Выбрать главу

– Przepraszam – szepczę. – Nie chciałam ci przeszkadzać.

Lekki grymas przebiega po jego twarzy.

– Oczywiście powinienem powiedzieć ci to samo – mruczy. Przerywa grę i kładzie dłonie na kolanach.

Teraz zauważam, że ma na sobie dół od piżamy. Przeczesuje włosy palcami i wstaje. Spodnie zwisają mu z bioder w taki sposób… ojej. Czuję suchość w ustach, gdy Christian obchodzi fortepian i zbliża się do mnie. Ma szerokie ramiona, wąskie biodra, a gdy idzie, widać pracę mięśni jego brzucha. Wygląda nieziemsko.

– Powinnaś być w łóżku – upomina mnie.

– Piękna melodia. Bach?

– Transkrypcja Bacha, ale oryginalnie to koncert na obój Alessandra Marcellego.

– To było przepiękne, ale bardzo smutne, takie melancholijne.

Jego usta drgają w półuśmiechu.

– Do łóżka – zarządza. – Rano będziesz wykończona.

– Obudziłam się, a ciebie nie było.

– Trudno mi spać i nie jestem przyzwyczajony do spania z kimś w jednym łóżku – mówi cicho. Nie potrafię odgadnąć, w jakim jest nastroju. Wydaje się lekko przygnębiony, ale w ciemności ciężko to ocenić. Może to z powodu wymowy utworu, który grał. Otacza mnie ramieniem i łagodnie prowadzi z powrotem do sypialni.

– Od jak dawna grasz?

– Od szóstego roku życia.

– Och. – Christian jako sześcioletni chłopiec… Oczami wyobraźni widzę ślicznego małego chłopca o miedzianych włosach i szarych oczach, a moje serce topnieje; rozczochrany dzieciak, który lubi niemożliwie smutną muzykę.

– Jak się czujesz? – pyta po powrocie do sypialni. Zapala boczne światło.

– Dobrze.

W tym samym momencie oboje patrzymy na łóżko. Na prześcieradle widać krew – dowód utraty dziewictwa. Czerwienię się zawstydzona i owijam ciaśniej kołdrą.

– Cóż, to dopiero da pani Jones do myślenia – mruczy Christian, stając naprzeciw mnie. Ujmuje moją brodę i odchyla głowę do tyłu, wpatrując się we mnie. Jego spojrzenie pali moją twarz. Dociera do mnie, że dotąd nie widziałam jego nagiego torsu. Bezwiednie wyciągam dłoń, by przebiec palcami po lekkim zaroście. Natychmiast odsuwa się ode mnie.

– Wracaj do łóżka – mówi ostro. – Położę się z tobą.

– Jego głos mięknie. Opuszczam rękę i marszczę czoło. Chyba nigdy nie dotknęłam jego klatki piersiowej. Otwiera komodę, wyjmuje T-shirt i szybko go zakłada.

– Do łóżka – rozkazuje ponownie. Wypełniam jego polecenie, starając się nie myśleć o krwi. Kładzie się obok mnie i przyciąga do siebie, obejmując tak, że jestem od niego odwrócona. Delikatnie całuje moje włosy i głęboko wciąga powietrze. – Śpij, słodka Anastasio – mruczy.

Zamykam oczy, ale nie potrafię się wyzbyć uczucia melancholii. Nie wiem, czy to z powodu granego przez niego utworu, czy jego zachowania. Christian Grey ma swoje smutne oblicze.

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Światło wypełnia pokój, sprowadzając mnie z głębokiego snu na jawę. Przeciągam się i otwieram oczy. Jest piękny majowy poranek, Seattle leży u moich stóp. O rety, cóż za widok. Obok mnie Christian Grey smacznie śpi. O rety, cóż za widok. Dziwię się, że nadal jest w łóżku. Leży zwrócony w moją stronę i mam niepowtarzalną okazję, aby mu się przyjrzeć. Jego piękna twarz wygląda młodziej, zrelaksowana we śnie. Kształtne, wydęte usta rozchyliły się lekko, lśniące, czyste włosy są w cudownym nieładzie. Czy ktoś tak piękny może być przyzwoity? Przypominam sobie pokój na piętrze… raczej nie. Potrząsam głową, mam tyle do przemyślenia. Kusi mnie, aby wyciągnąć rękę i go dotknąć. Podobnie jak małe dziecko, jest słodki, gdy śpi. Nie muszę się martwić o to, co mówię, co on mówi ani o jego plany, szczególnie plany w stosunku do mnie.

Mogłabym patrzeć na niego cały dzień, ale wzywa mnie potrzeba. Wysuwając się z łóżka, znajduję jego białą koszulę i zarzucam na siebie. Otwieram drzwi, myśląc, że prowadzą do łazienki, ale znajduję się w przestronnej garderobie wielkości mojej sypialni. Całe rzędy drogich garniturów, koszul, butów i krawatów. Jak można potrzebować aż tylu ubrań? Cmokam z niezadowoleniem. W zasadzie ta garderoba mogłaby rywalizować z szafą Kate. Kate! Och, nie. Nie myślałam o niej cały wieczór. Miałam do niej napisać. A niech to. Będę miała kłopoty. Przez chwilę zastanawiam się, jak jej idzie z Elliotem.

Gdy wracam do sypialni, Christian nadal śpi. Sprawdzam drugie drzwi. Łazienka, i to większa niż moja sypialnia. Po co jednemu człowiekowi tyle miejsca? Dwie umywalki, stwierdzam z ironią. Zważywszy na to, że z nikim nie sypia, jedna jest pewnie nieużywana.

Wpatruję się w swoje odbicie w gigantycznym lustrze nad umywalką. Czy wyglądam inaczej? Bo tak się czuję. Jestem trochę obolała, szczerze mówiąc, a moje mięśnie… Rany, jakbym nigdy w życiu nie ćwiczyła. „Bo nie ćwiczysz”. Moja podświadomość się obudziła. Patrzy na mnie z wydętymi wargami i tupie nogą. „A więc się z nim przespałaś, oddałaś mu dziewictwo, facetowi, który cię nie kocha. Właściwie ma wobec ciebie dziwne zamiary, chce z ciebie zrobić jakąś perwersyjną seksualną niewolnicę. ZWARIOWAŁAŚ?!” – krzyczy na mnie.

Krzywię się, patrząc w lustro. Będę musiała to wszystko przetrawić. Szczerze, chcę zakochać się w facecie, który jest więcej niż piękny, bogatszy niż Krezus i czeka na mnie w Czerwonym Pokoju Bólu. Wzdrygam się, oszołomiona i zdezorientowana. Moje włosy jak zwykle odmawiają posłuszeństwa. Fryzura „po seksie” niezbyt mi pasuje. Próbuję przywołać je do porządku palcami, ale ponoszę sromotną klęskę i poddaję się. Może znajdę w torebce jakieś gumki.

Umieram z głodu. Wracam do sypialni. Śpiący królewicz nie obudził się jeszcze, więc zostawiam go i udaję się do kuchni.

Och, nie… Kate. Zostawiłam torebkę w gabinecie Christiana. Znajduję ją i sięgam po telefon. Trzy wiadomości.

Wszystko okej, Ana?

Gdzie jesteś, Ana?

Cholera, Ana!

Dzwonię do Kate. Nie odbiera, więc zostawiam jej potulną wiadomość, że żyję i nie uległam Sinobrodemu, no, nie w taki sposób, o który musiałaby się martwić – a może jednak uległam.

Och, to wszystko jest takie pogmatwane. Muszę spróbować skategoryzować i zanalizować swoje uczucia do Christiana Greya. To zadanie niemożliwe. Zrezygnowana potrząsam głową. Potrzebuję czasu na osobności, aby pomyśleć, z dala od tego miejsca.

Znajduję w torebce dwie gumki i szybko związuję włosy w dwa kucyki. Tak! Im bardziej dziewczęco wyglądam, tym mniej, może, grozi mi ze strony Sinobrodego. Wyjmuję z torebki iPoda i podłączam słuchawki. Nie ma jak gotowanie przy muzyce. Wsuwam go do kieszeni na piersi w koszuli Christiana, podkręcam dźwięk i zaczynam tańczyć.

Rany Julek, ależ jestem głodna.

Jego kuchnia mnie onieśmiela. Jest tak stylowa i nowoczesna, i żadna z szafek nie ma uchwytu. Potrzebuję kilku sekund, żeby wydedukować, że muszę nacisnąć drzwiczki, aby się otworzyły. Może powinnam przygotować Christianowi śniadanie. Poprzedniego dnia jadł omlet… Hmm, wczoraj w Heathmanie. Rany, tyle się od tamtej pory wydarzyło. Sprawdzam lodówkę, w której jest mnóstwo jajek, i dochodzę do wniosku, że mam ochotę na naleśniki i bekon. Tańcząc po kuchni, zabieram się do robienia ciasta.

Dobrze się czymś zająć. To daje trochę czasu na myślenie, ale niezbyt głębokie. Podkręcona na cały regulator muzyka też pozwala uciszyć poważne refleksje. Przyszłam tutaj spędzić noc w łóżku Christiana Greya i udało mi się, chociaż nie pozwala on nikomu spać w swoim łóżku. Uśmiecham się; misja zakończona sukcesem. Wielkim sukcesem. Uśmiecham się szerzej. Przeogromnym. Jestem rozkojarzona przez wspomnienia ostatniej nocy. Jego słowa, jego ciało, kochanie się ze mną… Zamykam oczy, moje ciało wibruje na samo wspomnienie, a mięśnie głęboko w podbrzuszu słodko się kurczą. Podświadomość rzuca mi gniewne spojrzenie. „Pieprzenie, a nie kochanie!” – krzyczy na mnie jak harpia. Ignoruję ją, ale w głębi duszy wiem, że ma rację. Potrząsam głową, aby się skoncentrować na wykonywanym zadaniu.