nas znany biblista Powell Davies. Według jego teorii Paweł w chwili swojej najcięższej próby życiowej był do cna osamotniony. Można to odczytać z pewnych fragmentów Dziejów Apostolskich. W Puteoli i na Forum Appiusza bracia w wierze wprawdzie go witają życzliwie, ale później uderza ich nieobecność w jego otoczeniu. Rozmowy i polemiki prowadzili z nim wyłącznie tylko przywódcy tamtejszej kolonii żydowskiej; kończą się one przykrą sceną rozstania. Nic dziwnego przeto, że Paweł, gdy stanął przed sądem i położył, głowę na pniu katowskim, był w swej męce całkowicie sam. Nikt nie zatroszczył się o jego los, może nawet nie wiedział, co się z nim stało. Paweł oddał życie w gorzkim poczuciu zupełnego opuszczenia.