Выбрать главу

O rety. Odpalam Google.

Nadawca: Anastasia Steele

Temat: Szukanie informacji w Internecie

Data: 23 maja 2011, 17:59

Adresat: Christian Grey

Panie Grey,poproszę o sugestie, od czego mam zacząć?Ana

Nadawca: Christian Grey

Temat: Szukanie informacji w Internecie

Data: 23 maja 2011, 18:02

Adresat: Anastasia Steele

Panno Steele,Zawsze zaczynaj od Wikipedii.Koniec z mejlami, chyba że masz jakieś pytania.Zrozumiano?Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Nadawca: Anastasia Steele

Temat: Apodyktyczny!

Data: 23 maja 2011, 18:04

Adresat: Christian Grey

Tak jest… proszę Pana.Bardzo Pan apodyktyczny.Ana

Nadawca: Christian Grey

Temat: Sprawujący kontrolę

Data: 23 maja 2011, 18:06

Adresat: Anastasia Steele

Anastasio, nie masz pojęcia jak bardzo.No, może już żywisz pewne podejrzenia.

Do roboty.Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Sprawdzam w Wikipedii słowo „Uległa”.

Pół godziny później mam lekkie mdłości i szczerze mówiąc – jestem zaszokowana. Czy naprawdę chcę o tym wszystkim wiedzieć? Jezu, to właśnie Christian wyprawia w Czerwonym Pokoju Bólu? Siedzę, wpatrując się w ekran, a jakaś część mojej istoty, ta bardzo wilgotna i integralna część, z którą zaznajomiłam się dopiero niedawno, jest mocno podniecona. O rany, niektóre z tych rzeczy są niezłe. Ale czy dla mnie? Jasna cholera… czy potrafiłabym to robić? Potrzebuję przestrzeni. Muszę to wszystko przemyśleć.

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Po raz pierwszy w życiu dobrowolnie idę pobiegać. Zakładam paskudne, w ogóle nieużywane adidasy, spodnie od dresu i T-shirt. Włosy związuję w dwa kucyki, rumieniąc się na wspomnienia, które przywołują. Zabieram także iPoda. Nie jestem w stanie dłużej siedzieć przed cudem techniki i dowiadywać się kolejnych niepokojących rzeczy. Muszę się pozbyć nadmiaru osłabiającej energii. Szczerze mówiąc, jestem w takim nastroju, że mogłabym pobiec do hotelu Heathman i zażądać od tego despoty seksu. Ale to osiem kilometrów, a nie sądzę, bym dała radę przebiec choćby dwa. Niewykluczone poza tym, że despota by mi odmówił, a takiego upokorzenia bym nie zniosła.

Kiedy zamykam za sobą drzwi, Kate właśnie wysiada z samochodu. Na mój widok z wrażenia prawie upuszcza torby z zakupami. Ana Steele w adidasach. Macham jej i nie zatrzymuję się, żeby nie wzięła mnie w krzyżowy ogień pytań. Muszę pobyć sama. Do uszu ryczy mi Snow Patrol. Oddalam się w kierunku niebieskawozielonego zmierzchu.

Biegnę przez park. I co ja mam zrobić? Pragnę go, ale czy na jego zasadach? Po prostu nie wiem. Może powinnam ponegocjować. Punkt po punkcie przeanalizować tę absurdalną umowę i zdecydować, co jest dopuszczalne, a co nie. Dzięki researchowi wiem, że pod względem prawnym umowa jest nieważna. Christian na pewno to wie. Tak sobie myślę, że to po prostu określenie kryteriów i granic relacji. Umowa pokazuje, czego się mogę po nim spodziewać i czego on oczekuje ode mnie – całkowitej uległości. Jestem gotowa mu ją dać? Czy w ogóle jestem do tego zdolna?

Dręczy mnie jedno pytanie – dlaczego Christian jest właśnie taki? Dlatego, że został uwiedziony w tak młodym wieku? Po prostu nie wiem. Nadal stanowi dla mnie zagadkę.

Zatrzymuję się przy wysokim świerku, opieram dłonie o kolana i oddycham głęboko, wciągając do płuc życiodajny tlen. Och, to takie oczyszczające. Czuję, jak moje postanowienie się umacnia. Tak. Muszę mu powiedzieć, co wchodzi w grę, a co nie. Muszę przesłać mu mejlem swoje przemyślenia, a w środę będziemy je mogli przedyskutować. Biorę głęboki, oczyszczający oddech, następnie wracam truchtem do mieszkania.

Kate była na zakupach ciuchowych przed wyjazdem na Barbados. Głównie bikini i dobrane do nich sarongi. We wszystkich będzie wyglądać fantastycznie, ale i tak każe mi siąść i wydawać opinie, gdy przymierza każdy po kolei. Ile razy można mówić: „Wyglądasz bosko, Kate”? Ma szczupłą figurę z krągłościami w odpowiednich miej scach. Wiem, że nie robi tego celowo, ale zabieram swój żałosny, spocony tyłek do sypialni pod pretekstem pakowania. Przy niej tak bardzo sobie uświadamiam własne niedoskonałości. Zabieram ze sobą srebrny cud techniki i stawiam na biurku. Piszę mejl do Christiana.

Nadawca: Anastasia Steele

Temat: Zaszokowana studentka

Data: 23 maja 2011, 20:33

Adresat: Christian Grey

Okej, dość już widziałam.Miło było Cię poznać. Ana.

Klikam „wyślij”, śmiejąc się z tego żarciku. A on uzna go za zabawny? Cholera, pewnie nie. Christian Grey nie słynie z poczucia humoru. Ale ja wiem, że je ma, miałam okazję się o tym przekonać. Może posunęłam się za daleko. Czekam na odpowiedź.

Czekam… i czekam. Zerkam na budzik. Minęło dziesięć minut.

Aby zagłuszyć rosnący niepokój, zabieram się za to, czym wyłgałam się od prezentacji Kate – za pakowanie. Zaczynam od książek. Mija dziewiąta i nic. Może gdzieś wyszedł. Krzywię się z rozdrażnieniem i wkładam do uszu słuchawki. Słuchając Snow Patrol, siedzę przy biurku, ponownie czytam umowę i dopisuję swoje uwagi.

Nie wiem, dlaczego unoszę głowę, być może dostrzegam kątem oka jakiś ruch, nie mam pojęcia, ale kiedy to robię, okazuje się, że Christian stoi w drzwiach mojej sypialni, przyglądając mi się uważnie. Ma na sobie szare spodnie i białą koszulę. Obraca w palcach kluczyki do samochodu. Wyciągam słuchawki i zamieram. Kurwa!

– Dobry wieczór, Anastasio. – Głos ma spokojny, a z jego twarzy nic się nie da wyczytać. Nie jestem w stanie wydusić z siebie ani słowa. Cholera, że też Kate musiała tak go wpuścić bez ostrzeżenia. Dociera do mnie, że nadal mam na sobie spodnie od dresu, jestem nieumyta, klejąca się, no a on wygląda jak zawsze olśniewająco. – Uznałem, że twój mejl wymaga osobistej odpowiedzi – wyjaśnia sucho.

Otwieram usta, a potem je zamykam. Nawet przez ułamek sekundy nie spodziewałam się, że Christian rzuci wszystko i się tu zjawi.

– Mogę usiąść? – pyta. W jego oczach tańczą iskierki rozbawienia. Dzięki Bogu, może jednak uznał mój mejl za zabawny?

Kiwam głową. Nadal nie mogę wydobyć z siebie głosu. Christian Grey siedzi właśnie na moim łóżku.

– Zastanawiałem się, jak wygląda twoja sypialnia – mówi.

Rozglądam się, obmyślając drogę ucieczki. Kiepska sprawa – mam do wyboru drzwi albo okno. Mój pokój jest funkcjonalny, ale przytulny: meble z białej wikliny i białe podwójne łóżko z kutego żelaza, zaścielone patchworkową narzutą zrobioną przez mamę, która jakiś czas temu przechodziła etap fascynacji ludowością. Ściany są jasnoniebiesko-kremowe.

– Bardzo tu pogodnie i spokojnie – stwierdza.

Nie w tej chwili… Nie, kiedy ty tu jesteś. W końcu rdzeń przedłużony przypomina sobie, do czego służy mowa.

– Skąd…?

Uśmiecha się do mnie.

– Mieszkam nadal w Heathmanie.

To akurat wiem.

– Napijesz się czegoś? – Uprzejmość wygrywa z tym, co naprawdę chciałabym powiedzieć.

– Nie, Anastasio, dziękuję. – Obdarza mnie olśniewającym uśmiechem, lekko przekrzywiając głowę. – A więc „miło” było mnie poznać?

O w mordę, czyżbym go uraziła? Wlepiam wzrok w dłonie. Jak ja się teraz z tego wyplączę? Jeśli mu powiem, że to był żart, raczej nie zrobi to na nim najlepszego wrażenia.

– Sądziłam, że mi odpowiesz mejlowo. – Głos mam cichy, żałosny.