Miasto w Cieniu spoza czasu nie miało nazwy, ale w jednej z wcześniejszych powieści Lovecrafta wspomniane jest jako „Nieznane Kadath”. Czytelnicy gazet ochrzcili nasze podziemne miasto nazwą „Kadath” i nazwa ta się przyjęła. Prawie natychmiast Dalgleish Fuller, szaleniec z Nowego Yorku, założył stowarzyszenie „Anty-Kadath”, którego celem było uniemożliwienie odkopania Kadath — co naruszyłoby spokój Wielkich Dawnych. Wskaźnikiem rozmiarów obłędu był fakt, że jego towarzystwo natychmiast skupiło pół miliona członków, następnie szybko wzrosło do trzech milionów. Przyjęli dewizę: „Nadzieja leży w przyszłości, zapomnijmy więc o przeszłości”. Kupili czas przeznaczony na reklamy w telewizji oraz wynajęli poważnych psychologów, którzy od razu oświadczyli, że wizje Lovecrafta były skutkiem jego ponadnaturalnych zdolności spostrzegania pozazmysłowego (istnienia którego tak przekonywająco dowiódł Rhine i jego koledzy z Duke University). W związku z tym należy podporządkować się wezwaniom Lovecrafta; w przeciwnym wypadku, jeśli naruszony zostanie spokój Wielkich Dawnych, nieuchronnie nastąpi zagłada gatunku ludzkiego. Dalgleish Fuller był maniakiem, ale o niewątpliwych zdolnościach organizacyjnych. Wydzierżawił ogromny obszar ziemi w odległości pięciu mil od Karatepe i urządził tam camping. Nakłaniał swych zwolenników, by spędzali tam urlopy, poświęcając je na działania zmierzające do uniemożliwienia kontynuacji prac wykopaliskowych w Karatepe. Ziemia ta, będąca wcześniej prywatną własnością farmera, została chętnie odsprzedana za ogromną ilość pieniędzy — zanim rząd turecki był w stanie temu przeciwdziałać. Fuller miał wyjątkowy dar zjednywania bogatych, zbzikowanych kobiet, które wprost zalały cały ten ruch pieniędzmi. Zakupili helikoptery, które przez cały czas warczały nad ruinami, wlokąc za sobą napisy „Anty-Kadath”. Natomiast nocami helikoptery przylatywały nad wykopaliska, aby wyrzucić na nasz teren śmieci — tak że kiedy przybywaliśmy rano do pracy, często spędzaliśmy całe godziny na uprzątaniu zgniłych owoców, warzyw i starych puszek. Obozowicze urządzali dwa razy dziennie marsze protestacyjne aż do drutów kolczastych, otaczających teren wykopalisk — czasami w kolumnach po tysiąc osób. Dopiero po sześciu tygodniach perswazji zareagowała ONZ i przysłała posiłki. W tym czasie Fuller pozyskał dla swej idei pięciu amerykańskich senatorów i wspólnie z nimi przedstawił projekt, nakazujący zaniechania dalszych prac w Karatepe. Dowodzili, że ich działania nie są spowodowane przesądnym lękiem, lecz wynikają z szacunku dla martwej od dawna cywilizacji. — Czy mamy prawo — dowodzili — zakłócać sen wieków? Na szczęście, dzięki rozsądkowi Senatu, zdecydowana większość głosowała przeciw temu projektowi.
Kiedy już wydawało się, że Towarzystwo „Anty-Kadath” zaczyna — przez swe hałaśliwe ekscesy — tracić wpływy, cała sprawa nabrała nowego impetu; a to za sprawą publikacji, dotyczącej odkrycia nie drukowanych dotąd prac Stanisława Perzyńskiego i Mirzy Dina. Dane ich dotyczące są, pokrótce, następujące: Perzyński był Polakiem, natomiast Mirza Din — Persem, a obydwaj umarli jako szaleńcy w pierwszej dekadzie XX wieku. Dane o Perzyńskim były lepiej udokumentowane. Był on w pewnym stopniu znany dzięki publikacji biografii dziadka, rosyjskiego poety Nadsona. Wydał także wybór opowiadań o zjawiskach nadnaturalnych, związanych z księciem Potockim. W 1898 roku opublikował dziwną książkę, ostrzegającą gatunek ludzki przed groźbą zawładnięcia Ziemią przez rasę potworów rodem z innego świata, która zbudowała przeogromne miasta pod ziemią. Rok później znalazł się w szpitalu dla umysłowo chorych. Prace jego zawierają wiele dziwacznych szkiców, które mogłyby być ilustracjami do opowiadań Lovecrafta o Kadath. Była to monstrualna architektura z pochylonymi oraz wielkimi, kanciastymi wieżami. Wszystkie te materiały opublikowało Towarzystwo „Anty-Kadath”. Przypadek Mirzy Dina był bardziej wątpliwy. On także był pisarzem apokaliptycznym, którego prace publikowano rzadko. Tak jak Perzyński, ostatnie swe lata spędził w domu dla obłąkanych, pisząc listy ostrzegawcze adresowane do rządu perskiego. Zawierały one ostrzeżenie przed zagrożeniem, jakie niesie ludzkości rasa potworów, pragnąca zawładnąć Ziemią. Mirza Din umieszczał swe potwory gdzieś w dżunglach centralnej Afryki i opisywał je na podobieństwo ogromnych ślimaków. Ich ogromne miasta zbudowane były z ich własnej, śluzowatej wydzieliny, która pod wpływem powietrza twardniała w materiał podobny do kamienia.
Większość szalonych listów Mirzy Dina zniszczono, ale te które ocalały, wykazywały znaczne podobieństwo stylu do listów Perzyńskiego; z kolei jego ślimaki były wystarczająco podobne do opisywanych przez Lovecrafta stożków. Twierdzenie, że wszyscy trzej opisywali tę samą wizję Wielkich Dawnych i ich miasta, nosi znamiona wiarygodności.
Po interwencji rządu i wykopaniu pierwszego tunelu aktywność Towarzystwa „Anty-Kadath” stopniowo gasła; niemniej, przez osiemnaście miesięcy, udało im się w znacznym stopniu utrudnić nam pracę. Dalgleish Fuller został zamordowany przez jedną ze swych zwolenniczek, w bardzo niejasnych okolicznościach.
Pierwszy tunel ukończony został dokładnie w rok po tym, jak odkryliśmy blok Abhotha. Wykopania tunelu podjął się rząd włoski. Do wykonania wykopu użyto tych samych gigantycznych kretów, przy pomocy których wybudowano tunel pomiędzy Scyllą a Messyną (na Sycylii), później zaś pomiędzy Otranto a Linguettą (w Albanii). Samo kopanie zajęło tylko kilka dni, ale głównym problemem było zabezpieczenie niższych partii tunelu przed zawaleniem się. Blok robił na obserwatorze tak wielkie wrażenie, jak się tego spodziewaliśmy — sześćdziesiąt osiem stóp wysokości, trzydzieści stóp szerokości i dziewięćdziesiąt stóp długości; wycięty z litego bazaltu pochodzenia wulkanicznego. Nie można było mieć wątpliwości, że mamy do czynienia z rasą gigantów albo magów. Fakt istnienia bazaltowych statuetek powodował, że raczej wątpiłem, aby była to rasa gigantów; figurki były zbyt małe. (Dopiero dziesięć lat później dramatyczne odkrycie Marcera w Tanzanii wykazało, że owe wielkie miasta zamieszkiwane były zarówno przez gigantów, jak i ludzi — i że prawie na pewno giganci byli niewolnikami ludzi).
Problemem pozostawało ciągle dokładne datowanie bloków. Zgodnie z Lovecraftem Wielcy Dawni żyli sto pięćdziesiąt milionów lat temu — i powszechnie w to wierzono. Nie było to, oczywiście, przekonywające. Neutronowy datownik Reicha wskazywał później, że obiekty te nie miały więcej niż dwa miliony lat, ale i to mogło być przesadzone. Problem datowania obiektów, takich jak w tym przypadku, jest wysoce złożony. Archeolog zazwyczaj opiera swe wnioski na opisie rozmaitych warstw ziemi, znajdujących się ponad znaleziskiem, jako że stanowią one rodzaj gotowego kalendarza. Jednakże w trzech przypadkach owych gigantycznych miast fakty wydają się prowadzić do sprzecznych wniosków. Wszystko, co możemy powiedzieć z całą pewnością to to, że wszystkie one zostały zniszczone przez potop, który pokrył je tysiącami stóp mułu. Słowo „potop” sugeruje geologowi okres plejstocenu — ledwie milion lat temu. Jednakże w Oueensland odkryto ślady gryzonia, o którym wiadomo, że żył tylko w erze pliocenu, co mogłoby przesunąć czas datowania tych miast o następne pięć milionów lat wstecz.
Wszystko to jest jednak bez znaczenia wobec głównego wątku. Na długo, nim ukończono pierwszy tunel, straciłem zainteresowanie wykopaliskami w Karatepe. Rozpoznałem, czym w istocie były — przynętą odwracającą uwagę, umyślnie podsuniętą przez pasożyty umysłu.