Выбрать главу

Coś w Catherine zaprotestowało przeciwko jej grubiańskości, językowi przypominającemu język Herba, nie potrafiła jednak przestać. Chciała zranić Claya, tak jak on ją zranił.

– Widzę, że Jill rzeczywiście odegrała przed tobą swój numer. Jest bardzo dobra, jeśli chodzi o słowa, ale czy rzeczywiście powiedziała kiedykolwiek, że z nią spałem, czy tylko to insynuowała? Nie mam wątpliwości, że udało się jej wmówić ci, iż jestem podstępny.

– Powiedziałeś jej! – wściekła się Catherine. – Powiedziałeś jej, że wyrzuciłam cię z twojego własnego łóżka, podczas gdy to ty postanowiłeś spać na tapczanie. To ty wybrałeś ten cholerny tapczan, nie ja! I nie miałeś prawa opowiadać jej o tym!

– Powiedziałem tylko, że mamy problemy – musiała sama domyślić się reszty.

– Nie trzeba się było wiele domyślać, prawda? Nie wówczas, gdy mężczyzna śpi z jedną kobietą, podczas gdy druga rodzi jego dziecko!

Brwi Claya ściągnęły się groźnie. Przeczesał ręką włosy.

– Niech licho porwie tę Jill. – Po czym odwrócił się, prosząco wyciągając do niej ręce: – Catherine, to nieprawda. Widziałem się z nią tylko raz, gdy byłaś w szpitalu. Czekała w samochodzie, kiedy przyjechałem do domu, i weszła za mną do środka.

– Tu ją miałeś? – Głos Catherine zabrzmiał falsetem. – Tutaj, w moim domu?

– Nie miałem jej tutaj. Zaprosiłem ją, bo powiedziała, że musi ze mną porozmawiać.

Catherine nie chciała już tego słuchać.

– Jeśli masz się wyprowadzić, wyprowadzaj się. Jeśli nie, to ja zacznę się pakować. A więc?

Kiedy tak stała przed Clayem, czekając, by wykonał jakiś ruch, w duszy usłyszała żałosny głosik, uderzający ją w serce drobnymi piąstkami: „Czemu to robisz? Dlaczego traktujesz w ten sposób człowieka, którego kochasz? Dlaczego nie zaproponujesz mu, by zacząć wszystko od nowa? Czy to ból maluje się na jego twarzy? Jeśli nie zaryzykujesz i nie spróbujesz się tego dowiedzieć, on odejdzie, a ty zostaniesz, by się nad tym zastanawiać. Ale wówczas będzie za późno”. Stała przed nim, żarliwie pragnąc, by ją kochał, wiedząc, że robi wszystko, by jej nie kochał, gdyż sama kochała go tak bardzo, że myśl, iż może go mieć – mieć go naprawdę – jako męża, po czym go stracić, w końcu by ją zniszczyła.

– Mój adwokat przygotuje papiery rozwodowe – powiedział jedynie i poszedł do garderoby po walizki.

Catherine schowała się w kuchni, kiedy Clay się pakował, nadsłuchując, jak wędruje do samochodu i z powrotem. Miała dziwne uczucie. Żołądek unosił się, przyprawiając ją o mdłości. Wyczuła chwilę, kiedy Clay wszedł do pokoju, by po raz ostatni spojrzeć na Melissę. W tej nagłe zapadłej ciszy wyobraziła go sobie, jego jasną głowę pochyloną nad łóżeczkiem, kiedy spoglądał na dziecko – także jasnowłose – i poczuła się podle. Przełknęła łzy, czując w gardle rosnącą kluskę, wielką jak tenisowa piłeczka.

Clay podszedł cicho do drzwi i zobaczył, że Catherine stoi w ciemnej kuchni.

– Wszystkie moje rzeczy nie zmieszczą się w samochodzie. Będę musiał wrócić po resztę. – Skinęła głową. – Do widzenia, Catherine – powiedział cicho.

Podniosła rękę, mając nadzieję, że nie dostrzeże, jaką walkę stacza, by się nie rozpłakać.

Chwilę później usłyszała trzask zamykających się drzwi.

Potrzebował dwóch dni, by zabrać wszystkie swoje rzeczy. Minęły jeszcze dwa dni, gdy u drzwi pojawił się zastępca szeryfa i wręczył jej papiery rozwodowe. Minęły kolejne dwa dni i zadzwoniła Angela, w oczywisty sposób wstrząśnięta. Catherine zbierała siły ponad tydzień, nim poszła odwiedzić Adę, żeby powiedzieć jej o wszystkim.

Potrzeba było jednak mniej niż godziny, by Catherine zaczęła odczuwać brak Claya.

Dni, które potem nadeszły, należały do najbardziej jałowych w życiu Catherine. Odkryła, że wpatruje się w ulubione przedmioty Claya. To mieszkanie było bardziej jego niż jej. Pamiętała, jak bardzo oszołomił ją jego luksus, gdy ją tu przyprowadził po raz pierwszy. Nieustannie towarzyszyło jej poczucie winy; jadła, spała, przemierzała pokoje z przeświadczeniem, że to ona powinna opuścić ten dom, gdyż zdawał się rozbrzmiewać echem głosu Claya i był już naznaczony piętnem jego upodobań. Przypomniała sobie, ile mieli uciechy, wypełniając szafki prezentami ślubnymi, jak się wygłupiali w sklepie spożywczym, jak razem pitrasili w kuchni. Teraz jej nienawidziła. Gotowanie dla jednej osoby jest najbardziej przygnębiającym zajęciem na świecie. Ranne parzenie kawy przywodziło jej na myśl wszystkie te poranki, gdy Clay siadywał przy stole z filiżanką i gazetą, próbując żartami rozładować jej zrzędliwy nastrój. Teraz przyznawała, że trudno z nią było wytrzymać, i podziwiała Claya, że starał się być miły bez względu na jej humory. Teraz łazienka zawsze była wolna, ale Catherine to nie cieszyło. Brakowało w niej śladów mydła do golenia, które czasami znajdowała w umywalce, wilgotnej szczoteczki do zębów leżącej obok jej szczoteczki, zapachu wody kolońskiej, który jeszcze długo wisiał w powietrzu. Pewnego dnia zrobiła popcorn, ale kiedy już go omaściła, wybuchnęła płaczem i całą miskę prażonej kukurydzy wyrzuciła do kubła na śmieci.

Matka Catherine ciężko przeżywała ich rozstanie. Ada, która z trudem odbudowywała swe życie, dzień po dniu, wyglądała tak jak wówczas, kiedy Herb podnosił na nią pięść – zdawała się kulić, kurczyć.

– Mamo, proszę cię, nie reaguj w ten sposób. To przecież nie koniec świata.

– Ależ, Cathy, dlaczego chcesz się rozwieść z takim mężczyzną jak Clay? Przecież on jest – on jest… – Nie znajdując lepszego słowa, Ada dokończyła niezdarnie:

– doskonały.

– Nie, mamo, nie jest doskonały i ja także nie.

– Ale to wesele, jakie Forresterowie ci urządzili, i ten piękny dom, jaki Clay ci dał, miałaś wszystko…

– Mamo, proszę, zrozum. Błędem było to, że się pobraliśmy.

– Ale jeśli Melissa jest jego… – Ada przytknęła drżące palce do swych wąskich warg i szepnęła: – Jest jego, prawda?

– Tak, mamo, jest jego.

– No oczywiście, że jest – potwierdziła Ada. – Ma jego nos i podbródek. Ale skoro Melissa jest jego, to dlaczego was opuścił?

– Próbowaliśmy być razem dla dobra Melissy, ale nie wyszło. Ty ze wszystkich ludzi na świecie powinnaś to rozumieć najlepiej, że nie chciałam z nim zostać, bo mnie nie kocha.

– No tak, oczywiście. Ale, kochanie, pęka mi serce, że porzucasz to dobre życie, jakie miałaś. Taka byłam szczęśliwa, że się dobrze ustawiłaś. Cóż, miałaś wszystko, czego ja nigdy nie miałam. I marzyłam sobie, że niedługo kupię jakiś mały używany samochód i przyjadę do was. – Po czym, nie zmieniając wyrazu beznadziei na twarzy, Ada zaczęła bezgłośnie płakać, siedząc w salonie na swym zniszczonym krześle, które ostatnio pokryła nowym obiciem. Po jej smutnych policzkach toczyły się łzy, a była zbyt pusta wewnętrznie i zmęczona, by podnieść rękę i je obetrzeć.

– Mamo, nadal możesz sobie kupić samochód i przyjeżdżać w odwiedziny do Melissy. I pomyśl, że nie wychodzę z tego zupełnie przegrana. Mam przecież Melissę, prawda? A Clay da mi pieniądze, bym w jesieni mogła wrócić na studia.

– A czy ty rzeczywiście wolisz to od małżeństwa z nim? – zapytała Ada ze smutkiem.