Выбрать главу

Ian nie puścił jej ręki.

– Chciałbym im jakoś pomóc. Ale nic nie wiem.

– W końcu dadzą ci spokój – powiedziała, odrzucając wszystkie wątpliwości. – Problem polega na tym, że nie mają żadnych prawdziwych tropów. Brakuje im innych podejrzanych, więc uwzięli się na ciebie.

Umilkli. Ranger zaskomlał cicho.

Ian szepnął jej imię i Jane spojrzała na niego.

– Sam nie wiem dlaczego, ale mam złe przeczucia. Jane zadrżała. Mąż wziął ją w ramiona. Dopiero teraz zrozumiał, że ona też coraz bardziej się boi.

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

Wtorek, 21 października 2003 r. 19. 50

Gruby Charlie słynął z wielkich hamburgerów i potężnych, grillowanych steków. Jedzenie było u niego nie tylko smaczne, ale również obfite, co powodowało, że policjanci z Dallas pchali się do niego drzwiami i oknami.

Nie przeszkadzało im, że piwo podaje się tylko w olbrzymich kuflach, a jedyna muzyka, jakiej można posłuchać z szafy grającej, to country. Właśnie w tej chwili Shania Twain śpiewała o wielkiej miłości do wędrownego szulera.

Stacy zlustrowała ciemno oświetlony bar w poszukiwaniu Dave’a. W końcu go dostrzegła, jak rozmawia przez komórkę. On też ją zauważył i pomachał ręką.

Poczuła nagły przypływ sympatii do tego faceta, którego znała tak długo i któremu zawsze mogła zaufać. Dzwoniła do niego dziś rano, kiedy została sama w pracy. Wiadomość, którą zostawiła na jego sekretarce, była zwięzła i krótka: „Jane jest w ciąży. Na pomoc”.

Oddzwonił do niej i zaproponował, żeby spotkali się wieczorem.

I teraz właśnie dotarła do Charliego.

Tak było od lat: obie z Jane przyjaźniły się z Dave’em i zawsze prosiły go o pomoc, kiedy sobie z czymś nie mogły poradzić. Zwłaszcza jeśli w grę wchodziła druga z sióstr… Dave zawsze był dla nich głosem rozsądku, oliwą wylaną na wzburzone fale. To dzięki niemu były w stanie jakoś ze sobą współżyć, a nawet rozmawiać.

Stacy wcale się nie zdziwiła, kiedy Dave wybrał studia psychologiczne, a potem został terapeutą. Jej zdaniem był stworzony do tego, by pomagać ludziom.

Podeszła do niego, kiedy właśnie kończył rozmowę.

– Proszę do mnie zadzwonić, jeśli jej stan się pogorszy – powiedział i rozłączył się.

Wstał i uściskał ją na przywitanie.

– Przepraszam, musiałem chwilę porozmawiać. Miło cię widzieć, Stacy.

– Ciebie też. Wskazał swoją lożę.

– Jesteś głodna?. – Śmiertelnie.

– To dobrze, bo ja też.

Usiedli i zamówili picie, a także wielkie hamburgery z cebulą.

– Jak się miewasz? – spytał.

Stacy zaśmiała się gorzko i machnęła ręką.

– Jestem sponiewierana i zazdrosna. Inaczej nigdy bym nie zamówiła takiego wielkiego hamburgera.

– Szukasz pociechy w jedzeniu. Wiesz, że to jest zupełnie uzasadnione. Oczywiście w rozsądnych granicach.

– Nienawidzę tego uczucia. Wiem, że to nie w porządku. Powinnam się cieszyć razem z siostrą.

Dave wziął ją za rękę.

– Przede wszystkim jest to destrukcyjne. Kiedy ci o tym powiedziała?

– Dziś rano. To już ósmy tydzień i… – Urwała, ponieważ nagle dotarło do niej, że Dave już wie o ciąży Jane. – Ty wiedziałeś pierwszy, prawda?

Pogłaskał delikatnie jej dłoń.

– To nic nie znaczy, Stacy.

– Bzdura. Jasne, że znaczy.

– Bała się, że źle to przyjmiesz.

– Co za delikatność! – Cofnęła dłoń i położyła ją na kolanie. – Teraz ma już wszystko.

– Brakuje jej ciebie.

– Mnie też to powiedziała.

– Nie uwierzyłaś jej?

– Nie o to chodzi. Widzisz… – Urwała, korzystając z tego, że kelnerka przyniosła im colę.

Napiła się trochę, chcąc pozbierać rozbiegane myśli.

– Czemu tak jej na mnie zależy? Przecież ma męża, a będzie jeszcze miała dziecko.

– Jesteś jej siostrą. To coś zupełnie innego. Stacy nic nie powiedziała, tylko zrobiła nieszczęśliwą minę i spojrzała na swoje dłonie.

– Zazdrościsz jej, co w tej sytuacji jest zupełnie zrozumiałe. Łatwo też znaleźć przyczyny takiego stanu rzeczy. – Dave zaczął wyliczać na palcach: – Po pierwsze olbrzymi spadek. Po drugie małżeństwo z przystojnym chirurgiem, z którym na dodatek kiedyś sama się spotykałaś. Po trzecie praca, którą Jane uwielbia i w której zaczyna odnosić coraz większe sukcesy. No a teraz jeszcze dziecko.

Stacy zaśmiała się, ale cała była spięta.

– Łatwo ją znienawidzić, co?

– Ale łatwo też pokochać.

– Nie mnie.

Dave pochylił się w jej stronę.

– Ależ kochasz ją, Stacy. Właśnie na tym polega cały problem.

– Więc mi pomóż. Rozwiąż to jakoś…

– Nie mogę, niestety, zrobić nic więcej. Jesteśmy przyjaciółmi, a w dodatku znamy się bardzo długo. Mogę jednak polecić paru dobrych psychologów.

– O nie! Nie pozwolę, żeby ktoś obcy grzebał mi w głowie.

– Wolisz więc, żeby pocieszył cię przyjaciel?

– Coś w tym rodzaju.

– Niestety pocieszanie nie załatwi sprawy. Nie na wiele ci się to przyda. Musisz uważnie przyjrzeć się swemu życiu i zmienić to, co się popsuło.

Pozostawiła te słowa bez komentarza. Kelnerka przyniosła hamburgery. Zaczęli jeść, chociaż Stacy nie sprawiało to przyjemności.

– Jane znowu ma te koszmary – powiedział Dave, kiedy popił kolejny kęs colą. – Wiedziałaś o tym?

Potrząsnęła głową, czując, że w ogóle przeszła jej ochota na jedzenie. Przypomniała sobie tamten ranek, łagodne słońce, narastający warkot motorówki i krzyk Jane na jeziorze.

Słyszała go później każdej nocy.

Odsunęła od siebie niedojedzonego hamburgera.

– Właśnie dlatego powiedziała mi o dziecku – ciągnął Dave. -Jane wiele przeszła. Zresztą tak samo jak ty.

Z trudem przełknęła ślinę.

– Bardzo mi przykro. Naprawdę. Prze… przepraszam.

Przyjrzał się jej uważnie.

– Czemu nie porozmawiacie o tym, co się stało?

– Nie mam tu nic do powiedzenia. To Jane ucierpiała, nie ja.

– Jesteś pewna?

– Możesz skończyć z tymi swoimi psychologicznymi sztuczkami?

– Przykro mi, ale nie. To silniejsze ode mnie.

– Szkoda… – Stacy spojrzała na niego z wyraźnym żalem.

– Byłaś świadkiem wypadku. Jako starsza siostra czułaś się odpowiedzialna za Jane. To z twojego powodu poszła wtedy na wagary, a potem postanowiła popływać. To sporo jak na siedemnastolatkę.

– Jeśli wydaje ci się, że cierpię na traumę powypadkową, to nie masz racji.

– Ciężkie przeżycia z przeszłości mogą rzutować na całe nasze życie.

– Chcesz powiedzieć, że cierpię z powodu tego, co się stało?

– Możliwe.

– Nie, wykluczone.

– Jesteś pewna?

– Oczywiście.

Dave wyjął krążek cebuli ze swojego hamburgera.

– Więc pogadajmy o tym, dobrze? To przecież nic takiego. Czy tak uważasz?

– Nigdy się nie poddajesz, co?

– A dzwoniłaś do mnie po to, żebym od razu złożył broń? Żebym potulnie potwierdził to, co chciałabyś, żebym potwierdził? Nic z tego. Strasznie jestem upierdliwy, co?

Stacy szybko wyciągnęła dłoń, jakby chciała go powstrzymać.

– Dzwoniłam, bo jesteś moim przyjacielem. Dziękuję, że przyszedłeś.

Sięgnął po jej dłoń.

– Nie ma za co. Nawet nie wiesz, jak…

Przerwał mu sygnał telefonu. Dave wziął go drugą ręką i spojrzał na wyświetlacz.

– Cholera, to szpital. Muszę odebrać. Skinęła głową i wstała.

– Pójdę do toalety. Zaraz wrócę.

W holu natknęła się na Maca. Przywitała się z nim i szybko weszła do toalety. Gdy wyszła po paru minutach, już go nie było.