Выбрать главу

Minor skierował autokar w dół pierwszego zjazdu, później półtora kilometra jechał w górę i w końcu zaczął zjazd długą drogą kanionową – w najgorszym miejscu spad wynosił dziesięć i pół procent – aż zatrzymał pojazd dziesięć metrów za punktem, w którym szkolny autobus wypadł z autostrady. Tu Dar zawrócił pojazd i ruszył z powrotem na szczyt.

– Hamulce działają – oświadczył zgromadzonym członkom rady szkolnej i policjantom z CHP. – Podczas jazdy nie zapaliło się żadne światełko ostrzegawcze hamulca, nie czułem też zapachu spalonych okładzin hamulcowych.

Następnie wyjaśnił, jak doszło do wypadku. Gdy prowadząca autobus opuszczała obozowisko w rezerwacie, działały wszystkie hamulce: zarówno nożne, jak i ręczne. Po pierwszym odcinku zjazdowym pasażerowie poczuli jednak smród palonych hamulców. A czekały ich wtedy trzy kilometry wspinaczki.

– Hamulce wydzielają zapach – tłumaczył Minor – kiedy bęben i szczęki hamulcowe osiągają temperaturę powyżej mniej więcej trzystu piętnastu stopni Celsjusza.

Nauczyciele, uczniowie i kierowca wyczuli smród spalenizny podczas pierwszego zjazdu i pierwszego wjazdu. Prowadząca zapach zignorowała. Światełko ostrzegawcze pojawiło się na krótko, a potem znów zaczęło migać, kiedy autobus zbliżył się do szczytu ostatniego wzgórza przed długim zjazdem ku Borrega Springs. Ocalały nauczyciel, siedzący w pierwszym rzędzie po prawej stronie, pamięta, że widział mruganie.

– W tamtym momencie podróży istniało tylko jedno techniczne wyjaśnienie migotania światełka ostrzegawczego sugerującego przegrzewanie się hamulca – ciągnął Darwin. – Używano awaryjnych hamulców bez przerwy, przez całą drogę od parkingu kempingu.

W dodatku, jak wytłumaczył zebranym, pozostali przy życiu pasażerowie twierdzili, że autobus „marnie jechał” i „lekko szarpał” podczas pierwszych trzech kilometrów jazdy pod górę. Prowadząca pojazd lekceważyła wszystkie te znaki ostrzegawcze i bez wahania wjechała w długą zjazdową część drogi kanionowej.

Na podstawie badań Dar ocenił, że w momencie wypadku przednie koła autobusu jechały na luzie, tylne natomiast pozostały zablokowane. Ten typ autobusu wyposażony był w hamulce automatyczne, które włączają się same, bez woli kierowcy, ilekroć ciśnienie powietrza w układzie spada poniżej dwóch kilogramów na centymetr kwadratowy. Z faktu blokady tylnych kół Darwin wywnioskował, że niskie ciśnienie powietrza w układzie hamulcowym automatycznie uruchomiło hamulce, testy Rady Bezpieczeństwa pokazały wszakże, iż układ nie przeciekał, a kompresor powietrza nie był uszkodzony. Niestety, hamulce automatyczne nie zdołały zatrzymać autobusu, ponieważ wcześniej się przegrzały.

Minor wrócił do autobusu testowego, ustawił hamulec parkingowy i znów wyjechał z kempingu. Za nim ruszyła eskorta pojazdów CHP i samochody prywatne. W trakcie jazdy na wzgórze autobus nieznacznie szarpał. Dar i jego pomocnik z kamerą wideo nagrali na taśmę własny komentarz – czuli zapach spalonych hamulców. Jadący za autobusem funkcjonariusze kalifornijskiej policji drogowej zgłosili przez radio, że wyraźnie widzą dym wznoszący się znad tylnych kół. W autobusie zapaliło się światełko ostrzegawcze. Minor zatrzymał się krótko w tym samym miejscu, w którym przystanął szkolny autokar, wcisnął hamulce, tak jak kobieta za kierownicą, po czym zaczął długi zjazd w dół. Dwa kilometry dalej, na stromej drodze kanionowej hamulce zawiodły. Zareagowały automatyczne, lecz te po chwili się przegrzały i autobus zaczął przyspieszać. Kiedy pojazd osiągnął prędkość siedemdziesięciu trzech kilometrów na godzinę, Darwin zmienił trzeci bieg na drugi, a później na pierwszy. Autokar zachwiał się, ale szybko zwolnił do niecałych dwudziestu kilometrów na godzinę, a wtedy Minor wybrał piaszczysty fragment stoku na wewnętrznym odcinku następnej krzywizny, skierował tam autobus i zatrzymał go z zaledwie kilkoma wstrząsami. Sekundę później pojazd otoczyła armada samochodów policyjnych CHP i aut z członkami rady szkolnej. Dar przesiadł się do jednego z samochodów patrolowych i wszyscy pojechali na miejsce wypadku.

– Prowadząca szkolny autokar opuściła kemping z włączonym hamulcem parkingowym, co oznaczało, iż działały oba hamulce awaryjne, przegrzewając cały układ na pierwszych trzech kilometrach – oświadczył tłumowi zgromadzonemu wokół punktu, w którym autobus wypadł z autostrady. – Ciśnienie w układzie spadło poniżej dwóch kilogramów na centymetr kwadratowy. Automatyczne hamulce zareagowały i choć ich wydajność była niska z powodu przegrzania, powinny spowolnić autobus do prędkości poniżej czterdziestu pięciu kilometrów na godzinę. W tej rekonstrukcji mnie się udało.

– I pan jechał szybciej – dodał jeden z dyrektorów.

Minor pokiwał głową.

– Gdy przyspieszałem, ręcznie przełączyłem z drugiego biegu na trzeci, a potem na czwarty – wyjaśnił.

– To samo twierdziła kobieta kierująca autokarem – zauważył przewodniczący rady szkolnej.

Darwin znowu skinął głową.

– Wiem. Tyle że wcale tego nie zrobiła. Badaliśmy skrzynię biegów po wypadku i ustaliliśmy, że została zablokowana na czwartym biegu. Automatyczna skrzynia biegów typu Allison jest tak zaprogramowana, że samoczynnie przesuwa się w dół w przypadku tak nagłego przyspieszenia. Kobieta przełączyła się na sterowanie ręczne i włączyła czwarty bieg. – Tłum gapił się na niego. – Głębokie ślady opon, pochodzące z dnia wypadku, ciągną się przez sto sześćdziesiąt siedem metrów – dorzucił, wskazując nadal widoczne znaki. Wszystkie spojrzenia podążyły za jego palcem. – Układ hamulców automatycznych, chociaż osłabiony przez utratę ciśnienia powietrza z powodu przegrzania, wciąż działał, usiłując zatrzymać autobus, gdy ten wpadł na tę barierkę. – Wszyscy odwrócili się i zagapili w pogiętą i poobijaną barierkę. – Pojazd uderzył w nią z prędkością stu kilometrów na godzinę – kontynuował Dar. – Z prędkością niecałych osiemdziesięciu kilometrów na godzinę zjechał z drogi i poleciał aż tam. – Wszystkie głowy odwróciły się z powrotem. – Był na czwartym biegu, kiedy uderzył w barierkę, ponieważ kierująca ten bieg włączyła – powiedział z naciskiem – a nie dlatego, że skrzynia biegów zawiodła, czy też samoczynnie się przełączyła na najwyższy bieg. Kobieta po prostu spanikowała. Spaliła hamulce, zignorowała zapach palonych okładzin hamulcowych i niezwykłe zachowanie pojazdu podczas jazdy pod górę, potem zlekceważyła światełko ostrzegające przed spadkiem ciśnienia płynu hamulcowego i zdecydowała się na zjazd po stromym zboczu, mimo iż na szczycie przełęczy hamulce wydawały jej się „dziwaczne i zbyt miękkie”. Wyłączyła tam automatyczną skrzynię biegów przy prędkości mniej więcej czterdziestu pięciu kilometrów na godzinę, po czym… przez pomyłkę… przełączyła bieg na czwarty.

Dwa miesiące po kraksie Minor przeczytał na ostatnich stronach miejscowych gazet, że kierującą autokar uznano winną lekkomyślności podczas jazdy i spowodowania w ten sposób niepotrzebnej śmierci aż siedmiu osób. Kobieta otrzymała rok w zawieszeniu i dożywotnio odebrano jej zawodowe prawo jazdy kategorii B. Żadna ze stacji telewizyjnych czy dzienników Los Angeles, które nazwały wcześniej tę samą osobę „niedocenioną bohaterką”, nie omówiła szerzej końcowego aspektu tej historii. Wszędzie pojawiły się jedynie krótkie wzmianki – być może z powodu zakłopotania początkowym entuzjazmem.

***

Darwin Minor dotarł na miejsce katastrofy z wyłączonymi przednimi światłami; zrobiło się już wystarczająco jasno. Cameron stał w pewnej odległości od miejsca wypadku, nieco mniej niż półtora kilometra od punktu, w którym kanion przechodził w pustynię. Kręta, stroma droga wyglądała w tym momencie jak prawdziwy symbol śmierci drogowej – samochody patrolowe CHP parkowały na poboczu, błyskały światła, wokół ustawiono pachołki, funkcjonariusze drogówki dyrygowali ruchem. Dar dostrzegł też dwa ambulanse i krążący w powietrzu helikopter. Tak, było tu wszystko… oprócz wraków.

Zignorował machającego pałką policjanta i zaparkował na szerokim poboczu po prawej stronie, gdzie stały oficjalne pojazdy rozmaitych służb. Pulsujące czerwone i niebieskie światła zabarwiały co chwilę ściany kanionu. Patrolowy wielkimi krokami podszedł do acury.

– Hej, panie! Nie wolno się tu zatrzymywać. To jest miejsce wypadku.