Выбрать главу

– Tak.

– No to mamy kolejny pierwszy raz. – Mierzy mnie uważnym spojrzeniem. – A więc teraz nie chcesz porozmawiać? O tej umowie?

– Nie – odpowiadam z rozdrażnieniem.

– Boże, chętnie spuściłbym ci porządne lanie. Poczułabyś się znacznie lepiej, no i ja także.

– Nie wolno ci tak mówić… Jeszcze niczego nie podpisałam.

– Można sobie pomarzyć, no nie, Anastasio? – Nachyla się nade mną i bierze pod brodę. – Środa? – mruczy, a potem całuje mnie lekko w usta.

– Środa – potwierdzam. – Odprowadzę cię. Potrzebuję chwili, okej? – Siadam i sięgam po T-shirt. Christian niechętnie wstaje z łóżka. – Podaj mi, proszę, spodnie.

Podnosi je z podłogi i podaje.

– Tak jest, psze pani. – Bez powodzenia próbuje ukryć uśmiech.

Wciągając spodnie dresowe, mrużę oczy. Włosy mam w nieładzie i wiem, że po jego wyjściu będę musiała stawić czoło Inkwizycji Katherine Kavanagh. Podnoszę gumkę do włosów, podchodzę do drzwi, otwieram je i wyglądam. Kate nie ma w salonie. Chyba rozmawia u siebie przez telefon. Za mną wychodzi Christian. Podczas tej krótkiej trasy od sypialni do drzwi wejściowych moje myśli i uczucia ulegają transformacji. Nie jestem już na niego zła i nagle robię się nieznośnie nieśmiała. Nie chcę, aby wychodził. Po raz pierwszy żałuję, że nie jest „normalny” – pragnę normalnego związku, niewymagającego dziesięciostronicowej umowy, pejcza i karabińczyków pod sufitem pokoju zabaw.

Otwieram mu drzwi i wbijam wzrok w dłonie. Po raz pierwszy uprawiałam seks na własnym terenie, w dodatku nie byle jaki seks. Ale teraz czuję się jak pojemnik – puste naczynie, które on napełnia, jeśli ma taki kaprys. Moja podświadomość kręci głową. „Miałaś ochotę biec do Heathmana po seks – otrzymałaś go przesyłką kurierską”. Krzyżuje ręce na piersi i stuka z rozdrażnieniem stopą. Christian staje w drzwiach, ujmuje moją brodę i zmusza, abym na niego spojrzała. Marszczy czoło.

– Wszystko dobrze? – pyta czule, przesuwając delikatnie kciukiem po mojej wardze.

– Tak – odpowiadam, choć wcale nie mam takiej pewności. Wiem, że jeśli wejdę w ten układ, będę cierpieć. Christian nie potrafi ani nie chce zaoferować mi więcej… a ja pragnę więcej. Znacznie więcej. Ukłucie zazdrości, które czułam zaledwie parę chwil temu, mówi mi, że żywię do niego większe uczucie, niż jestem to skłonna przyznać.

– Środa – potwierdza, a potem nachyla się i całuje mnie delikatnie. Coś się zmienia; jego usta stają się coraz bardziej niecierpliwe, dłoń przesuwa się z brody na bok głowy, drugi bok trzyma druga. Oddech mu przyspiesza. Pogłębia pocałunek, wtapiając się we mnie. Kładę mu ręce na ramionach. Mam ochotę przeczesać palcami jego włosy, ale wiem, że jemu by się to nie spodobało. Opiera się czołem o moje czoło. Oczy ma zamknięte, głos pełen napięcia.

– Anastasio – szepcze. – Co ty mi robisz?

– O to samo mogłabym spytać ciebie – odszeptuję.

Bierze głęboki oddech, całuje mnie w czoło i odchodzi. Zdecydowanym krokiem idzie w stronę zaparkowanego przed domem samochodu i przeczesuje dłonią włosy. Otwierając drzwi, podnosi wzrok i uśmiecha się zniewalająco. Uśmiech, który posyłam mu w odpowiedzi, jest blady i po raz kolejny przypomina mi się Ikar szybujący zbyt blisko słońca. Zamykam drzwi, gdy wsiada do samochodu. Strasznie chce mi się płakać; moje serce obejmuje w posiadanie smutna i samotna melancholia. Wracam do sypialni, zamykam za sobą drzwi i opieram się o nie, próbując rozgryźć własne uczucia. Nie potrafię. Osuwam się na podłogę i chowam twarz w dłoniach. Po policzkach zaczynają mi płynąć łzy.

Kate puka cicho.

– Ana? – pyta łagodnie. Otwieram drzwi. Jej wystarcza jedno spojrzenie i przytula mnie do siebie. – Co się stało? Co zrobił ci ten odrażający, przystojny drań?

– Och, Kate, nic, czego bym nie chciała.

Pociąga mnie za sobą na łóżko i obie na nim siadamy.

– Masz koszmarne włosy „po seksie”.

Mimowolnie się śmieję.

– Za to seks miałam fajny. Kate uśmiecha się.

– Tak już lepiej. Co się dzieje? Ty przecież nigdy nie płaczesz. – Bierze ze stolika szczotkę, siada za mną i zaczyna powoli rozczesywać mi włosy.

– Po prostu nie sądzę, aby nasz związek miał jakąkolwiek przyszłość. – Wpatruję się w palce.

– No ale przecież mówiłaś, że spotykacie się w środę?

– Zgadza się. Taki był plan.

– No więc czemu zjawił się tu dzisiaj?

– Wysłałam mu mejl.

– Prosząc, aby wpadł?

– Nie, mówiąc, że nie chcę go więcej widzieć.

– A on się zjawia? Ana, to genialne.

– Prawdę mówiąc, to był żart.

– Och. Teraz to już nic nie rozumiem. Cierpliwie wyjaśniam znaczenie mojego mejla, bez ujawniania zbyt wielu szczegółów.

– Więc sądziłaś, że odpowie ci mejlowo?

– Tak.

– A tymczasem on się zjawił osobiście.

– Tak.

– Wygląda na to, że mocno się w tobie zadurzył. Marszczę brwi. Christian się we mnie zadurzył?

Akurat. Szuka po prostu nowej zabawki – wygodnej nowej zabawki, którą może zabrać do łóżka i wyprawiać z nią różne bezeceństwa. Serce ściska mi się boleśnie. Taka jest prawda.

– Przyszedł, żeby mnie przelecieć, to wszystko.

Na twarzy Kate maluje się szok. Nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się do tego doprowadzić. Wzruszam przepraszająco ramionami.

– Wykorzystuje seks jako broń.

– Seksem zmusza cię do posłuszeństwa? – Kręci z dezaprobatą głową. Mrugam szybko powiekami i czuję, że na moje policzki wypełza krwisty rumieniec. Och… bingo, Katherine Kavanagh, laureatko Pulitzera. – Ana, ja tego nie rozumiem, przecież mu pozwoliłaś się z tobą kochać?

– Nie, Kate, my się nie kochamy, według terminologii Christiana my się pieprzymy. On się nie bawi w kochanie.

– Wiedziałam, że jest w nim coś dziwacznego. Ma problem z zaangażowaniem się.

Kiwam głową, tak jakbym się z nią zgadzała. A w duchu płaczę rzewnymi łzami. Och, Kate… Chciałabym móc powiedzieć ci wszystko o tym dziwnym, smutnym, perwersyjnym facecie, a wtedy ty kazałabyś mi o nim zapomnieć. Powstrzymałabyś mnie przed zrobieniem czegoś głupiego.

– Chyba mnie to wszystko trochę przytłoczyło – mamroczę. Niedomówienie roku.

Nie chcę rozmawiać już o Christianie, pytam ją więc o Elliota. Zachowanie Katherine ulega zmianie, gdy tylko wypowiadam jego imię. Cała się rozpromienia.

– Zjawi się tu w sobotę rano, aby pomóc w przeprowadzce.

Czuję znajome ukłucie zazdrości. Kate znalazła sobie normalnego mężczyznę i wygląda na niesamowicie szczęśliwą.

Odwracam się i ściskam ją.

– Och, zapomniałam ci powiedzieć. Dzwonił twój tata, gdy ty byłaś… eee… zajęta. Podobno Bob doznał jakiegoś urazu, więc nie przyjadą z mamą na uroczystość wręczania dyplomów. Ale twój tato w czwartek przyjedzie. Masz do niego zadzwonić.

– Och… mama do mnie nie dzwoniła. Z Bobem wszystko w porządku?

– Tak. Zadzwoń do niej rano. Teraz jest już późno.

– Dzięki, Kate. Już mi lepiej. Do Raya też zadzwonię rano. Teraz chyba pójdę spać.

Uśmiecha się, ale w kącikach oczu widzę niepokój.

Po jej wyjściu siadam i jeszcze raz czytam umowę, robiąc przy tym notatki. Kiedy kończę, odpalam laptop, gotowa do napisania mejla.

W skrzynce czeka wiadomość od Christiana.

Nadawca: Christian Grey

Temat: Dzisiejszy wieczór

Data: 23 maja 2011, 23:16

Adresat: Anastasia Steele

Panno Steele,Czekam z niecierpliwością na uwagi dotyczące umowy.A tymczasem śpij dobrze, mała.Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.