4 grudnia
Dzień moich imienin. Jakże odmienny od tamtych lat. To ja się zmieniłam, chociaż oni tego jeszcze nie zauważyli. Przyjmuję prezenty z miłym uśmiechem.
Najlepszy prezent dostałam od Filipa – całe opakowanie majki. Zrobił mi od razu zastrzyk. I powtórzył:
– Baśka, rób swoje, bo oni cię zniszczą.
Może tak, może nie. Jeszcze na coś liczę. Na jakiś gest porozumienia z ich strony. Na byle co.