Wzdycham. Tej walki nie wygram, więc czas na plan B.
– A więc są moje i mogę z nimi zrobić, co chcę?
Patrzy na mnie podejrzliwie, ale przyznaje mi rację.
– Tak.
– W takim razie chcę przekazać je organizacji charytatywnej działającej w Darfurze, skoro to miejsce jest bliskie twemu sercu. Mogą je wystawić na aukcję.
– Skoro tak właśnie chcesz zrobić. – Zaciska usta. Widać, że jest zawiedziony.
Czerwienię się.
– Pomyślę o tym – dorzucam pod nosem. Nie chcę go rozczarować i słyszę w głowie jego słowa. Chcę, żebyś chciała mnie zadowolić.
– Nie myśl, Anastasio. Nie o tym. – Ton jego głosu jest poważny.
Jak mogę nie myśleć? „Możesz udawać, że jesteś samochodem i należysz do niego, tak jak inne rzeczy” – moja podświadomość odpowiada jadowicie, nieproszona. Ignoruję ją. Och, czy możemy cofnąć czas? Atmosfera między nami jest teraz napięta. Nie wiem, co robić. Opuszczam wzrok na dłonie. Jak mogę uratować tę sytuację?
Stawia butelkę szampana na stole i staje naprzeciw mnie.
Chwytając mnie za brodę, unosi głowę do góry. Patrzy na mnie z poważną miną.
– Będę ci kupował mnóstwo rzeczy, Anastasio. Przyzwyczaj się do tego. Mogę sobie na to pozwolić. Jestem bardzo bogatym człowiekiem. – Pochyla się i składa na moich ustach szybki, niewinny pocałunek. – Proszę. – Puszcza mnie.
„Dziwka” – mówi bezgłośnie moja podświadomość.
– Czuję się tania – szepczę.
Christian z irytacją przeczesuje włosy palcami.
– Nie powinnaś. Zbyt wiele o tym myślisz. Nie stosuj wobec siebie jakichś ogólnych sądów moralnych na podstawie tego, co myślą inni. Nie trać na to energii. Twoje wątpliwości wynikają z zastrzeżeń do naszej umowy, a to zupełnie naturalne. Nie wiesz, na co się zgadzasz.
Marszczę brwi, próbując przetrawić jego słowa.
– Hej, przestań – rozkazuje łagodnie, znów chwytając moją brodę i pociągając ją lekko, aby uwolnić dolną wargę z uścisku zębów. – Nie ma w tobie nic taniego, Anastasio. Masz tak nie myśleć. Kupiłem ci po prostu kilka starych książek, bo myślałem, że okażą się dla ciebie ważne, to wszystko. Napij się szampana. – W jego oczach widzę ciepło i łagodność, więc uśmiecham się nieśmiało. – Tak lepiej – mruczy. Bierze butelkę szampana, zdejmuje folię oraz druciki podtrzymujące korek i przekręca butelkę zamiast korka, otwierając ją wprawnym ruchem i nie roniąc ani kropelki. Napełnia filiżanki do połowy.
– Jest różowy – mówię pod nosem zaskoczona.
– Bollinger Grande Annee Rose 1999, doskonały rocznik – mówi ze znawstwem.
– W filiżankach.
Uśmiecha się szeroko.
– W filiżankach. Gratulacje z okazji ukończenia studiów, Anastasio.
Stukamy się filiżankami i Christian upija łyk, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że chodzi tu o moją kapitulację.
– Dziękuję – bąkam i biorę łyk. Oczywiście jest pyszny. – Przejrzymy granice względne?
Uśmiecha się, a ja się czerwienię.
– Zawsze taka ochocza. – Bierze mnie za rękę i prowadzi na kanapę, gdzie sadowi mnie obok siebie. – Twój ojczym to bardzo małomówny człowiek.
Och… czyli nie granice względne. Chcę mieć to już za sobą, ten niepokój mnie dręczy.
– Sprawiłeś, że jadł ci z ręki. – Wydymam wargi.
Christian śmieje się łagodnie.
– Tylko dzięki temu, że wiem, jak łowić ryby.
– Skąd wiedziałeś, że lubi wędkować?
– Ty mi powiedziałaś, gdy poszliśmy na kawę.
– Och, czyżby? – Biorę kolejny łyk. Rety, ma pamięć do szczegółów. Hmm… ten szampan jest naprawdę bardzo dobry. -
Próbowałeś wina na przyjęciu?
Christian się krzywi.
– Tak. Było okropne.
– Pomyślałam o tobie, gdy go spróbowałam. Skąd się tak dobrze znasz na winach?
– Nie znam się, Anastasio. Po prostu wiem, co mi smakuje. – Jego szare oczy są błyszczące, prawie srebrne, co sprawia, że się rumienię. – Jeszcze? – pyta, wskazując szampana.
– Poproszę.
Christian wstaje z wdziękiem i podnosi butelkę. Napełnia moją filiżankę. Chce, żebym się wstawiła? Patrzę na niego podejrzliwie.
– Mieszkanie wygląda na prawie puste. Jesteś gotowa do przeprowadzki?
– Prawie.
– Pracujesz jutro?
– Tak, to mój ostatni dzień u Claytona.
– Pomógłbym ci w przeprowadzce, ale obiecałem odebrać siostrę z lotniska.
Och… to nowość.
– Mia przylatuje z Paryża bardzo wcześnie rano w sobotę. Jutro jadę z powrotem do Seattle, ale słyszałem, że Elliot wam pomoże.
– Tak, Kate jest tym bardzo podekscytowana.
– Tak, Kate i Elliot, kto by pomyślał – mamrocze pod nosem i z jakiegoś powodu nie wygląda na zadowolonego.
– A co robisz w kwestii pracy w Seattle?
Kiedy porozmawiamy o granicach względnych? W co on gra?
– Mam kilka rozmów w sprawie stażu.
– Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? – Marszczy czoło.
– Yyy… teraz ci mówię.
Mruży oczy.
– Gdzie?
Jakoś nie chcę mu powiedzieć. Prawdopodobnie dlatego, że mógłby użyć swoich wpływów.
– W kilku wydawnictwach.
– Czy to właśnie chcesz robić? Pracować w wydawnictwie? Ostrożnie przytakuję.
– Więc? – Patrzy na mnie cierpliwie, czekając na więcej informacji.
– Co więc?
– Nie bądź niemądra, Anastasio, w których wydawnictwach? – ruga mnie.
– W małych – mamroczę.
– Dlaczego nie chcesz, żebym wiedział?
– Zbyt duże wpływy.
Marszczy czoło.
– Teraz to ty jesteś niemądry.
Śmieje się.
– Niemądry? Ja? Boże, ale mi stawiasz wyzwania. Wypij i omówimy te granice. – Wyciąga drugi egzemplarz mojego mejla i listę. Nosi te listy w kieszeni? Jedna jest chyba w jego marynarce, tej, która została u mnie. Lepiej, żebym o tym nie zapomniała. Opróżniam filiżankę.
Spogląda na mnie przelotnie.
– Jeszcze?
– Poproszę.
Na twarzy ma ten swój uśmiech pełen samozadowolenia. Podnosi butelkę i zatrzymuje się.
– Jadłaś coś?
O nie… Znów ta stara śpiewka.
– Tak… Zjadłam z Rayem obiad z trzech dań. – Przewracam oczami. Po szampanie robię się odważniejsza.
Pochyla się i chwyta moją brodę, patrząc mi intensywnie w oczy.
– Jeszcze raz przewrócisz oczami, a przełożę cię przez kolano.
Co?!
– Och – dziwię się i widzę rozbawienie w jego oczach.
– Och – odpowiada, odzwierciedlając mój ton głosu. – Tak to się zaczyna, Anastasio.
Moje serce tłucze się w piersi, a motyle uciekają z brzucha do ściśniętego gardła. Czemu to jest seksowne?
Napełnia moją filiżankę, a ja wypijam ją praktycznie do dna. Skarcona, wpatruję się w niego.
– Zainteresowałem cię, co? Kiwam głową.
– Odpowiedz.
– Tak… zainteresowałeś mnie.
– Dobrze. – Uśmiecha się znacząco. – A więc akty seksualne. Większość przerobiliśmy.
Przysuwam się do niego na kanapie i spoglądam na listę.
ZAŁĄCZNIK NR 3
Granice względne
Do przedyskutowania i uzgodnienia przez obie strony:
Które z następujących aktów seksualnych Uległa uznaje za dopuszczalne?
• Masturbacja
• Fellatio
• Cunnilingus
• Połykanie nasienia
• Stosunek dopochwowy
• Fisting dopochwowy
• Stosunek analny
• Fisting analny
– Nie zgadzasz się na fisting. Czy na coś jeszcze? – pyta łagodnie.
Przełykam ślinę.
– Stosunek analny to niekoniecznie moja bajka.
– Zgadzam się co do fistingu, ale naprawdę chciałbym dobrać ci się do tyłeczka, Anastasio. Ale z tym poczekamy. Zresztą w tym przypadku nie możemy od razu skoczyć na głęboką wodę. Twój tyłek będzie musiał przejść szkolenie.