Выбрать главу

– Mogę już zdjąć ten biret i togę? Czuję się jak idiotka.

„Wyglądasz jak idiotka” – drwi niezawodna podświadomość.

– „A więc zamierzasz przedstawić Raya facetowi, z którym się pieprzysz?” – Piorunuje mnie wzrokiem znad okularów. – „Ależ byłby z ciebie dumny”. Boże, czasami jej nienawidzę.

Na trawniku rozstawiono olbrzymi namiot, w którym roi się od studentów, rodziców, wykładowców i przyjaciół. Wszyscy radośnie szczebiocą. Ray wręcza mi kieliszek szampana. Podejrzewam, że to raczej tanie wino musujące. Nie jest schłodzone i ma słodki smak. Moje myśli biegną ku Christianowi… Nie będzie mu smakować.

– Ana! – Odwracam się i sekundę później znajduję się w objęciach Ethana Kavanagha. Wiruje ze mną wesoło. – Moje gratulacje! – Uśmiecha się promiennie, a jego zielone oczy błyszczą radośnie.

A to niespodzianka. Włosy w kolorze brudnego blondu ma potargane i seksowne. Jest równie piękny jak Kate. Podobieństwo jest uderzające.

– Wow, Ethan! Cudownie cię widzieć. Tato, to jest Ethan, brat Kate. Ethan, to mój tato, Ray Steele.

Wymieniają uściski dłoni. Tata chłodno lustruje pana Kavanagha.

– Kiedy wróciłeś z Europy? – pytam.

– Już tydzień temu, ale chciałem zrobić niespodziankę siostrzyczce – mówi porozumiewawczo.

– To takie słodkie. – Uśmiecham się szeroko.

– Wygłaszała mowę, nie mogłem tego przegapić. – Widać, że rozsadza go duma.

– Mowę miała naprawdę świetną.

– To prawda – przyznaje Ray.

Ethan obejmuje mnie w pasie, kiedy podnoszę wzrok i napotykam lodowate szare spojrzenie Christiana Greya. Obok niego stoi Kate.

– Witaj, Ray. – Kate całuje Raya w obydwa policzki, na co on oblewa się rumieńcem. – Poznałeś chłopaka Any? Christian Grey.

Jasna cholera… Kate! Kurwa! Z mojej twarzy odpływa cała krew.

– Panie Steele, miło pana poznać – mówi ciepło Christian, zupełnie niezbity z tropu słowami Kate. Wyciąga dłoń, którą Ray ujmuje, nie okazując zaskoczenia, jakie z całą pewnością teraz czuje.

– Panie Grey – bąka. Z jego twarzy nic się nie da wyczytać. Może jedynie brązowe oczy lekko mu się rozszerzają i patrzą na mnie, mówiąc: „Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?”.

Przygryzam wargę.

– A to mój brat, Ethan Kavanagh – kontynuuje Kate.

Christian przenosi arktyczne spojrzenie na Ethana, który nadal mnie obejmuje.

– Panie Kavanagh.

Wymieniają uścisk dłoni. Christian wyciąga rękę do mnie.

– Ana, skarbie – mruczy, a ja niemal padam z wrażenia, słysząc to pieszczotliwe określenie.

Uwalniam się z objęć Ethana, gdy tymczasem Christian uśmiecha się do niego zimno, i zajmuję miejsce przy jego boku. Kate uśmiecha się do mnie szeroko. Doskonale wie, co robi, jędza!

– Ethan, mama i tata chcieli nas na słówko. – Odciąga Ethana na bok.

– No więc jak długo się znacie? – Ray patrzy to na Christiana, to na mnie.

Tracę zdolność mowy. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Christian obejmuje mnie, muskając kciukiem odkryte plecy.

– Dwa tygodnie – odpowiada bez zająknięcia. – Poznaliśmy się, kiedy Anastasia przeprowadzała ze mną wywiad do gazety studenckiej.

– Nie wiedziałam, że pracujesz w gazecie, Ana. – W głosie Raya pobrzmiewa ciche upomnienie. Cholera.

– Kate zachorowała – mamroczę.

– Doskonałą mowę pan wygłosił, panie Grey.

– Dziękuję panu. Słyszałem, że jest pan zapalonym wędkarzem.

Ray unosi brwi i uśmiecha się – rzadki, prawdziwy, szczery uśmiech Raya Steele’a – a potem zaczynają rozmawiać o rybach. Christian urabia mojego tatę… „Tak jak i ciebie” – warczy podświadomość. Jego moc nie ma granic. Przepraszam i udaję się na poszukiwanie Kate.

Rozmawia właśnie z rodzicami, którzy są jak zawsze przemili i ciepło się ze mną witają. Gawędzimy chwilę, głównie o ich zbliżających się wakacjach na Barbadosie i naszej przeprowadzce.

– Kate, jak mogłaś mnie tak wydać Rayowi? – syczę przy pierwszej okazji, kiedy mam pewność, że nikt nas nie słyszy.

– Bo wiedziałam, że ty tego nie zrobisz, no i chcę pomóc Christianowi w tych jego problemach z zaangażowaniem się. – Kate uśmiecha się do mnie słodko.

Patrzę na nią gniewnie. To ja nie chcę się zaangażować, głupia!

– Nie wydawał się tym poruszony, Ana. Nie pękaj. Popatrz tylko na niego: Christian nie może oderwać od ciebie wzroku. – Unoszę głowę i widzę, że zarówno Ray, jak i Christian patrzą teraz na mnie. – Obserwuje cię niczym jastrząb.

– Lepiej ruszę na ratunek Rayowi. Albo Christianowi. Sama nie wiem któremu. Tego ostatniego nie słyszałaś, Katherine

Kavanagh! – Piorunuj ę j ą wzrokiem.

– Ana, oddałam ci przysługę – woła za mną.

– Cześć. – Uśmiecham się do obydwu, kiedy wracam.

Chyba jest dobrze. Christian wygląda, jakby rozśmieszył go jakiś dobry dowcip, a tata wydaje się wyjątkowo zrelaksowany, zważywszy na to, że musiał wyjść do ludzi. O czym oni rozmawiali oprócz tego, że o rybach?

– Ana, gdzie tu są toalety?

– Za namiotem w prawo.

– Zaraz wrócę. A wy bawcie się dobrze.

Ray oddala się. Zerkam nerwowo na Christiana. Nieruchomiejemy na chwilę, gdy fotograf robi nam zdjęcie.

– Dziękuję, panie Grey. – Fotograf oddala się szybko, a ja mrugam oślepiona fleszem.

– A więc mojego ojca także oczarowałeś?

– Także? – Oczy Christiana płoną. Unosi pytająco brew. Oblewam się rumieńcem. Unosi dłoń i gładzi palcem mój policzek. – Och, tak chciałbym wiedzieć, o czym myślisz, Anastasio – szepcze, po czym ujmuje moją brodę i unosi tak, że patrzymy sobie w oczy.

Brak mi tchu. Jak to możliwe, że ten mężczyzna ma na mnie taki wpływ, nawet w namiocie pełnym ludzi?

– W tej chwili myślę: „Ładny krawat” – wyrzucam z siebie.

Christian chichocze.

– Ostatnio mój ulubiony.

Moje policzki przybierają odcień purpury.

– Ślicznie wyglądasz, Anastasio. Do twarzy ci w tej sukience, no i mogę dotykać twych nagich pleców, czuć twoją piękną skórę.

Nagle robi się tak, jakbyśmy byli tu sami. Tylko ja i on. Moje całe ciało ożywa, wszystkie zakończenia nerwowe śpiewają radośnie, ten prąd przyciąga mnie do niego, a między nami przeskakują iskry.

– Wiesz, że będzie świetnie, prawda, mała? – szepcze.

Zamykam oczy i w dole brzucha czuję słodkie ściskanie.

– Ale ja chcę więcej – odpowiadam szeptem.

– Więcej? – patrzy na mnie z konsternacją, a oczy ma pociemniałe.

Kiwam głową i przełykam ślinę. No to już wie.

– Więcej – powtarza cicho. Testuje to słowo: krótkie, proste, ale nabrzmiałe obietnicą. Kciukiem przesuwa po mojej dolnej wardze. – Chcesz serduszek i kwiatków.

Ponownie kiwam głową. Christian mruga i oglądam w jego oczach toczącą się w nim walkę.

– Anastasio. – Głos ma cichy. – Nie znam się na tym.

– Ja też nie.

Uśmiecha się blado.

– Niewiele wiesz – mruczy.

– A ty wiesz o tym, co jest złe.

– Złe? Dla mnie nie. – Kręci głową. Wydaje się taki szczery.

– Spróbuj – szepcze. Rzuca mi wyzwanie, przechylając głowę i uśmiechając się pięknie.

Łapię powietrze. Jestem Ewą z rajskiego ogrodu, a on to wąż. Nie potrafię mu się oprzeć.

– Okej – szepczę.

– Słucham? – Skupiam na sobie sto procent jego uwagi. Przełykam ślinę.

– Okej. Spróbuję.

– Zgadzasz się? – Nawet nie kryje niedowierzania.

– Z zastrzeżeniem granic względnych, tak. Spróbuję. – Mój głos jest taki cichy.

Christian zamyka oczy i bierze mnie w objęcia.

– Jezu, Ana, jesteś taka nieprzewidywalna. Zapierasz mi dech w piersiach.