Выбрать главу

– Wydawało mi się, że jest… to znaczy Marsha jest – plątał się – bardzo chora. Nie chciałem, żeby Jane się zaraziła. Marsha zawsze była obowiązkowa, więc sprawa musiała być poważna.

– I nie zdziwiło pana, że nie przyszła do pracy i nie zadzwoniła?

– Jasne, że zdziwiło.

– Ale nie sprawdził pan, co się dzieje.

– Dzwoniłem. I to parę razy. Elsie też.

– Elsie?

– Moja kosmetyczka. Marsha nie odbierała. Nie mogliśmy zrobić nic więcej, bo ciągle pojawiali się nowi pacjenci. – Spojrzał na Jane, a potem znowu na Stacy.

– Oboje byliśmy dzisiaj bardzo zajęci.

– Więc dlaczego nie chciał pan, żeby żona pojechała do pani Tanner? – naciskał Mac. – To przecież było najlepsze wyjście.

– Co pan chce przez to powiedzieć? – zdenerwował się Ian.

– Zupełnie nic. Po prostu chcę zrozumieć pańskie motywy.

– Jane jest w ciąży. Nie chciałem, żeby zetknęła się z grypą czy czymś gorszym…

Zetknęła się z czymś najgorszym, pomyślała Stacy. Spojrzała na siostrę.

– Opowiedz dokładnie, jak to wyglądało, kiedy tu przyjechałaś.

Jane skinęła głową i zaczęła mówić drżącym głosem, tak cichym, że wszyscy musieli się pochylić w jej stronę, by coś słyszeć.

– Zadzwoniłam, ale nikt nie… Za domem szczekał pies. Pomyślałam, że coś się stało. Marsha nie zostawiłaby tak Tiny. Bardzo o nią dbała… – Zrobiła zatroskaną minę. – Czy ktoś się nią zajął? Trzeba ją nakarmić i napoić. Pewnie jest… przerażona.

– Zajmiemy się nią, Jane – powiedziała łagodnie Stacy. – Co było dalej?

– Ale gdzie ona się podzieje? Marsha nie miała rodziny.

– W takich przypadkach pies trafia do schroniska, dopóki ktoś się o niego nie upomni.

– Nie! – Jane spojrzała na Stacy, a potem na Iana. – Marsha by tego nie zniosła. Nie możemy jej tego zrobić!

– Weźmiemy ją – zapewnił ją mąż. – Ranger będzie miał koleżankę.

Stacy ścisnęło się w gardle, kiedy Jane spojrzała na Iana z wdzięcznością i oddaniem.

– Dziękuję, kochanie.

Stacy chrząknęła. Postanowiła sprowadzić rozmowę na poprzednie tory.

– Co się stało po tym, jak usłyszałaś szczekanie psa?

– Stwierdziłam, że Marsha nie zostawiłaby Tiny na zimnie. Uznałam, że coś jest nie w porządku, i sprawdziłam drzwi.

– Widziałaś kogoś? A może słyszałaś coś poza psem? Jane pokręciła głową.

– Poczułam brzydki zapach. Pomyślałam, że to dlatego, że…

– Tak? – spytała łagodnie Stacy.

– Że Marsha jest chora – dokończyła, wycierając oczy. Mac obrócił się do Iana.

– Czy robi pan dużo implantów? To pytanie wyraźnie go zaskoczyło.

– Słucham?

– Implantów – powtórzył Mac. – Czy często powiększa pan piersi?

– A co to ma wspólnego z…?

– Tak czy nie?

– W poprzedniej pracy robiłem tego sporo.

– A teraz?

– Trochę. Ale specjalizuję się w rekonstrukcji twarzy.

– Czy to się opłaca?

Ian zerknął na Stacy, a potem utkwił wzrok w śledczym.

– Muszę odwieźć żonę do domu. Czy to nie może poczekać?

– Jeszcze tylko parę pytań. Czy rekonstrukcja twarzy naprawdę się opłaca?

– Czasami tak. Zależy od pacjenta. Czy ma dodatkowe ubezpieczenie, czy nie. I kiedy można liczyć na wypłatę z tego ubezpieczenia. Staram się nikogo nie odsyłać z kwitkiem.

– Jest pan prawdziwym świętym.

Ian skrzywił się, wyczuwając sarkazm w głosie McPhersona.

– Lubię pomagać ludziom.

– A czy zajmuje się pan jeszcze operacjami kosmetycznymi?

– Tak. Dzięki temu mam pieniądze.

– Ale przecież pańska żona jest bogata. Nie potrzebuje pan się o nie martwić.

Jane jęknęła i potrząsnęła głową, jakby nie chciała tego słuchać, Ian wstał i spojrzał ponuro na Maca.

– Odwiozę teraz żonę do domu – oznajmił oficjalnym tonem i objął Jane, która stanęła u jego boku. – Jakby miał pan jakieś pytania, proszę dzwonić albo tam, albo do kliniki.

– Jeszcze jedno, doktorze. – Ian obejrzał się przez ramię. – Morderca zakneblował panią Tanner biustonoszem. Jak pan myśli, dlaczego?

– Skąd mam wiedzieć?

– O której był pan dzisiaj w klinice, panie doktorze?

– Zaczynam pracę o dziewiątej.

– Więc wyjeżdża pan z domu o ósmej?

– Mniej więcej. Czasami trochę wcześniej, czasami później.

– A dzisiaj?

– Słucham?

– O której pan dzisiaj wyjechał? Wcześniej czy później?

Stacy odniosła wrażenie, że Ian pobladł. Mogła się jednak mylić.

– Wcześniej – rzucił cierpko. – Jak mówiłem, miałem dziś dużo pracy. Musiałem też zadzwonić w parę miejsc i przejrzeć papiery pacjentów.

– Dzięki za pomoc – powiedziała Stacy. – Będziemy w kontakcie.

Patrzyła, jak szwagier pomaga Jane wsiąść do samochodu, a potem spojrzała groźnie na partnera.

– Co też, na miłość boską…?!

– Robię? – podchwycił. – Tylko to, co do mnie należy. Dziwię się, że ty na to nie wpadłaś, Stacy.

– Nie rozumiem, o co ci chodzi.

– Jak na postrach policji, w tej sprawie zachowujesz się wyjątkowo delikatnie. Chciałabyś o tym pogadać?

– A może jednak zaczniemy od sprawdzenia tego, co się tu działo, chociaż widzę, że aż się palisz, aby od razu wsadzić kogoś na krzesło elektryczne – rzuciła zjadliwie.

Chciała przejść obok, ale Mac złapał ją za ramię.

– Jak sądzisz, dlaczego morderca zakneblował ją tym stanikiem? To chyba jasne, że była to pierwsza rzecz, o jakiej pomyślał. Ile piersi zrobił twój szwagier? Pięćset? Tysiąc? – Przerwał na chwilę, by Stacy mogła włączyć się w tok jego rozumowania. – Nie rozumiesz? Mamy tu dwa morderstwa i obie ofiary w jakiś sposób były związane z doktorem Westbrookiem. Marshę Tanner zamordowano niecałą dobę po tym, jak z nią rozmawialiśmy, i to jeszcze zanim udało nam się ją przesłuchać. Vanmeer była jego pacjentką, a także, według jej męża, kochanką. Ten facet w czapeczce z windy jest zbudowany jak Westbrook.

– Mamy tylko poszlaki – odparowała. – To wszystko nie trzyma się kupy! Poza tym Ian ma alibi na ten wieczór, kiedy zamordowano Vanmeer.

– Oparte wyłącznie na tym, co powiedziała jego żona. To za mało. Czy nie zrobiłaby wszystkiego, żeby go chronić?

Stacy już otworzyła usta, by zaprzeczyć i powiedzieć, że jej siostra nigdy nie utrudniałaby śledztwa, ale zaraz je zamknęła. Jane kochała Iana i wierzyła w jego niewinność. Ileż mądrych i bystrych kobiet w takich sytuacjach zapadało na ślepotę?

Ale czy świadomie posunęłaby się do kłamstwa, żeby chronić męża?

Mac pochylił się w jej stronę.

– Jak wiesz, zdarzały się orzeczenia winy w procesach poszlakowych.

– Ale co z motywami, Mac? Musisz przecież jakieś znaleźć.

– To nie będzie trudne – stwierdził cicho. – Przede wszystkim – pieniądze. Pamiętaj, że twoja siostra jest bardzo bogata. Jak sądzisz, co by powiedziała, gdyby okazało się, że mąż ją zdradza?

Stacy wiedziała, do czego zmierza Mac. Jego scenariusz wyglądał następująco: Ian miał romans z Elle Vanmeer, która w pewnym momencie zagroziła, że powie o wszystkim Jane. Zabił więc, by ją uciszyć. To się zdarzało. A potem nie miał już wyjścia i musiał też zgładzić osobę, która wiedziała, co łączyło go z Elle Vanmeer – swoją wieloletnią asystentkę.

Stacy poczuła, że robi jej się niedobrze. Wszystko doskonale do siebie pasowało.

Ale to nie mogła być prawda!

– Powinnaś się pogodzić z faktami, Stacy – rzekł z niechęcią Mac. – Twój szwagier tkwi w tym po szyję. I jeśli nie zdarzy się nic nowego, niedługo pójdzie na dno.