Выбрать главу

Granice względne

Do przedyskutowania i uzgodnienia przez obie strony: Które z następujących aktów seksualnych

Uległa uznaje za dopuszczalne?

• Masturbacja

• Fellatio

• Cunnilingus

• Połykanie nasienia

• Stosunek dopochwowy

• Fisting dopochwowy

• Stosunek analny

• Fisting analny

Czy Uległa dopuszcza użycie zabawek erotycznych?

• Wibratory

• Sztuczne członki – dildo

• Zatyczki analne

• Inne zabawki dopochwowe/analneCzy krępowanie jest dopuszczalne dla Uległej?

• Ręce z przodu

• Ręce z tyłu

• Kostki

• Kolana

• Łokcie

• Nadgarstki i kostki

• Rozpórki

• Przywiązywanie do mebli

• Zawiązywanie oczu

• Kneblowanie

• Krępowanie liną

• Krępowanie taśmą

• Krępowanie skórzanymi kajdankami

• Podwieszanie

• Krępowanie kajdankami/elementami metalowymi

Jak duży ból Uległa jest skłonna znieść?

W skali od 1 do 5, gdzie 1 oznacza akceptację, a 5 dezaprobatę:

Które z poniższych typów bólu/kary/dyscyplinowania są dopuszczalne dla Uległej?

• Klapsy

• Bicie drewnianymi packami

• Biczowanie

• Bicie laską

• Gryzienie

• Klamerki na sutkach

• Klamerki na genitaliach

• Lód

• Gorący wosk

• Inne rodzaje/metody zadawania bólu

O kurwa. Nawet nie patrzę na listę pokarmów. Głośno przełykam ślinę i czując suchość w ustach, jeszcze raz czytam całość.

Pęka mi głowa. Jak ja mam się na to wszystko zgodzić? I rzekomo to ja mam mieć z tego korzyść: „[…] pozwolenie Uległej na bezpieczną eksplorację jej zmysłowości i granic”. Och, litości! „Służyć i być we wszystkim posłuszną”. We wszystkim! Kręcę głową z niedowierzaniem. Zaraz, zaraz, a czy przypadkiem w przysiędze małżeńskiej nie pojawia się to słowo? Posłuszeństwo? Deprymuje mnie to. Pary nadal tak mówią? Tylko trzy miesiące – dlatego właśnie miał tyle kobiet? Nie trzyma ich zbyt długo? A może one po trzech miesiącach mają dość? Każdy weekend? To za dużo. W ogóle nie będę widywać Kate ani znajomych z nowej pracy, zakładając oczywiście, że ją dostanę. Może jeden weekend w miesiącu powinnam mieć dla siebie. Może wtedy, kiedy mam okres – to się wydaje… praktyczne. Christian to mój pan! Wolno mu robić ze mną to, na co ma tylko ochotę! Cholera jasna.

Wzdrygam się na myśl o chłostaniu czy biczowaniu. Klapsy nie byłyby pewnie takie złe; niemniej jednak upokarzające. A krępowanie? Cóż, już raz związał mi dłonie. To było… hmm, podniecające, naprawdę podniecające, więc może to akurat nie byłoby takie złe. Nie wypożyczy mnie innemu Panu – niech mu to nawet nie przejdzie przez myśl. Coś takiego byłoby absolutnie niedopuszczalne. Czemu w ogóle zawracam sobie tym głowę?

Nie mogę patrzeć mu w oczy. A to ci dopiero. Jedyny sposób na poznanie jego myśli. Choć, jeśli mam być szczera, kogo ja oszukuję? Nigdy nie wiem, o czym myśli, ale lubię mu patrzeć w oczy. Ma piękne oczy – zniewalające, inteligentne, przepastne i mroczne od tajemnic. Przypomina mi się jego płonące, przydymione spojrzenie i zaciskam uda.

I nie wolno mi go dotykać. No, to mnie akurat nie dziwi. I te wszystkie absurdalne zasady… Nie, nie, nie mogę tego zrobić. Chowam twarz w dłoniach. Nie da się być w takim związku. Muszę się przespać. Jestem wykończona. Te wszystkie cielesne igraszki, które minionej doby stały się moim udziałem, okazały się, szczerze mówiąc, wyczerpujące. A psychicznie… o rany, za dużo tego do ogarnięcia. Jak by to ujął Jose, prawdziwe popieprzenie. Być może rano nie uznam tego za kiepski żart.

Wstaję z łóżka i szybko się przebieram. Może powinnam pożyczyć od Kate piżamę z różowej flaneli. Potrzebuję czegoś milutkiego i dodającego otuchy. Ubrana w T-shirt i spodenki udaję się do łazienki, gdzie myję zęby.

Przeglądam się w lustrze. „Ty chyba nie rozważasz tego na poważnie…”. Moja podświadomość wyjątkowo sprawia wrażenie rozsądnej i racjonalnej. Wewnętrzna bogini podskakuje i klaszcze w dłonie jak pięciolatka. „Proszę, zrób to… inaczej skończymy w towarzystwie stada kotów i twoich powieści”.

Jedyny mężczyzna, który mi się spodobał, musi występować w pakiecie z cholerną umową, pejczem i całą masą problemów. Cóż, przynajmniej w ten weekend dostałam to, czego chciałam. Moja wewnętrzna bogini przestaje skakać i na jej twarzy pojawia się pogodny uśmiech. „O tak…” – mówi bezgłośnie, kiwając z zadowoleniem głową. Oblewam się rumieńcem na wspomnienie jego dłoni i ust na mym ciele, jego ciała wewnątrz mojego. Zamykam oczy i czuję znajome rozkoszne zaciskanie mięśni, gdzieś głęboko, głęboko… Chcę zrobić to znowu. I znowu. Może gdybym się zgodziła tylko na seks… poszedłby na to? Podejrzewam, że nie.

Jestem uległa? Może taka się wydaję. Może odniósł mylne wrażenie podczas tamtego wywiadu. Jestem nieśmiała, owszem… ale uległa? Pozwalam Kate, aby mną rządziła – ale czy to to samo? No a te granice względne, Matko Boska. W głowie mi się to wszystko nie mieści, ale uspokajam się myślą, że to akurat podlega dyskusji.

Wracam do sypialni. Pomyślę o tym rano, kiedy trochę przejaśni mi się w głowie. Chowam te obraźliwe dokumenty do plecaka. Jutro… jutro będzie nowy dzień. Kładę się do łóżka, gaszę światło i leżę, wpatrując się w sufit. Och, żałuję, że w ogóle go poznałam. Moja wewnętrzna bogini kręci głową. Obie wiemy, że to kłamstwo. Jeszcze nigdy nie czułam się tak pełna życia jak teraz.

Zamykam oczy i odpływam w mocny sen, przez który przewijają się łóżka z czterema kolumienkami i kajdanami oraz przepastne szare oczy.

Nazajutrz budzi mnie Kate.

– Ana, wołam cię i wołam. Śpisz jak zabita.

Otwieram niechętnie oczy. Moja współlokatorka nie tylko już wstała, ale i zdążyła pobiegać. Zerkam na budzik. Ósma rano.

O święty Barnabo, spałam bite dziewięć godzin.

– Co się stało? – mamroczę sennie.

– Przyszedł jakiś facet z przesyłką dla ciebie. Musisz podpisać.

– Ale co?

– Wstawaj. To coś dużego. Wygląda interesująco.

Przeskakuje z podekscytowaniem z nogi na nogę, a potem wybiega do salonu. Gramolę się z łóżka i sięgam po wiszący na drzwiach szlafrok. W salonie czeka na mnie elegancki młody człowiek z włosami zebranymi w kucyk. W objęciach piastuje spore pudło.

– Dzień dobry – bąkam.

– Zaparzę ci herbatę. – Kate wycofuje się do kuchni.

– Panna Steele?

I już wiem, od kogo jest ta paczka.

– Tak – odpowiadam ostrożnie.

– Mam dla pani przesyłkę, ale muszę to rozpakować i zademonstrować działanie.

– Naprawdę? O tej porze?

– Ja tylko wypełniam polecenia, proszę pani. – Obdarza mnie czarującym, zawodowym uśmiechem.

Czy on właśnie nazwał mnie panią? Postarzałam się przez noc o dziesięć lat? Jeśli tak, to przez tę umowę. Krzywię się z odrazą.

– Okej, co to takiego?

– MacBook Pro.

– No a jakżeby inaczej. – Przewracam oczami.

– Ten model nie jest jeszcze dostępny w sklepach, proszę pani; to zupełna nowość firmy Apple.

Czemu mnie to nie dziwi? Wzdycham głośno.

– Proszę go rozstawić na stole, dobrze?

Udaję się do kuchni, do Kate.

– Co to jest? – pyta z ciekawością. Oczy jej błyszczą i widać, że też dobrze spała tej nocy.

– Laptop od Christiana.

– Dlaczego przysłał ci laptop? Przecież wiesz, że możesz korzystać z mojego. – Marszczy brwi.

Nie w takich celach.

– Och, tylko mi go pożycza. Chciał wypróbować ten model.

Wymówka mało przekonująca, ale Kate połyka haczyk.

O matko, udało mi się nabrać Katherine Kavanagh. Pierwszy raz. Podaje mi kubek z herbatą.