Выбрать главу

Odessa skrzywił się.

– A jak go tam zaciągnął?

– Jechali jednym samochodem – wyjaśnił Jonah. – Mógł do niego zadzwonić i umówić się na spotkanie, a potem stwierdzić, że chciałby porozmawiać w jakimś spokojnym miejscu, ale nie ma tam jak dojechać.

– A pretekst?

– A komu potrzebny jest pretekst? – powiedziałam. – Można się ukryć na tylnym siedzeniu, a potem wyciągnąć broń.

– I co potem? Jak wrócisz z miejsca zbrodni?

– Piechotą. To przecież niedaleko – odparł Jonah.

– A jeśli ktoś cię zobaczy? Teraz masz już świadka, który widział cię na miejscu zbrodni – powiedziałam.

– Mogło ich być dwóch – podsunął Odessa. – Jeden spotyka się z ofiarą i załatwia sprawę, a drugi czeka w zaparkowanym na uboczu samochodzie.

– Ale czy wspólnik nie zwiększa ryzyka całego przedsięwzięcia?

– Zależy kto nim jest.

Jonah pociągnął łyk coli i przesunął kubek w moją stronę. Wypiłam trochę i przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, patrząc przed siebie.

– Z drugiej strony – zaczęłam – Purcell miał problemy z federalnymi i najprawdopodobniej czekało go sporo nieprzyjemności. Jestem pewna, że rozważał możliwość popełnienia samobójstwa. Nie zrobiłbyś tego na jego miejscu?

– Chyba tak – odparł Jonah. Zasępił się na myśl o takim rozwiązaniu. – Chłopaki nadal pracują nad mercedesem. Purcell rozłożył na kolanach mohairowy koc, a na podłodze przy siedzeniu pasażera leżała pusta butelka whisky. Światła były wyłączone. Stacyjka była włączona. Radio wyłączone. Dokumenty, portfel, wszystko znajdowało się przy zwłokach. Zegarek również. Nawiasem mówiąc, nadal chodził. Po tylu tygodniach nie spóźniał się ani o sekundę.

Odessa wydał się tym bardzo zaciekawiony.

– Jaka to marka? Niezłe osiągnięcie. Powinniśmy się skontaktować z tą firmą.

– Breitling, wodoodporny do głębokości stu dwudziestu metrów.

– Pamiętacie tę reklamę z piórem? – spytał Odessa.

– To był długopis.

– Tak? Chodzi mi o ten, który pisze pod wodą. Jak się nazywał?

– A kogóż to do diabła obchodzi?

Odessa uśmiechnął się nieśmiało.

– Przepraszam. Co jeszcze mamy?

– Niewiele. Szyba po stronie kierowcy została uszkodzona, brakuje paru kawałków, ale reszta utrzymała się po przejściu przez nią pocisku. Posłałem tam dwóch chłopaków z wykrywaczem metalu, może uda im się coś znaleźć. Okna od strony pasażera i z tyłu zostały najprawdopodobniej otwarte, żeby woda szybciej dostała się do środka.

Odessa zwinął serwetkę w kulkę i oddał znad głowy rzut w stronę kosza na śmieci. Kulka odbiła się od krawędzi i spadła na ziemię.

– Nie przemawia do mnie wersja o samobójstwie. Nie ma sensu.

– Ja w zasadzie też jestem przeciwny – dodał Jonah. – Parę rzeczy wyraźnie mi tu nie pasuje.

– Na przykład? – spytałam.

Jonah skrzyżował ramiona na piersiach.

– Załóżmy, że się zastrzelił. Rozważmy to czysto teoretycznie. Jak udało mu się potem zatopić samochód? Po co w ogóle miałby sobie tym zawracać głowę?

– Może się wstydził – zaproponował Odessa. – Był tym wszystkim tak bardzo zażenowany, że chciał zniknąć na dobre.

– Żeby oszczędzić kłopotu rodzinie – rzucił Jonah.

– Jasne, czemu nie?

– Może polisa na życie miała klauzulę dotyczącą samobójstwa – powiedział Odessa.

– I co z tego? Fiona i tak nie mogłaby jej zrealizować przed odnalezieniem ciała. A kiedy je już znaleziono, przyczyna śmierci jest oczywista. Strzał w głowę i rewolwer obok na siedzeniu.

– Może i racja. Nikt przecież nie uwierzy, że facet strzelił sobie w skroń przypadkiem.

Jonah skrzywił się.

– Przykro mi, że was rozczaruję, ale w polisie nie było żadnej klauzuli dotyczącej samobójstwa. Sprawdziłem.

– Wróćmy jeszcze do okna po stronie kierowcy. Dlaczego miałby zostawić je zamknięte, a otworzyć wszystkie pozostałe?

– Żeby stłumić odgłos wystrzału – odparłam.

– Dobra, ale po co miałby się tym przejmować? Co z tego, jeśli ktoś usłyszy odgłos wystrzału? On i tak będzie już martwy.

– Niewiele wyszłoby z tego tłumienia, gdy inne okna były otwarte – zauważył Odessa.

– Tak jest – przyznał Jonah. – Coś się tutaj nie zgadza. Nie podoba mi się ten nadmiar zabezpieczeń. Strzelać sobie w głowę, zanim się utonie w jeziorze? To chyba przesada.

– Samobójcy rzadko wybierają śmierć w wodzie – powiedział Odessa. – To zbyt trudne. Nawet jeśli chcesz umrzeć, instynkt nakazuje ci zaczerpnąć powietrza. Trudno to opanować.

– Virginia Woolf tak się zabiła – wtrąciłam. – Wypakowała kieszenie kamieniami i weszła do wody.

– Ale po co podwajać wysiłki? To właśnie nie daje mi spokoju.

– Ludzie postępują tak bardzo często – wtrącił Odessa. – Zażywają śmiertelną dawkę pigułek i wkładają na głowę plastikowy worek. Popijają valium wódką, a potem podcinają sobie żyły. Jeśli jedno nie zaskoczy, można zawsze liczyć na drugie.

Jonah potrząsnął głową.

– Próbuję to sobie wyobrazić. Jaka była kolejność wydarzeń? Purcell otwiera trzy okna, kładzie koc na kolanach, wyciąga broń, przystawia sobie do skroni i pociąga za cyngiel. Silnik cały czas jest włączony, samochód jest na biegu, Purcell trzyma stopę na hamulcu. Bum. Stopa zsuwa się z hamulca, samochód zjeżdża w dół zbocza i wpada do jeziora. To zbyt skomplikowane. Przesada.

– Racja – zgodził się Odessa.

– I jeszcze jedno. Nie podoba mi się ta butelka po whisky. To zbyt melodramatyczne. Facet chce ze sobą skończyć. Musi się wcześniej napić?

– Żeby uspokoić skołatane nerwy? – zasugerowałam.

– Nie, nikt nie potrzebuje wymówki, żeby się napić – odparł Odessa. – Pijesz, bo to lubisz, a czy można wymyślić lepszą okazję? Ostatni toast przed odejściem w nicość. Życzysz sobie dobrej podróży i wio.

– Tak, ale ze wszystkiego, co o nim słyszałem, sprawiał wrażenie rozsądnego, prostolinijnego gościa. Całe to skomplikowane przedsięwzięcie jakoś mi do niego nie pasuje.

– Ale pił – powiedziałam. – Jego przyjaciel mówił mi, że kiedyś zgłaszał się do kliniki na leczenie. Przez ostatnie sześć miesięcy chyba znów stracił nad tym kontrolę.

– Na jego miejscu przygotowałbym sobie koktajl z bardzo mocnych pigułek – rzekł Odessa. – Musiał mieć przecież dostęp do wszystkiego. Kodeina, vicodin, percocet, halcion…

– Bałabym się zatwardzenia – rzuciłam w przestrzeń.

Jonah nie dawał za wygraną.

– Zbyt długo trwa, zanim lekarstwa zaczną działać. On bardzo dobrze znał się na anatomii i nie spaprał sprawy. Wystarczy prześledzić lot pocisku. Koniec nastąpił niemal natychmiast.

– Facet o tak konserwatywnych poglądach zabija się w ten sposób? – spytałam. – Rzuciłam tylko okiem, ale zauważyłam, że umarł w garniturze, koszuli i krawacie.

– I w zapiętych pasach – dodał Jonah.

– Jego małżeństwa nie można jednak uznać za konserwatywne. Laleczka z Las Vegas? To dość ostre posunięcie jak na takiego gościa – zauważył Odessa.

– Może nie aż tak ostre, jak sądzisz. Fiona twierdzi, że miał problemy z potencją, zainteresował się różnymi zabawkami, pornografią i tak dalej. Ona uznała to za obrzydliwe. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a on wtedy poszukał sobie Crystal. – Wsunęłam do ust ostatni kawałek kanapki i sięgnęłam po frytki Odessy.

– Nie mogę uwierzyć, że nie zostawił żadnego listu. Facet może i był zdesperowany, ale nie był przecież okrutny. Załóżmy, że nie znaleźlibyśmy samochodu. Dlaczego pozostawiać wszystkich w zawieszeniu? Jeśli chciał się przenieść na tamten świat, to powinien przynajmniej powiedzieć: „Przepraszam was bardzo, ale już dalej nie mogę. Zabieram się stąd”. I po co pakować się z samochodem do jeziora? Co mógł dzięki temu zyskać?