Выбрать главу

Piers Anthony

Pęknięta nieskończoność

Rozdział 1

ZJEŻDŻALNIA

Szedł pewnie i prawie wszyscy ustępowali mu z drogi. Kiedy zmieniał kierunek, jakby przypadkiem robiono mu przejście; gdy patrzył komuś w oczy, pochylano głowę w dyskretnym geście ukłonu. Jak wszyscy tutaj, był niewolnikiem; chodził nago i nie miał przy sobie niczego, co wskazywałoby, że jego społeczny status jest odmienny. Prawdę mówiąc, jawne okazywanie mu szacunku stanowiłoby przejaw złego tonu. A jednak był tutaj kimś. Nazywał się Stile.

Miał półtora metra wzrostu i ważył pięćdziesiąt kilogramów. Według dawnych rachub mierzyłby cztery stopy i jedenaście cali, a wagę jego określono by na prawie sto osiem kamieni, albo — jeszcze inaczej — miałby około piętnastu dłoni i stu dziesięciu funtów. Znajomi mężczyźni przerastali go o pół metra i ważyli po dwadzieścia pięć kilogramów więcej.

Był sprawny, ale nie miał rozwiniętej muskulatury; o miłej powierzchowności, ale nie przystojny. Nie był wylewny w kontaktach z przyjaciółmi; posiadał ich niewielu i nie starał się tego zmienić. Cechowała go jednak ogromna ambicja.

Spacerował po Sali Tabel w Pawilonie Gry — swoim ulubionym miejscu. Gdzie indziej nie cieszył się takim szacunkiem. Rozglądał się w poszukiwaniu godnego siebie rywala, ale o tej porze nie było to łatwe. Pary graczy zajmowały budki tworzące nieregularny obwód Pawilonu.

Łagodny, chłodny i pachnący kwiatami powiew wpadał przez otwory wentylacyjne w suficie, a sztuczne słońce rzucało blask, wywołując bogatą grę cieni.

Stile zatrzymał się na skraju. Pragnął uniknąć przypadkowego wyboru. Lepiej będzie jeśli ktoś rzuci mu wyzwanie.

Zauważył wpatrującą się w niego młodą kobietę. Była, jak wszyscy tutaj, naga, lecz wyjątkowo piękna. Stile odwrócił oczy udając, że jej nie widzi; w towarzystwie dziewcząt czuł się niepewnie. Dziewczynę zaczepił wysoki chłopak.

— Zagrasz, mała?

Odprawiła go stanowczym gestem i nadal zmierzała w stronę Stile’a. Następny sygnał nadało dziecko:

— Zagramy, proszę pani?

Kobieta uśmiechnęła się i znów odmówiła, tym razem łagodniej. Stile obserwował tę scenę z rozbawieniem; dziewczyna najwyraźniej nie znała tego chłopca. Był to Pollum ze Szczebla Drugiego Drabiny Dziewiątej. Nie dorównywał klasą Stile’owi, ale reprezentował niezły poziom. Gdyby przyjęła wyzwanie tego malca, prawdopodobnie czekałaby ją przegrana.

Niewątpliwie jednak rozpoznała Stile’a, który teraz dyskretnie ją obserwował. Była średniego wzrostu — o kilka centymetrów wyższa od niego — a jej sylwetka odznaczała się harmonią kształtów. Miała pełne, jędrne piersi, poruszające się wymownie przy każdym kroku i długie, smukłe nogi. Na innych planetach kobieca nagość skrywana była pod odzieżą, a wiele kobiet stosowało różne zabiegi poprawiające wygląd. Ta jednak, zbliżająca się do niego, nie musiała niczego ukrywać.

Wreszcie znalazła się przy nim.

— Stile — szepnęła.

Odwrócił się, udając zaskoczonego i skinął głową. Jej twarz była tak piękna, że na chwilę zaparło mu dech. Miała wielkie, zielone oczy i brązowe włosy z jasnymi pasemkami, swobodnie rozsypujące się na ramionach. Rysy jej twarzy były regularne i posiadały te specyficzne cechy i proporcje, które najbardziej do niego przemawiały, chociaż nie potrafiłby sprecyzować dlaczego. Opanowała go taka nieśmiałość, że nie był w stanie wyksztusić ani słowa.

— Nazywam się Sheen — przedstawiła się — i chciałabym wyzwać cię do Gry.

Nie mogła należeć do czołowych graczy. Stile znał z widzenia i rozpoznawał wszystkich liczących się zawodników w każdej grupie wiekowej. Nigdy wcześniej jej nie spotkał. Musiała więc być amatorką, grającą od czasu do czasu, biegłą w niektórych dziedzinach, ale w żadnym wypadku nie była poważną zawodniczką. Jak na kogoś zajmującego się sportem, miała zbyt obfite kształty; kobiety przodujące w lekkiej atletyce, grach w piłkę i pływaniu miały małe piersi i były szczupłe, a taki opis nie pasował do Sheen. Tak więc w dziedzinach wymagających kondycji fizycznej nie mogła stanowić zagrożenia.

Była za to piękna, a on z wrażenia nie mógł wydobyć z siebie głosu. Skinął więc głową na zgodę. Ujęła go pod ramię poufałym gestem, który przyprawił go niemal o szok.

Stile oczywiście znał kobiety; pojawiały się przy nim zwabione towarzyszącym mu rozgłosem, a jego nieśmiałość dodawała im odwagi. Żadna z nich nie była jednak tak delikatna jak Sheen, która z pewnością nie musiała zabiegać o męskie towarzystwo — wręcz przeciwnie. Mimo to udawała, że to on ją znalazł i zdobył. Może i tak było? Jego sprawność i sukcesy w Grze mogły wywrzeć na niej na tyle duże wrażenie, że się nim zainteresowała. Nie lubił jednak takich znajomości. Kobiety tego pokroju zajmowały się zarówno biegłymi w grze nastolatkami jak i starcami.

Znaleźli wolną kabinę. Jej środek zajmowała kolumna mająca po przeciwległych stronach tablice świetlne. Stile stanął z jednej strony, a Sheen z drugiej, a gdy obciążyli owalne płyty w podłogę, tablice zapaliły się. Kolumna nie była wysoka, więc Stile widział przed sobą twarz uśmiechniętej, miłej dziewczyny.

Zażenowany tą manifestacją koleżeństwa, Stile opuścił wzrok na swoją tablicę, chociaż doskonale wiedział, co pokazuje. U góry znajdowały się cztery kategorie: Fizyczne, Umysłowe, Losowe, Umiejętność, a po lewej stronie w dół biegły słowa: Nago, Narzędzia, Maszyna, Zwierzę. Dla uproszczenia symbole te były oznakowane literami i cyframi: 1–2–3–4 poziomo i A–B–C–D pionowo. Teraz zapalone były cyfry. Tabela wskazywała, że on ma pierwszeństwo wyboru.

GRA: TABELA PODSTAWOWA

Stile popatrzył badawczo na Sheen. Teraz, gdy stała się jego przeciwniczką w Grze, nabrał wobec niej śmiałości. Poczuł lekkie naprężenie skóry, przyspieszenie tętna, rozjaśnienie myśli i nieznaczne parcie na pęcherz, zapowiadające napięcie i wysiłek związany z walką. Niektórym ludziom objawy takie uniemożliwiają branie udziału we współzawodnictwie, ale dla niego były to cudowne doznania, które pociągały go z nieodpartą siłą. Żył dla Gry. Nawet teraz, gdy jego przeciwniczką była urocza dziewczyna, której jędrne piersi jaśniały dla niego nad kolumną.

O czym ona teraz myśli? Czy naprawdę sądzi, że zdoła go pokonać, czy po prostu poszukuje nowych doświadczeń? Czy założyła się z kimś, czy może była fanką szukającą przygód? Jeśli chciałaby wygrać, to powinna wybrać Umiejętność, najlepiej Umysłową i na pewno unikałaby Fizycznej. Gdyby chodziło o zakład, wybrałaby Gry Losowe, bo to nie wymagałoby od niej większych umiejętności. W przypadku treningu każdy rodzaj zawodów będzie dla niej jednakowo dobry, a fanka na pewno zdecyduje się na Fizyczne.

No, ale to nie ona teraz miała wybierać, lecz on, a jego decyzja jest częściowo uzależniona od tego, jak oceni jej zamiary i możliwości. Musi podążyć za jej myślami i wybrać to, co jej najmniej odpowiada, aby uzyskać przewagę.

Zastanawiał się. Prawdziwy zawodnik preferowałby Nago, bo to stanowiło istotę Gry — poleganie wyłącznie na własnych umiejętnościach. Osoba trenująca jakąś dyscyplinę będzie dążyła do jej wyboru i trudno tu coś przewidzieć. Ktoś, kto się założył, pragnąłby rywalizować Nago, bo to należało do reguł. Fanka też wybrałaby Nago. Jest to więc decyzja najbardziej prawdopodobna.

Dotknął Fizyczne, przesuwając dłoń nad panelami w taki sposób, żeby nie zauważyła, co wybrał.

Tak jak przypuszczał, podjęła decyzję już wcześniej. Byli w lA — Fizyczne/Nago.