Выбрать главу

– Catherine! – zawołał. Nie spuszczał z niej wzroku, przepychając się przez tłum, roztrącając ludzi i rzucając mechanicznie przeprosiny. – Catherine!

Nie usłyszała wołania, szła dalej w narastającym hałasie ruszającego od chodnika autobusu. Clay nie mógł złapać tchu, gdy do niej dobiegł i złapał ją za łokieć. Książki rozsypały się na ziemi, a włosy omiotły usta i przylgnęły do szminki.

– Hej, co… – zaczęła, odruchowo pochylając się nad książkami. Poprzez welon włosów zobaczyła Claya Forrestera, który oddychając z trudem, patrzył na nią z otwartymi ze zdziwienia ustami.

Serce Catherine zabiło gwałtownie, poczuła skurcz żołądka.

– Catherine? Co tutaj robisz? – Pomagał jej wstać, podtrzymując ją za łokieć. Wpatrywała się w niego, próbując opanować przemożną chęć ucieczki, podczas gdy serce biło jej szaleńczo, a książki leżały zapomniane na chodniku. – Czy to znaczy, że byłaś tu przez cały czas i chodziłaś na uniwersytet? – zapytał ze zdziwieniem, nadal trzymając ją za łokieć, jakby się bał, że mu ucieknie.

Clay dostrzegł, że jest zaskoczona. Rozchyliła wargi, a jej wzrok powiedział mu, że czuje się zapędzona w ślepy zaułek i że zaraz ucieknie. Poczuł, jak jej sweter wysuwa mu się z palców.

– Catherine, dlaczego nie zatelefonowałaś? – Włosy nadal miała przylepione do uszminkowanych ust. Jednocześnie pochylili się, żeby podnieść książki. Wyrwała mu je z rąk i odwróciła się, by uciec od niego i od komplikacji, jakie to spotkanie mogło dla niej oznaczać.

– Catherine, poczekaj!

– Zostaw mnie w spokoju – rzuciła przez ramię, starając się nie sprawiać wrażenia, że przed nim ucieka, a jednak uciekając.

– Muszę z tobą porozmawiać. Prawie biegła, chwilami zwalniając, a Clay kilka kroków za nią.

– Dlaczego nie zatelefonowałaś?

– Do licha! Jak mnie znalazłeś?

– Zatrzymaj się, na litość boską!

– Jestem spóźniona, zostaw mnie w spokoju! Szedł za nią krok w krok, teraz już z łatwością, gdyż Catherine zaczęło kłuć w boku i przycisnęła do niego wolną rękę. – Bobbi nie przekazała ci wiadomości ode mnie?

Blond włosy kołysały się na jej dumnej głowie, kiedy tak pospiesznie szła naprzód. Zirytowany, że nie chce się zatrzymać, chwycił ją za ramię, zmuszając, by zrobiła to, czego żądał.

– Dość już mam tego pościgu! Zatrzymaj się! Tym razem książki nie upadły na ziemię, ale Catherine z gniewem potrząsnęła głową, niczym roczny źrebak nie pozwalający założyć sobie uzdy. Stała patrząc na niego z wściekłością, podczas gdy Clay starał się ją okiełznać. W końcu opuścił rękę.

– Czy Bobbi przekazała ci moją prośbę, żebyś do mnie zatelefonowała?

Zamiast odpowiedzieć na jego pytanie, Catherine zaczęła mówić ze złością:

– Jedyna rzecz, jakiej nie byłam w stanie przewidzieć, to że się gdzieś na ciebie natknę. Myślałam, że ten kampus jest dość duży dla nas obojga. Byłabym ci wdzięczna, gdybyś zatrzymał dla siebie informację, że tutaj jestem.

– A ja byłbym ci wdzięczny, gdybyś dała mi szansę wyjaśnienia kilku rzeczy.

– Omówiliśmy już wszystko. Powiedziałam ci, że nie musisz się o mnie martwić.

Zaciekawieni przechodnie spoglądali na nich, zastanawiając się, o co się sprzeczają.

– Posłuchaj, nie róbmy przedstawienia. Mogłabyś pójść ze mną w jakieś ustronne miejsce, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać?

– Powiedziałam, że się spieszę.

– Daj mi tylko dwie minuty i wysłuchaj spokojnie, dobrze? – Nigdy dotąd nie widział kogoś tak buntowniczego. Teraz powodowało nim coś innego niż tylko ultimatum rodziców. Chodziło o to, które z nich okaże się silniejsze.

– Zostaw mnie w spokoju – zażądała.

– Niczego bym bardziej nie pragnął, ale moi rodzice są innego zdania.

– To szkoda. Tym razem sweter omal nie został w jego rękach, gdy Catherine szarpnęła się.

– Wyznacz czas, podaj jakiś numer telefonu, cokolwiek, żebym mógł się z tobą skontaktować.

Zbuntowana, odwróciła się do niego.

– Popełniłam błąd, ale to nie znaczy, że moje życie jest zrujnowane. Wiem, dokąd zmierzam, wiem, co będę robiła, i nie chcę, żebyś miał w tym udział.

– Czy jesteś zbyt dumna, żeby cokolwiek ode mnie przyjąć?

– Możesz to sobie nazwać dumą. Ja wolę to nazywać zdrowym rozsądkiem. Nie chcę ci nic zawdzięczać.

– Załóżmy, że znam takie rozwiązanie naszych problemów, które żadnego z nas nie zobowiąże względem drugiego. Co ty na to?

Obrzuciła go ironicznym spojrzeniem.

– Ja już rozwiązałam swoje problemy. Jeśli ty jakieś masz, to twoja sprawa.

Ludzie znowu zaczęli się im przyglądać z zainteresowaniem. Claya doprowadzał do wściekłości jej ośli upór. Zanim zdała sobie sprawę z tego, co się dzieje, objął ją w talii i zepchnął z chodnika w stronę ogromnego wiązu.

– Chodzi o coś jeszcze – poinformował ją, z twarzą nie dalej niż dwa cale od jej twarzy. – Twój ojciec sprawia kłopoty.

Catherine przełknęła ślinę, odchyliła głowę do tyłu, spojrzała mu w oczy, następnie w bok, bojąc się tego zdecydowania, które tak wyraźnie dostrzegła w jego wzroku.

– Słyszałam o tym i jest mi przykro – przyznała. – Naprawdę myślałam, że da sobie spokój, kiedy wyjadę.

– Do Omaha? – zapytał z ironią. Spojrzała mu w oczy z przestrachem.

– Skąd o tym wiesz? – Dostrzegła bliznę nad jego brwią i pomyślała, że to sprawka jej ojca. Clay patrzył na nią wściekłym wzrokiem i trzymał ją tak blisko, że widziała jedynie jego twarz.

– Nieważne. Jeśli twój ojciec spełni swoje groźby, może to oznaczać koniec mojej kariery prawniczej. Coś z tym trzeba zrobić. Myśl o spłaceniu go jest mi równie niemiła jak tobie. Moglibyśmy więc zastanowić się nad rozsądną alternatywą?

Catherine przymknęła oczy – nie była w stanie myśleć tak szybko.

– Posłuchaj, teraz naprawdę muszę już iść. Zadzwonię jednak do ciebie wieczorem. Wówczas o tym porozmawiamy.

Coś mu mówiło, że nie powinien jej ufać, nie mógł jednak stać tam bez końca i zatrzymywać jej siłą. Na razie pozwolił jej odejść. Znajdzie ją z łatwością skoro wiedział już, że tutaj studiuje. Przyglądał się, jak odchodziła. Czekał, czy się odwróci. Nie zrobiła tego. Weszła do Jones Hall i zniknęła. Clay odwrócił się i poszedł w stronę samochodu.

Następnego dnia Catherine spotkała się z panią Tollefson w jej biurze z sofą i paprocią. Bała się, że będą od początku wałkować ten sam temat. Toteż zdziwiła się, kiedy Tolly zapytała ją o studia i o to, jak jej idzie nauka oraz jak się jej wiedzie w Horizons. Kiedy Catherine powiedziała, że może studiować dzięki małemu stypendium, które uzupełnia przepisywaniem na maszynie i szyciem, pani Tollefson zauważyła:

– Jesteś bardzo ambitna, Catherine.

– Tak, ale od razu muszę powiedzieć, że mam na uwadze własny interes. Chcę czegoś więcej od życia, niż miałam do tej pory.

– Studia są więc dla ciebie biletem do lepszego życia – stwierdziła pani Tollefson.

– Tak, to była dla mnie jedyna szansa.

– Była? – zapytała pani Tollefson. – Dlaczego mówisz o tym w czasie przeszłym?

Catherine otworzyła szeroko oczy.

– Nie zrobiłam tego świadomie.