Czuję, że ostatnio bardzo się zmieniłam. Jest to dziwny rodzaj dojrzałości. Mimo ciągłego buntu pewne pogodzenie się… Pogodzenie się ze sobą… inaczej. Jestem zmęczona. W samotności pragnę samotności.
Piszę. Piszę – ludzie, nadzieja, smutek, śmierć. Nie piszę – wiara.
20 listopada
Iga umarła w chacie. Filip do mnie dzwonił i mówił, żebym teraz nie przychodziła. Podobno milicja szaleje. Iga usnęła po prochach i więcej się nie obudziła. Nawet nie wiedzieli, kiedy to się stało. Przyszła do chaty ze swoim codziennym uśmiechem na ustach. Była już nagrzana. W chacie nic nie brała.