Выбрать главу

Robi krok w tył i nagle wraca Ray, a moje uszy stopniowo wypełniają głosy obecnych w namiocie osób. Nie jesteśmy sami.

O kuźwa, właśnie się zgodziłam na bycie jego uległą. Christian uśmiecha się do Raya, a w jego oczach tańczą wesołe iskierki.

– Annie, a może się wybierzemy na jakiś lunch?

– Okej. – Mrugam, próbując odzyskać równowagę. „Co ty najlepszego zrobiłaś?” – krzyczy na mnie podświadomość. Moja wewnętrzna bogini robi przewroty w tył godne rosyjskiej gimnastyczki olimpij skiej.

– Chciałbyś się do nas przyłączyć, Christianie? – pyta Ray.

Christianie! Patrzę na niego, bezgłośnie błagając, aby odmówił. Potrzebuję przestrzeni, aby wszystko przemyśleć Co ja, kurwa, narobiłam?

– Dziękuję, panie Steele, ale mam już plany. Miło było pana poznać.

– I nawzajem – odpowiada Ray. – Opiekuj się dobrze moją dziewczynką.

– Och, taki mam zamiar.

Wymieniają uścisk dłoni. Niedobrze mi. Ray nie ma pojęcia, w jaki sposób on zamierza się mną zaopiekować. Christian ujmuje moją dłoń, podnosi do ust i czule całuje, nie odrywając gorącego wzroku od mojej twarzy.

– Do zobaczenia później, panno Steele – mówi cicho głosem nabrzmiałym obietnicą.

Czuję ściskanie w żołądku. Chwileczkę… później?

Ray bierze mnie za łokieć i prowadzi w stronę wyjścia z namiotu.

– Wygląda na porządnego młodego człowieka. No i zamożnego. Mogłabyś trafić znacznie gorzej, Annie. Dlaczego jednak musiałem dowiedzieć się o nim od Katherine? – ruga mnie.

Wzruszam przepraszająco ramionami.

– Cóż, w moich oczach każdy, kto lubi wędkarstwo muchowe, jest porządnym gościem.

A niech mnie, mam akceptację Raya. Gdyby on tylko wiedział…

O zmierzchu Ray podrzuca mnie do domu.

– Zadzwoń do mamy – mówi.

– Dobrze. Dzięki, że przyjechałeś, tato.

– Za nic bym tego nie przegapił, Annie. Jestem z ciebie taki dumny.

O nie. Nie rozkleję się teraz. Mocno przytulam się do Raya, a w moim gardle tworzy się wielka gula. Obejmuje mnie speszony, a ja nie mogę się powstrzymać – w moich oczach wzbierają łzy.

– Hej, Annie, słoneczko – mówi cicho Ray. – Ważny dzień, co? Chcesz, żebym wszedł i zrobił ci herbaty?

Śmieję się mimo łez. Dla Raya herbata to lek na całe zło. Pamiętam, jak mama na niego narzekała, że jeśli chodzi o herbatę i współczucie, to pierwsze rozdaje hojnie, ale drugie już nie bardzo.

– Nie, tato, wszystko w porządku. Tak się cieszę, że przyjechałeś. Odwiedzę cię, kiedy już zadomowię się w Seattle.

– Powodzenia podczas tych rozmów w sprawie pracy. Daj mi znać, jak poszło.

– Jasna sprawa, tato.

– Kocham cię, Annie.

– Ja ciebie też.

Uśmiecha się i wraca do samochodu. Macham mu, gdy odjeżdża, a potem wchodzę niespiesznie do mieszkania.

Przede wszystkim sprawdzam telefon komórkowy. Ponieważ się rozładował, najpierw muszę podłączyć ładowarkę, a dopiero potem mogę odczytać wiadomości. Cztery nieodebrane połączenia, jedna wiadomość na poczcie głosowej i dwa esemesy. Trzy nieodebrane połączenia od Christiana, jedno od Jose i to on nagrał się na pocztę głosową, życząc mi wszystkiego najlepszego z okazji ukończenia studiów.

Odczytuję esemesy.

„Dojechałaś bezpiecznie do domu?”

„Zadzwoń do mnie”.

Oba od Christiana. Dlaczego nie zadzwonił na telefon stacjonarny? Idę do sypialni i włączam laptop.

Nadawca: Christian Grey

Temat: Dzisiejszy wieczór

Data: 25 maja 2011, 23:58

Adresat: Anastasia Steele

Mam nadzieję, że dotarłaś do domu tym swoim samochodem.Daj znać, że wszystko w porządku. Christian Grey Prezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Jezu… czemu się tak przejmuje moim garbusem? Od trzech lat dobrze mi służy, a Jose zawsze jest chętny, aby zrobić przegląd. Drugi mejl od Christiana ma dzisiejszą datę.

Nadawca: Christian Grey

Temat: Granice względne

Data: 26 maja 2011, 17:22

Adresat: Anastasia Steele

Cóż mogę rzec poza tym, co już powiedziałem? Chętnie omówię to z Tobą, kiedy tylko będziesz chciała. Ślicznie dzisiaj wyglądałaś.Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

Chcę się z nim zobaczyć. Klikam „odpowiedz”.

Nadawca: Anastasia Steele

Temat: Granice względne

Data: 26 maja 2011, 19:23

Adresat: Christian Grey

Jeśli chcesz, to mogę dziś do Ciebie przyjechać, aby to omówić. Ana

Nadawca: Christian Grey

Temat: Granice względne

Data: 26 maja 2011, 19:27

Adresat: Anastasia Steele

Ja przyjadę do Ciebie. Mówiłem poważnie, nie podoba mi się, że jeździsz takim samochodem. Niedługo będę.Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.

A niech to… On tu jedzie. Muszę coś dla niego przygotować. Pierwsze wydanie książek Thomasa Hardy’ego nadal stoi na półce w salonie. Nie mogę ich zatrzymać. Pakuję je w brązowy papier, na którym piszę słowa Tessy:

***

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

– Cześć. – Czuję nieznośną nieśmiałość, gdy otwieram drzwi. Christian stoi na ganku w dżinsach i skórzanej kurtce.

– Cześć. – Jego twarz rozjaśnia promienny uśmiech. Przez chwilę podziwiam jego urodę. O rany, tak seksownie wygląda w skórze.

– Wejdź.

– Jeśli mogę – mówi rozbawiony. Podnosi butelkę szampana i wchodzi do środka. – Pomyślałem, że możemy uczcić koniec twoich studiów. Dobry Bollinger jest nie do pobicia.

– Ciekawy dobór słów – komentuję oschle.

Uśmiecha się szeroko.

– Och, podoba mi się, że nie tracisz rezonu.

– Mamy tylko filiżanki do herbaty. Spakowałyśmy wszystkie kieliszki.

– Filiżanki? Nic nie szkodzi.

Idę do kuchni zdenerwowana, a chmary motyli przypuszczają atak na mój brzuch. Zupełnie jakbym miała w salonie całkowicie nieprzewidywalną drapieżną panterę albo lwa górskiego.

– Chcesz też spodeczki? – wołam.

– Wystarczą filiżanki, Anastasio.

Gdy wracam, wpatruje się w pakunek z książkami w brązowym papierze. Stawiam filiżanki na stole.

– To dla ciebie – mamroczę z niepokojem.

Cholera… pewnie będzie kłótnia.

– Hmm, domyśliłem się. Bardzo trafny cytat. – W zamyśleniu przesuwa długim palcem wskazującym po tekście. – Myślałem, że jestem d’Urberville’em, a nie Angelem. Zdecydowałaś się na poniżenie. – Posyła mi szybki, wilczy uśmiech. – Na pewno znajdziesz coś, co będzie współgrało równie dobrze.

– To jest również prośba – szepczę. Dlaczego jestem taka zdenerwowana? Mam sucho w ustach.

– Prośba? Żebym był dla ciebie łagodny?

Przytakuję.

– Kupiłem je dla ciebie – mówi cicho z beznamiętnym wyrazem twarzy. – Będę dla ciebie łagodny, jeśli je przyjmiesz.

Gwałtownie przełykam ślinę.

– Christian, nie mogę ich przyjąć, to zbyt wiele.

– Widzisz, o tym właśnie mówiłem, sprzeciwiasz mi się. Chcę, żebyś je przyjęła i koniec dyskusji. To bardzo proste. Nie musisz o tym myśleć. Jako uległa byłabyś za nie jedynie wdzięczna. Przyjmujesz, co dla ciebie kupuję, ponieważ to mi sprawia przyjemność.

– Nie byłam uległa, kiedy mi je kupiłeś.

– Nie… ale zgodziłaś się, Anastasio. – Przygląda mi się nieufnie.