Выбрать главу

Proszę Pana,Mam samochód. Mam prawo jazdy. Wolałabym się spotkać w jakimś innym miejscu. Gdzie się spotkamy?W Twoim hotelu o 7:00?Ana

Nadawca: Christian Grey

Temat: Uparte młode kobiety

Data: 24 maja 2011, 18:43

Adresat: Anastasia Steele

Droga Panno Steele,Odsyłam Panią do mejla z 24 maja 2011 wysłanego o godz. 1:27 i zawartych w nim definicji.Myślisz, że kiedykolwiek będziesz w stanie robić to, co Ci się każe? Christian Grey

Prezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Nadawca: Anastasia Steele

Temat: Nieustępliwi mężczyźni

Data: 24 maja 2011, 18:49

Adresat: Christian Grey

Panie Grey, Chciałabym przyjechać swoim samochodem.Proszę. Ana.

Nadawca: Christian Grey

Temat: Zirytowani mężczyźni

Data: 24 maja 2011, 18:52

Adresat: Anastasia Steele

W porządku. W moim hotelu o 7:00.Spotkamy się w Marble Barze.Christian Grey Prezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Nawet w mejlu potrafi być zrzędliwy. Czy on nie rozumie, że może będę musiała szybko uciec? Co prawda mojego garbusa ciężko uznać za szybki środek lokomocji… no ale jednak – potrzebny mi własny środek transportu.

Nadawca: Anastasia Steele

Temat: Nie aż tacy nieustępliwi mężczyźni

Data: 24 maja 2011, 18:55

Adresat: Christian Grey

Dziękuję.

Ana x

Nadawca: Christian Grey

Temat: Irytujące kobiety

Data: 24 maja 2011, 18:59

Adresat: Anastasia Steele

Proszę. Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Dzwonię do Raya, który zaraz ma zacząć oglądać mecz Soundersów z jakąś drużyną piłkarską z Salt Lake City, więc nasza rozmowa jest na szczęście krótka. Przyjedzie w czwartek na rozdanie dyplomów. Potem chce mnie zabrać na obiad. Podczas rozmowy z Rayem robi mi się ciepło na sercu, a w gardle formuje się wielka gula. To mój constans podczas tych wszystkich romantycznych uniesień mamy. Łączy nas szczególna więź, którą bardzo cenię. Choć to mój ojczym, zawsze traktował mnie jak rodzone dziecko, i nie mogę się doczekać naszego spotkania. Tak długo się nie widzieliśmy. Jego spokój i hart ducha – tego mi teraz trzeba i za tym właśnie tęsknię.

Kate i ja koncentrujemy się na pakowaniu, przy okazji opróżniając butelkę taniego czerwonego wina. Kiedy wreszcie kładę się spać, spakowawszy prawie wszystko z sypialni, jestem spokojniejsza. Wysiłek fizyczny dobrze mi zrobił i czuję przyjemne zmęczenie. Wślizguję się pod kołdrę i w mgnieniu oka zasypiam.

Paul przyjechał z Princeton na krótkie wakacje przed przeprowadzką do Nowego Jorku, gdzie rozpocznie staż w instytucji finansowej. Przez cały dzień chodzi za mną, prosząc o spotkanie.

Strasznie mnie to irytuje.

– Paul, po raz setny ci mówię, że mam wieczorem randkę.

– Wcale nie masz, mówisz tak tylko, żeby się mnie pozbyć. Zawsze tak robisz.

Tak… można by pomyśleć, że w końcu załapie, o co mi chodzi.

– Zawsze uważałam, że umawianie się z bratem szefa to kiepski pomysł.

– Pracujesz tu tylko do piątku. Jutro masz wolne.

– A w sobotę będę już w Seattle, a ty niedługo jedziesz do Nowego Jorku. Będziemy tak daleko od siebie, że dalej się nie da. Poza tym naprawdę wieczorem mam randkę.

– Z Jose?

– Nie.

– No to z kim?

– Paul… och – wzdycham z rozdrażnieniem. Tak łatwo nie odpuści. – Z Christianem Greyem. – Nawet nie kryję irytacji. Ale udaje się. Paulowi opada szczęka i patrzy na mnie oniemiały. Hmm, już na dźwięk jego nazwiska ludzie zapominają języka w gębie.

– Masz randkę z Christianem Greyem? – pyta wreszcie, kiedy mija szok. W jego głosie słychać niedowierzanie.

– Tak.

– Rozumiem.

Wygląda na przybitego, wręcz ogłuszonego i trochę mam mu za złe, że tak go to dziwi. Moja wewnętrzna bogini także. Pokazuje mu środkowy palec.

A potem Paul mnie ignoruje. Równo o piątej wychodzę.

Kate pożyczyła mi dwie sukienki i dwie pary butów – na dzisiejszy wieczór i na jutrzejszą uroczystość. Chciałabym bardziej ekscytować się ciuchami, ale to naprawdę nie moja bajka. A co nią jest, Anastasio? Prześladuje mnie pytanie, zadane mi niedawno przez Christiana. Potrząsam głową i decyduję się na obcisłą suknię w kolorze śliwkowym. Jest skromna i poważna – w końcu będę negocjować umowę.

Biorę prysznic, golę nogi i pachy, myję włosy, a potem przez pół godziny je suszę, tak że opadają miękkimi falami na plecy i piersi. Jedną stronę podpinam grzebykiem, aby odsunąć je z twarzy. Maluję rzęsy, a na usta nakładam odrobinę błyszczyku. Rzadko się maluję – makijaż mnie onieśmiela. Żadna z moich bohaterek literackich nie miała do czynienia z akcesoriami do makijażu, w przeciwnym wypadku niewykluczone, że wiedziałabym więcej na ich temat. Stopy wsuwam w śliwkowe szpilki, pasujące kolorem do sukienki, i o szóstej trzydzieści jestem gotowa.

– No i? – pytam Kate.

Uśmiecha się szeroko.

– Ależ się wystroiłaś. – Kiwa z uznaniem głową. – Gorąca laska z ciebie.

– Gorąca! Miało być skromnie i poważnie.

– To też, ale przede wszystkim gorąca. W tej sukience naprawdę świetnie wyglądasz, a kolor pasuje ci do cery. Ależ opine ci ciało. – Uśmiecha się znacząco.

– Kate! – besztam ją.

– Mówię, jak jest, Ana. Całość wygląda świetnie. Będzie ci jadł z ręki.

Usta zaciskam w cienką linię. Och, ty zupełnie nic nie rozumiesz.

– Życz mi powodzenia.

– Potrzebujesz tego na randkę? – Marszczy z konsternacją brwi.

– Tak.

– Cóż, wobec tego powodzenia. – Ściska mnie, a potem wychodzę.

Muszę prowadzić na bosaka. Wanda, mój garbus, nie jest przystosowana do kierowcy w szpilkach. Dokładnie o szóstej pięćdziesiąt osiem podjeżdżam pod Heathmana i wręczam kluczyki parkingowemu. Patrzy pytająco na mojego garbusa, ale go ignoruję. Biorę głęboki oddech, zbieram się w sobie i wchodzę do hotelu.

Christian opiera się swobodnie o bar, popijając białe wino. Tradycyjnie ma na sobie białą koszulę, a do tego czarne dżinsy, czarny krawat i czarną marynarkę. Włosy ma potargane jak zawsze. Wzdycham. Przez kilka sekund stoję w progu baru, patrząc na niego, ciesząc oczy widokiem. Rzuca nerwowe – tak mi się wydaje – spojrzenie w stronę wejścia i na mój widok nieruchomieje. Kilka razy mruga powiekami, następnie na jego twarzy pojawia się leniwy, seksowny uśmiech, na którego widok robi mi się gorąco. Mocno się koncentrując na tym, aby nie przygryzać wargi, ruszam w jego stronę świadoma tego, że ja, Anastasia Steele, Miss Gracji, mam na nogach szpilki. Christian wychodzi mi na spotkanie.

– Wyglądasz oszałamiająco – mruczy, po czym nachyla się i całuje mnie w policzek. – Sukienka, panno Steele. To mi się podoba. – Ujmuje moje ramię i prowadzi do usytuowanego w kącie boksu, po czym gestem przywołuje kelnera.

– Czego się napijesz?

Siadając, uśmiecham się chytrze pod nosem. Cóż, przynajmniej mnie o to pyta.

– Poproszę o to samo, co ty. – Widzicie! Potrafię być grzeczna i dobrze się zachowywać. Z rozbawieniem zamawia jeszcze jeden kieliszek Sancerre i siada naprzeciwko mnie.

– Mają tu znakomicie zaopatrzoną piwniczkę – stwierdza. Opiera łokcie na blacie i splata palce na wysokości ust. W jego oczach błyszczą jakieś nieodgadnione uczucia. I oto jest… ten znajomy prąd, który biegnie od niego, docierając do mego wnętrza. Wiercę się zażenowana jego bacznym spojrzeniem. Serce wali mi jak młotem. Muszę zachować spokój.