Выбрать главу

– Kolacja już prawie gotowa – melduje Grace, wychodząc za Mią z pokoju.

Christian patrzy na mnie i marszczy brwi.

– Siadaj – rozkazuje, wskazując pluszową kanapę i robię, co mi każe, ostrożnie krzyżując nogi. Siada obok, ale nie dotyka mnie.

– Właśnie rozmawialiśmy o wakacjach, Ano – mówi uprzejmie pan Grey. – Elliot zdecydował się pojechać z Kate i jej rodziną na tydzień na Barbados.

Zerkam na Kate, a ona uśmiecha się promiennie z błyskiem w szeroko otwartych oczach. Jest wniebowzięta. Katherine Kavanagh, okaż trochę godności!

– Czy po skończeniu studiów zrobisz sobie przerwę? – pyta pan Grey.

– Chciałabym pojechać do Georgii na kilka dni – odpowiadam.

Christian wpatruje się we mnie, mrugając kilka razy, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– Georgia? – rzuca pod nosem.

– Moja mama tam mieszka, a dość dawno już jej nie widziałam.

– Kiedy planujesz wyjazd? – Jego głos jest niski.

– Jutro, późnym wieczorem.

Mia wraca niespiesznie do salonu i podaje nam kieliszki wypełnione różowym prosecco.

– Wasze zdrowie! – Pan Grey unosi kieliszek. Odpowiedni toast z ust męża lekarki.

– Na jak długo? – pyta Christian, a jego głos jest pozornie łagodny.

O cholera… jest zły.

– Nie wiem jeszcze. To zależy od tego, jak mi pójdzie jutro na rozmowach o pracę.

Zaciska usta, a Kate robi ciekawską minę. Uśmiecha się nieco zbyt słodko.

– Ana zasługuje na przerwę – mówi znacząco do Christiana. Dlaczego jest do niego tak wrogo nastawiona? O co jej chodzi?

– Masz rozmowy w sprawie pracy? – pyta pan Grey.

– Tak, jutro w dwóch wydawnictwach, w sprawie stażu.

– Wobec tego powodzenia.

– Kolacja na stole – oznajmia Grace.

Wszyscy wstajemy. Kate i Elliot wychodzą z pokoju za panem Greyem i Mią. Chcę iść za nimi, ale Christian chwyta mnie za łokieć, zatrzymując gwałtownie.

– Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć, że wyjeżdżasz? – pyta natarczywie. Jego głos jest łagodny, ale skrywa się w nim gniew.

– Nie wyjeżdżam, tylko odwiedzam matkę, i dopiero o tym pomyślałam.

– A co z naszą umową?

– Nie mamy jeszcze umowy.

Mruży oczy i widać, że sobie coś przypomina. Puszczając moją rękę, bierze mnie pod łokieć i wyprowadza z pokoju.

– Ta rozmowa nie jest jeszcze skończona – szepcze ostrzegawczo, gdy wchodzimy do jadalni.

O cholercia. Nie denerwuj się, jakbyś miał osę w majtkach… i oddaj mi moje. Patrzę na niego uważnie.

Jadalnia przypomina mi o naszym obiedzie w Heathmanie. Nad ciemnym drewnianym stołem wisi kryształowy żyrandol, na ścianie ogromne lustro w bogato rzeźbionej ramie. Stół nakryto świeżo wyprasowanym, białym lnianym obrusem, na środku stoi wazon bladoróżowych peonii. Wszystko wygląda oszałamiająco.

Zajmujemy miejsca. Pan Grey siedzi u szczytu stołu, ja po jego prawej stronie, a Christian obok mnie. Pan Grey sięga po otwartą butelkę czerwonego wina i proponuje je Kate. Mia sadowi się koło Christiana i chwytając go za rękę, mocno ją ściska. On uśmiecha się do niej ciepło.

– Gdzie poznałeś Anę? – pyta go.

– Przeprowadzała ze mną wywiad dla magazynu studenckiego WSU.

– Którego Kate jest redaktorem naczelnym – dodaję, chcąc pokierować rozmowę z dala ode mnie.

Mia uśmiecha się promiennie do Kate, która siedzi po przeciwnej stronie obok Elliota i zaczynają rozmawiać o gazecie studenckiej.

– Wina, Ano? – pyta pan Grey.

– Poproszę. – Uśmiecham się do niego. Pan Grey wstaje, aby napełnić pozostałe kieliszki.

Zerkam na Christiana, a on spogląda na mnie, przekrzywiając głowę.

– Co? – pyta.

– Proszę, nie złość się na mnie – szepczę.

– Nie jestem na ciebie zły.

Wpatruję się w niego. Wzdycha.

– Tak, jestem na ciebie zły. – Na moment zamyka oczy.

– Tak, że ręka cię świerzbi? – pytam nerwowo.

– O czym tak szepczecie? – wtrąca się Kate.

Czerwienię się, a Christian patrzy na nią wzrokiem mówiącym „nie wtrącaj się, Kavanagh” – nawet Kate kuli się pod tym spojrzeniem.

– Tylko o moim wyjeździe do Georgii – mówię słodko, mając nadzieję, że zniweluję ich wzajemną wrogość.

Kate uśmiecha się z szelmowskim błyskiem w oku.

– Jaki ci minął piątkowy wieczór z Jose?

Jasna cholera, Kate. Patrzę na nią otwartymi ze zdziwienia oczami. Co ona robi? Ona w odpowiedzi również otwiera szeroko oczy i zdaję sobie sprawę, że chce sprawić, by Christian był zazdrosny. Jakże niewiele wie. A już myślałam, że mi się upiecze.

– W porządku – mamroczę.

Christian nachyla się do mnie.

– Zły, aż mnie ręka świerzbi – szepcze. – Szczególnie teraz. – Ton jego głosu jest cichy i grobowy.

Och, nie. Kulę się.

Grace zjawia się ponownie, niosąc dwa talerze, a za nią ładna młoda dziewczyna z blond kucykami, ubrana elegancko w jasny błękit, niesie tacę z naczyniami. Jej oczy natychmiast odnajdują Christiana. Czerwieni się i spogląda na niego spod długich wytuszowanych rzęs.

Gdzieś w domu dzwoni telefon.

– Przepraszam. – Pan Grey znowu wstaje i wychodzi.

– Dziękuję, Gretchen – mówi łagodnie Grace, marszcząc czoło, gdy pan Grey wychodzi. – Zostaw tacę na szafce.

Gretchen kiwa głową i jeszcze raz dyskretnie zerkając na Christiana, wychodzi.

A więc państwo Greyowie mają służbę, która taksuje spojrzeniem mojego przyszłego Pana. Czy ten wieczór może potoczyć się jeszcze gorzej? Z nachmurzoną miną wpatruję się w swe dłonie na kolanach.

Wraca pan Grey.

– Telefon do ciebie, kochanie. To ze szpitala – mówi do Grace.

– Proszę, zaczynajcie. – Grace uśmiecha się, podając mi talerz, i wychodzi.

Pachnie wspaniale – chorizo i muszle świętego Jakuba zapiekane z czerwoną papryką i szczypiorkiem, posypane natką pietruszki. I chociaż żołądek podchodzi mi do gardła z powodu zawoalowanych gróźb Christiana, ukradkowych spojrzeń pięknej Panienki z Kucykami i braku bielizny, umieram z głodu. Czerwienię się, zdając sobie sprawę, że to przez dzisiejszy wysiłek fizyczny nabrałam takiego apetytu.

Chwilę później wraca Grace, a jej twarz jest pochmurna. Pan Grey przechyla głowę na jedną stronę… jak Christian.

– Wszystko w porządku?

– Kolejny przypadek odry – wzdycha Grace.

– Och, nie.

– Tak, dziecko. Czwarty przypadek w tym miesiącu. Gdyby tylko ludzie szczepili swoje dzieci. – Ze smutkiem potrząsa głową i uśmiecha się. – Tak się cieszę, że nasze dzieci nigdy nie musiały przez to przechodzić. Dzięki Bogu, nigdy nie złapały nic poważniejszego niż ospa wietrzna. Biedny Elliot – mówi, siadając i uśmiechając się pobłażliwie do syna. Elliot marszczy brwi w połowie kęsa i poprawia się nerwowo na krześle. – Christian i Mia mieli szczęście. Przeszli ją tak łagodnie, jedna krostka na ich dwoje.

Mia chichocze, a Christian przewraca oczami.

– Tato, oglądałeś mecz Marinersów? – Elliot wyraźnie chce zmienić temat.

Przystawki są pyszne i koncentruję się na jedzeniu, gdy tymczasem Elliot, pan Grey i Christian rozmawiają o baseballu. W kontaktach z rodziną Christian wydaje się rozluźniony i spokojny. Mój umysł pracuje jak szalony. Cholerna Kate, w co ona gra? Czy on mnie ukarze? Truchleję na samą myśl o tym. Jeszcze nie podpisałam umowy. Może wcale tego nie zrobię. Może zostanę w Georgii, gdzie mnie nie dopadnie.