Gdy jestem po zastrzyku, mniej czytam, chyba nawet mniej myślę. Lubię wtedy spacerować po ulicach i przyglądać się ludziom, jak śpieszą się, kłócą, żyją. Nie odczuwam tak wtedy przemijania czasu. Idę przed siebie i chodzę tak godzinami. Dopiero gdy zaczyna się ściemniać, wracam do domu. Mniej mówię i staram się z nimi nie kłócić.
Dziwne to wszystko. A może to ja się zmieniłam.