10 sierpnia
Jestem zawieszona w innej próżni. Nie umiem czytać, pisać. Nie potrafię cieszyć się. Biorę codziennie, inaczej już się nie da. To mnie wchłania niczym gąbka. W nasyceniu mam ochotę wyrzygać się na siebie.
11 sierpnia
Nie potrafię się powstrzymać. Obezwładnił mnie nałóg. Cały czas, całe dwa lata, oszukiwałam siebie naiwnie wierząc, że wyjdę z tego i to sama. Bohatersko i bezboleśnie.
Żegnaj Basiu, marzycielko z samotnych chmur.
12 sierpnia
Modlę się. Nie wiem co i do jakiego Boga. Szukam w rozpaczy.
Po co szukam, kiedy odnajduję w każdym ukłuciu w żyle ból realny.
18 sierpnia
Żal, złość, bezsilność. Wszystko stało się udręką. Męczy mnie przemijanie, czekanie na czekanie.
Powróciłam w nowe układy ćpalnicze. Kupuję heroinę od stałego dostawcy. Uśmiecha się triumfalnie, jestem potwierdzeniem jego koncepcji, że bez względu na długość abstynencji powraca się, kiedy nadejdzie głód i wciąga w topiel.
Nie znam młodych i nie chcę ich poznać. Oni szukają mego towarzystwa, bo otacza mnie mit przeszłości i jeszcze niezbyt mocno śmierdzę trupem.
24 sierpnia
Jestem taka rozsypana, że to aż nieprzyzwoite. To prawdziwa bezczelność z mojej strony chodzić w kawałkach po ziemi i ciągle odwracać się dupą do świata.
Życie staje się rozpaczą, jeżeli nie wypełnimy pustki w sobie, nie nasączymy jej zdrową miłością.
28 sierpnia
Schemat odżył bardzo szybko. Rano ładuję herę w kanał. Jestem na małych dawkach. Jeszcze. A wieczorem czuję, że jutro będę potrzebować więcej i więcej, i tak dalej.
Czytam Biesy Dostojewskiego.
Kiedy zbliża się do mnie człowiek, nieruchomieję, zastygam jak przerażone zwierzę. Wystawiam kolce, pokazuję kły lub uciekam.
30 sierpnia
Baśka, przecież to nie na zewnątrz się kłębi, ale w tobie, chaos cię zjada.
Mogę zapić, zaćpać, powiesić się, zadać ból, wypalić się do końca, zgnoić się lub wypłynąć z nicości. Czuję, że umieram.
31 sierpnia
Dokładam sobie, umartwiam się odkrywając mistrza Kępińskiego. To jest to, co właśnie tracę. A więc istnieje inna psychiatria. W Polsce coś się dzieje, ale mnie to już nie dotyczy. Totalny płacz w Częstochowie… puszczono gazy łzawiące.
2 września
Uciekam z miasta nad morze. Siedziałam na plaży wpatrzona w otchłań i czułam nowy spokój. Jakbym miała siebie przed sobą w bezpiecznej odległości.
Leczę żyły, serce, wątrobę. Mózg mi się zaciera i nie czuję świata. W nocy jakiś siłacz wciska mnie do olbrzymiej strzykawki i zabija tłokiem, miażdżąc ostatecznie.
4 września
Uratować się? W głębinie morza? I ono wyrzuca padlinę na brzeg. Wypłynąć tam daleko po dobrą śmierć, lepszą od tej, którą zostawiłam, dać się wchłonąć, wypełnić słoną wodą i zamilknąć.
6 września
Nie pamiętam tylu rzeczy, spraw, tylu twarzy, które jak senne mary przewijały się przez moje życie.
Jakie były oczy Filipa?
Jak brzmiał złowieszczy głos Alfy?
A senny uśmiech Igi?
Nie pamiętam. Niczego nie pamiętam.
Jak wygląda moja naćpana twarz, zwiotczałe ciało, szalejące serce, jak bije i komu?
Jak wygląda powolne konanie, dławienie ile w bezdechu, skręcanie ciała na głodzie, zabijanie każdej energii?
9 września
Poranny trening na plaży, prawie nie ma ludzi i cisza morska działa na mnie jak balsam. Morze, milczący przyjacielu, JESTEŚ!
Nadal nie wiem, gdzie są moje granice, w których się mieszczę.
10 września
Jesień drażni odcieniami, chociaż to jeszcze lato. W snach budzę się w twoich ramionach, połykam słońce i roztańczonymi liśćmi przykrywam nasze łoże. Oddycham południowym wiatrem. Wylatuje ze mnie nieznany ptak. Ech, marzenia…
11 września
Codzienne zaskoczenie – mleczna poświata nad morzem, trochę błękitu i odrobina zieleni przy brzegu. Słonce jak duża pomarańczowa piłka topi się w tajemniczym blasku.
Wydaje mi się, że moje żyły są wypchnięte na zewnątrz.
12 września
Ogarnęła mnie wieczna tęsknota za domem. Spakowałam plecak. Wieczorem w Częstochowie byłam zaćpana.
13 września
Kiedy uwierzyłam, że jestem śmiertelna? Jakiś lęk zatoczył się nad zmysłami jak pijany i oczywiste stało się obcowanie ze śmiercią.
Pytam o tyle rzeczy, a on ściga mnie po łąkach i polach, i w pokojach innych umarłych, i blisko, ciało przy ciele, szukamy ujścia do krainy wolności i trzeba pogodzić się z własną niedoskonałością.
17 września
Nic nie da się uratować. Topię się we własnej nieświadomości. Topię się w morfinie, heroinie. Jak rozbity okręt na oszalałym morzu. Ty wstrętna ćpunko! OHYDA!
18 września
Ćpam.
19 września
W środku zapaliły się wszystkie czerwone lampki, ale i to nie jest w stanie mnie odstraszyć.
Siedzę na brzegu wielkiego dołu i przebieram nad nim nogami. Wystarczy jeden niewielki ruch i będę wchłonięta. Za każdym razem, gdy robię sobie zastrzyk, zgadzam się na to i łudzę, że to przeżyję.
20 września
Pojechałam do Warszawy, nie mogłam już ćpać w Częstochowie. Milicja mogła mnie w końcu namierzyć, takie wieści teraz rozchodzą się szybciej. Odnowiłam stary kontakt. Tutaj nikt niczemu się nie dziwi. Dwie stówy za cent kompotu. Trzeba będzie dołączyć do produkcji. Snuję się po Starym Mieście i szukam cieni.
22 września
Na chacie umierał chłopak. Bladosina twarz w obliczu śmierci, wyostrzone rysy. Wezwałam pogotowie, a sama robiłam mu sztuczne oddychanie. Przydała się praktyka z pogotowia. Złapał oddech i oddałam go w ręce lekarza. Tym razem jeszcze z tego wyjdzie.
23 września
To było mi potrzebne, wybacz, konający ćpunie, lecz pomogłeś mi swoim umieraniem. Wróciłam do domu. Milczę. Jestem blada i wychudzona.
Rodzice nadal mi ufają lub udają, że wszystko jest okay. Są bardzo mądrzy, jeden odruch niechęci teraz i utraciliby mnie, a tak znowu mamy szansę.
KONIEC. Z ćpaniem oczywiście.
24 września
To tak jakbym była, a teraz mnie nie ma, a może odwrotnie. Nie było mnie, a teraz jestem. Jestem, bo zrozumiałam, czym byłam. To było ostatnie ostrzeżenie od życia lub Boga.
Nie wychodzę z domu. Już hieny na mnie polują, bo się rozeszło, że weszłam do interesu, i teraz ćpuny nie dadzą mi przez pewien czas spokoju. Trzeba stąd odejść na trochę, aż zapomną. Chcę odbudować to, co utraciłam.
Stachura: Pomóż sobie, bo tylko jedynie wtedy pomożesz sobie w tym sensie, że będziesz w stanie nie potrzebować pomocy, tylko jedynie wtedy będziesz zarazem w stanie móc pomóc innym ludziom. Bądź w swoim świecie, bo żaden inny dla ciebie nie istnieje, bądź naprawdę sobą, nie uciekaj od siebie, nie oszukuj się, nie udawaj przed sobą i przed innymi, że jesteś kimś innym niż ten, którym jesteś. Bądź sobą, bo tylko tak możesz siebie poznać.