Whit spojrzał na nią z niepokojem. Objął ją i posadził na kanapie w salonie.
– To niemożliwe – wydusiła z siebie w końcu. – Nie mogą mieć żadnych dowodów.
Adwokat pozostawił te słowa bez komentarza. Powrócił do tego, czego się dowiedział.
– Zabił Marshę, kiedy policja zwróciła się do niej, żeby ustalić, czy miał jakieś związki z panią Vanmeer. Rewizja ujawniła, że ma poważne kłopoty finansowe. Klinika nie jest w stanie zarabiać na siebie, o zyskach już nie wspominając. Wiedziałaś o tym?
– Oczywiście, przecież zaczynał od zera. Miał tylko udziały z poprzedniej firmy.
– Za które niewiele zdołałby kupić. To ty sfinansowałaś prawie całe przedsięwzięcie, prawda?
– Tak. Sama go do tego namówiłam. Chciałam mu pomóc.
Whit znowu tego nie skomentował.
– Naprawdę jesteś pewna, że Ian cię nie zdradzał?
– Tak. – Zacisnęła dłonie. – Całkowicie.
– To dobrze, bo oskarżenie ma zamiar przedstawić go jako złego, niewiernego męża. Człowieka, który jest utrzymankiem żony. Twoje zeznania mogą być ważne dla obrony.
Jane starała się zebrać siły. Wiedziała, że nie jest to sen szaleńca i że sama musi stawić czoło temu wszystkiemu, co się wokół niej dzieje.
Jeśli chcą, żeby walczyła o Iana, to będzie walczyć. Przecież udało jej się przeżyć ten okropny wypadek, a potem przetrwała osamotnienie i serię bolesnych operacji. Nie pozwoli zniszczyć tego, co udało jej się osiągnąć.
– Więc co mam teraz robić? – spytała.
– Przygotowałem już listę najlepszych adwokatów w naszym regionie. Dwóch z nich mieszka w Dallas. Są na początku listy i powinnaś od nich zacząć. – Podał jej kopertę, którą wyjął z kieszeni na piersi.
– Dzięki, Whit. Jestem ci naprawdę wdzięczna.
– Dzwoń, gdybyś czegoś potrzebowała. Ty albo Ian. Prawdę mówiąc, zadzwoniłem już do pierwszego z tych adwokatów. Nazywa się Elton Crane. Jesteście umówieni po lunchu. Pojadę z tobą, jeśli chcesz.
– Tak – powiedziała z wdzięcznością. – Dziękuję.
Z tego co widziała w telewizji, najlepszy adwokat w mieście powinien być wygadany, przystojny i otoczony aurą siły i władzy, spodziewała się więc kogoś w rodzaju Richarda Gere. Jednak Elton Crane wyglądał trochę jak skrzyżowanie Świętego Mikołaja z szalonym naukowcem. Mimo konserwatywnego, stonowanego garnituru miał nastroszoną, siwą czuprynę, okulary w złotych oprawkach i rumianą twarz podstarzałego cherubina.
– Bardzo mi miło panią poznać, pani Westbrook.
– Uścisnął jej dłoń. – Przykro mi z powodu tego, co się stało.
– Mnie tym bardziej. Zapewniam pana, że mój mąż jest niewinny.
– Proszę mi mówić po imieniu. – Zaprosił ją szerokim gestem dalej, do miejsca, gdzie stała skórzana kanapa. Z okna rozciągał się wspaniały widok na Dallas.
– Czy mogę też się tak do pani zwracać?
Uśmiechnęła się.
– Bardzo proszę.
Podeszła do kanapy. Zanim usiadła, wyjrzała przez okno. Biuro Eltona Crane’a znajdowało się w Fountain Place, jednej z najbardziej prestiżowych części miasta. Widać stąd było wieże Bank One Center.
Sekretarka przyniosła czekoladowe ciasteczka i kawę wraz z filiżankami i śmietanką.
– Czy mam nalać?
– Nie, dziękujemy, Susan. – Elton usiadł w fotelu naprzeciwko Jane i zaproponował kawę, ale odmówiła. Była tak bardzo zdenerwowana, że nie mogłaby pić czy jeść. – Znałem twoją babkę – powiedział. – Byliśmy członkami kilku towarzystw dobroczynnych. Lauren Killian miała silny charakter.
– Niektórzy mówili, że jest zadufana w sobie i uparta jak osioł.
Adwokat roześmiał się.
– To też prawda.
Jane była zbyt poruszona, żeby prowadzić towarzyską konwersację. Zaraz też przeszła do rzeczy.
– Czy Whit powiedział ci wszystko o aresztowaniu Iana?
– Tak. – Crane spoważniał. – Jak wiesz, twój mąż ma poważne kłopoty. Oskarżają go o przestępstwo karane śmiercią, co w Teksasie oznacza co najmniej dwukrotne morderstwo pierwszego stopnia, Ian nie będzie mógł wyjść za kaucją, a oskarżenie zażąda pewnie najwyższego wymiaru kary.
Dopiero po chwili dotarło do niej znaczenie jego słów. A potem świat wokół zakołysał się. Chwyciła oparcie kanapy, żeby jakoś utrzymać się w miejscu.
– Nie chcesz chyba… To niemożliwe… Kary śmierci? Nigdy tak naprawdę nie zastanawiała się nad karą śmierci. Nie myślała, co może znaczyć pozbawienie kogoś życia w świetle prawa. Nie zastanawiała się nawet, czy jest za, czy też przeciw tej najsurowszej z kar.
– Niestety. – Spojrzał na nią ze współczuciem. – Bardzo mi przykro.
Teraz zrozumiała, że jest przeciwna karze śmierci.
– Jak… w Teksasie…? – urwała. Jednak Elton wiedział, o co jej chodzi.
– Śmiertelny zastrzyk. Jane chrząknęła, nie wiedząc, czy zdoła wydobyć z siebie głos.
– I… i myślisz, że prokurator…?
– Bardzo możliwe. Chociaż oskarżenie musi znaleźć tak zwane okoliczności specjalne.
– To znaczy jakie? Nie rozumiem…
– Jane, orientujesz się może, jak przebiega proces sądowy?
Pokręciła głową.
– Przykro mi, ale nigdy się tym nie interesowałam.
– I słusznie. – Uśmiechnął się lekko. – Chociaż wiele osób fascynuje się tym, co dzieje się na sali sądowej. Uważają się nawet za znawców… Ale wracając do rzeczy, pozwolisz, że spróbuję ci to wszystko wyjaśnić.
Skinęła głową i poprawiła się na swoim miejscu.
– Ian został oskarżony, ale nie postawiono mu jeszcze zarzutów. Od momentu aresztowania prokuratura ma czterdzieści osiem godzin na to, by przedstawić sprawę wielkiej ławie przysięgłych. Zwykle w formie pisemnej, w postaci aktu oskarżenia. Jeśli wielka ława przysięgłych zdecyduje się postawić podejrzaną osobę w stan oskarżenia, a mam przeczucie, że tak właśnie się stanie w przypadku twojego męża, akt oskarżenia trafia do obrońcy. Nie później niż po dwóch dniach Ian zostanie formalnie postawiony w stan oskarżenia i będzie musiał się przyznać lub nie przyznać do winy.
Jane słuchała, nie wtrącając ani słowa.
– Najważniejsze jest to, co znajduje się w formalnym akcie oskarżenia. Prokuratura nie będzie mogła zmienić zdania i wycofać niektórych zarzutów, ani też, co ważne, dodać nowych. Oskarżonego można skazać tylko za to, za co go sądzono. Dlatego przed postawieniem w stan oskarżenia prokurator bardzo uważnie sprawdza dowody, by ustalić, jakiej kary może zażądać. Sprytni oskarżają o wszystko, co tylko się da wymyślić w przypadku morderstwa. Na przykład zarówno o morderstwo pierwszego, jak i drugiego stopnia.
Jane westchnęła cicho, lecz wzrokiem poprosiła Eltona, by mówił dalej.
– Żeby wystąpić o karę śmierci, prokuratura musi znaleźć tak zwane okoliczności specjalne. Różnią się one trochę w zależności od stanu, ale ogólnie rzecz biorąc, aby skazany podlegał karze śmierci, musi popełnić wielokrotne morderstwo, morderstwo na tle rabunkowym, morderstwo z pobudek rasowych, musi zamordować policjanta, świadka, prokuratora lub sędziego, dokonać morderstwa ze szczególnym okrucieństwem lub zamordować dziecko poniżej szóstego roku życia. Przerwał tę wyliczankę, by Jane mogła trochę ochłonąć i przetrawić to wszystko, co jej powiedział.
– To, o co najprawdopodobniej oskarżą Iana, pasuje do kilku z tych kategorii – dodał, podsuwając jej pudełko z chusteczkami.
Jane nie miała pojęcia, że płacze. Wzięła kilka i wytarła zupełnie mokre policzki.
– Czy prokuratura może rozpatrywać te dwie sprawy oddzielnie? – wtrącił się Whit.